Wiem, wiem ... sorry.hokej pisze:Obi - umówmy się na potrzeby dyskusji, że nie jesteś reprezentatywny.
Super historia .Obiektyw pisze:Poprosiłem jeszcze Mariusza Fyrstenberga, aby zaserwował na mnie "dwójką". No i po kick'u piłka mnie przeskoczyła. Też ciekawe doświadczenie.
Gary by stwierdził, że zwyczajnie źle się ustawił.Artlight pisze:Ciekawe jak by się Gary poczuł na Twoim miejscu...?
To oczywiste.Jakuboto pisze:Wyczes. W tym wypadku to nagranie nie jedno ale powtarzanie co jakiś czas. Jak wyeliminujesz jeden problem, to zapewne uwydatni się inny który będzie następny do korekty (a dobry trener powinien wyłapywać co jeszcze jest do skorygowania).
Ja bym się skupił na prędkości średniej, to ona decyduje ile mamy czasu na reakcję. Co z tego, że mija cię piłka z prędkością 70km/h, jeśli przed kozłem miała dużo więcej, nad siatką jeszcze więcej itd. Podejrzewam, że przy takim serwisie Raonica czy innego wieżowca z początkową 230km/h piłkę widać dopiero po koźle jak nas mija, nie ma kiedy choćby spróbować wyciągnąć ręki w odpowiednią stronę.Artlight pisze:Mi cały czas chodzi o percepcję u odbierającego. Chyba każdy z nas, kto grał kiedyś z kimś mocno serwującym, myślał sobie: kurka, jak ja mam odebrać piłkę lecącą na mnie pewnie "ze 170 km/h" .
Mi wystarczyło, kiedy trener, były zawodnik, zaserwował kilka swoich "normalnych" drugich. Jeden był asem, jeden mnie przeskoczył, ale zahaczyłem piłkę rakietą, a w kort odegrałem tylko jeden .Obiektyw pisze:Wiem, wiem ... sorry.hokej pisze:Obi - umówmy się na potrzeby dyskusji, że nie jesteś reprezentatywny.
Wierzcie mi, że już nie poprosiłem o powtórkę. Zwyczajnie się bałem. Poprosiłem jeszcze Mariusza Fyrstenberga, aby zaserwował na mnie "dwójką". No i po kick'u piłka mnie przeskoczyła. Też ciekawe doświadczenie.
Hard court.wyczesany pisze:Art, wiesz na jakiej nawierzchni mierzyli Raonicowi ten serwis?
Artlight pisze:Ekba - uważam, że absolutnie nie ma żadnego problemu, by amator serwował regularnie 140-150 km/h. Sam znam wielu takich. Kwestia złapania właściwej techniki, luzu w ręce i tajmingu. Nie wiem czy zajmie Ci to 20 godzin czy 200. To już kwestia bardzo indywidualna. Ze swojej strony polecam by trening serwisu jednorazowo nie przekraczał 30-45 minut albo w innym ujęciu - około 150 serwisów max w jednej sesji. Najlepiej poświęcić na to pełną godzinę na korcie, ale nie walczyć o wykorzystanie każdej sekundy czasu na serwis. Serwować w sekwencjach po 3-4 piłki, potem dwa kroki do koszyka po kolejne 3-4 piłki. Robić przerwy. Analizować ruch, zastanawiać się co poszło ok, a co poprawić. Skupiać się na pojedynczych elementach sekwencji, łącząc je w całość co kilka, kilkanaście serwisów. Do tego nie skupiać się na zaserwowaniu jak najmocniej i to już od pierwszego serwisu (zero spiny - prędkość bierze się z luzu i z łańcucha kinetycznego, który zaczynasz od pierwszego ruchu stopą, a kończysz po wylądowaniu w korcie po uderzeniu). No i koniecznie świetnie się rozgrzać przed rozpoczęciem treningu serwisu.
Życzę powodzenia w realizacji planu!
I to jest świetny pomysł. Ja czasem patrzę na filmiki z 2009 i widzę sporą różnicę na plus, no może poza tym, że wtedy byłem naprawdę wyczesany, a teraz z tamtych czasów ostał mi się jeno nick.ekba pisze:Ogólnie z tych 20 wyjść na kort zamierzam mieć 20 filmików. Napisze co i jak jeżeli uda mi sie plan zrealizować
A to bardzo możliwe. Po prostu mam niski opór powietrzaArtlight pisze:Krzychu, ja tam słyszałem, że jak Ty serwujesz, to nawet radar dopplerowski jest bezradny...Basic pisze:Ale Obi miał na myśli, że radarek przekłamuje o 20km/h ... ale w dół, czyli, że zaniża te 20km/hArtlight pisze:Obi podał, że serwuje 139 na radarku przekłamującym o 20 km/h. Z uprzejmości dla Radka odjąłem jeszcze 9 km/h i wyszło mi 110 km/h.
...bo fali nie wzbudzasz wcale... .
Gary by smeczował z drugiego serwisu.Obiektyw pisze:Wierzcie mi, że już nie poprosiłem o powtórkę. Zwyczajnie się bałem. Poprosiłem jeszcze Mariusza Fyrstenberga, aby zaserwował na mnie "dwójką". No i po kick'u piłka mnie przeskoczyła. Też ciekawe doświadczenie.Artlight pisze:Ciekawe jak by się Gary poczuł na Twoim miejscu...?Obiektyw pisze:Gary by stwierdził, że zwyczajnie źle się ustawił.
Poza tym, Gary by jeszcze dobiegł do tej piłki.
Trening serwisu niekoniecznie powinien składać się z samego uderzenia, nawet jeśli dzielisz je na kilka faz i wykonujesz oddzielnie. Jest sporo ćwiczeń wspomagających. Poświęcając na ten element gry jakieś 2h tygodniowo po jednym sezonie poprawa może przerosnąć nasze oczekiwania, oczywiście jeśli jest to poparte sensowną analizą i poprawną metodyką.ekba pisze:Artlight pisze:Ekba - uważam, że absolutnie nie ma żadnego problemu, by amator serwował regularnie 140-150 km/h. Sam znam wielu takich. Kwestia złapania właściwej techniki, luzu w ręce i tajmingu. Nie wiem czy zajmie Ci to 20 godzin czy 200. To już kwestia bardzo indywidualna. Ze swojej strony polecam by trening serwisu jednorazowo nie przekraczał 30-45 minut albo w innym ujęciu - około 150 serwisów max w jednej sesji. Najlepiej poświęcić na to pełną godzinę na korcie, ale nie walczyć o wykorzystanie każdej sekundy czasu na serwis. Serwować w sekwencjach po 3-4 piłki, potem dwa kroki do koszyka po kolejne 3-4 piłki. Robić przerwy. Analizować ruch, zastanawiać się co poszło ok, a co poprawić. Skupiać się na pojedynczych elementach sekwencji, łącząc je w całość co kilka, kilkanaście serwisów. Do tego nie skupiać się na zaserwowaniu jak najmocniej i to już od pierwszego serwisu (zero spiny - prędkość bierze się z luzu i z łańcucha kinetycznego, który zaczynasz od pierwszego ruchu stopą, a kończysz po wylądowaniu w korcie po uderzeniu). No i koniecznie świetnie się rozgrzać przed rozpoczęciem treningu serwisu.
Życzę powodzenia w realizacji planu!
Moim zdaniem: trening serwisu poprawia też nam smecza, ale trenowanie smecza nie wspiera nic (no, dobra - prawie nic) jeśli chodzi o rozwijanie serwisu.Jakuboto pisze:Trening smeczowania również przydatny.