Taki układ pól AF miałem w swoim poczciwym EOS 50. Tak, tak... bez wszechobecnego teraz "D". Rzeczywiście brakuje trochę pól, ale najważniejsze jest to, że jak już coś jest w polu, to ocena sytuacji ze strony aparatu jest szybka i praktycznie bezbłędna. Dlatego osobiście zawsze odłączam silnik i ostrzę z ręki używając dostępnych pól do weryfikacji czy to co widzę jest tym co widzę (jako krótkowidz z astygmatyzmem nie mogę sobie do końca ufać). Mając już ustawioną odległość i fokusowanie kadruję i strzelam. Przy tenisie jest to proste, bo jesteś w stanie łatwo przewidzieć gdzie będzie "obiekt" i być gotowym bez konieczności korekty ostrzenia. Gorzej przy obiektach poruszających się szybciej i w osi obiektywu - to też można obsłużyć, ale to temat na inną bajkę.logigamer pisze:Niestety Canon dba o AF całej linii, oprócz 5D Mk1 i 5D Mk2 każdy aparat z innej serii, (nawet stare jak 20D) miały lepszy znaczy i szybszy i więcej krzyżowych - 5D ma TYLKO środkowy krzyżowy, w dodatku technologia sprzed 5-6lat (co ciekawe w dużo nowszym 5D Mk2 jest taki sam ). Do portretów i spokojnego 'zwiedzania' jest powiedzmy wystarczający ale w 'ruchu' już jest płacz i zgrzytanie zębów...
Zgadzam się jednak, że przy małym wyborze pól AF i klasycznej (w odróżnieniu od ołtarzykowej lub kiczowatej) kompozycji obrazu trafić jest trudno - tym bardziej pokombinuj z manualem.