Dziś na południu Warszawy był mały hydrologiczny armagedon. Na swoją górkę dotarłem, ale dookoła jest jakaś abstrakcja. Niedaleko jakiś kozak postanowił, że on da radę swoją furą i teraz pływa sobie grzecznie w kałuży z wodą do klamek... Generalnie ja na to jak zwykle patrzę ze stoickim spokojem, bo ode mnie każda woda spływa, ale nie zazdroszczę ludziom w koło... Korki gigantyczne, poprzewracane drzewa i woda... Aż mi odwołali tenisa, bo zamiast kortów mają basen po tym, jak im burza wyrwała bok hali i wszystko wlało się do środka... znów się rozkręca... może warto włączyć TVN24?
A jak tam u Was? Jak Wam się powodzi? Nie przelewa się?