Luxilon... chyba najbardziej znana marka jeśli chodzi o naciągi tenisowe.
Każdy słyszał o strunach takich jak BB Alu Power, BB Original czy BB Ace... ale od czasu wypuszczenia tych strun minęło dużo czasu i jeszcze niczego o podobnym kalibrze firma nie wypuściła.
W latach 90-tych dzięki Gustavo Kuerten'owi ta mała firma z Belgii wybiła się. Wraz z kolejnymi zawodnikami promującymi ich struny dominacja była kwestią czasu.
Ostatnie propozycje Belgów w postaci modeli Savage, Adrenaline czy M2 są co najwyżej średnie. W chwili obecnej wielu producentów oferuje równie dobre lub lepsze co-poliestry w cenie często niższej od, moim ale nie tylko moim zdaniem, nieadekwatnie wycenianych strun Luxilon.
Nie ulega wątpliwości, że Luxilon jest na etapie odcinania kuponów i płynięciu na swojej legendzie.
Wiadomo że zawodnicy nie lubią zmieniać sprzętu dlatego starsi przedstawiciele dyscypliny dalej trzymają się strun tego producenta. Obecność Luxilona na Tourze wśród młodszych generacji jest m.in. spowodowana konotacją tego producenta z Wilsonem. Amerykański producent z USA jest jednym z najmocniejszych na Tourze, a często podpisując umowy z zawodnikami robi to również na struny Luxilon (jest jakby nie było ich przedstawicielem na USA).
I tak to się kręci. Jako że zawodnicy grają tym to są nazwiska, które reklamują towar.
Szlagiera pokroju Alu Power nie było i dalej nie ma, a konkurencja co tu dużo mówić dogoniła potentata żeby nie powiedzieć przegoniła oferując świetną jakość za rozsądną cenę.
Starsze struny Luxilona faktycznie były standardem i wyznaczyły kierunek. Teraz jednak są archaiczne i mimo iż znajdą użytkowników, którym faktycznie pasują to już cena jaką życzą sobie za nie jest już po prostu pomyłką.
Podsumowując... jeśli Luxilon nie wyda niczego równie przełomowego jak jego poprzednie produkty to będzie powoli tracił na znaczeniu...