Roger pisze:Kolejność była łatwa do ustalenia, decydowała ilość wygranych meczów.
1 miejsce: Roger/Walter W 3:0
2 miejsce: Vivid/Piotr69 2:1
3 miejsce: Clapton/Widget 1:2
4 miejsce: Złośliwy Gnom/Junior56 0:3.
To teraz chwilka czasu na moje wrażenia pomeczowe. W pierwszej rundzie para Vivid/Piotr69. Oczywiście znamy się od dawna, grałem z każdym z nich kilka razy w singla, a i po jednej stronie w debla też się zdarzało. Wiedziałem, że Vivid potrafi zagrywać coś "z wyższej półki technicznej", a Piotr69 jest nieustępliwy i wszystko co leci na niego odegra z powrotem. Przygotowałem Waltera na trudny mecz. Opis meczu trafnie podsumował nasz turniejowy Najprzystojnieszy
Mieliśmy trochę szczęścia, że akurat graliśmy z Nimi pierwszy mecz. Widać było u obu kolegów brak bieżącego ogrania w meczy o punkty, dzięki czemu pierwszy set wygraliśmy stosunkowo łatwo 6/1.W drugim secie było dużo trudniej. Koledzy złapali większy luz i zaczęli robić znacznie mniej błędów. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba cztery gemy kończył decydujący punkt, a z tych gemów wygraliśmy bodajże trzy. To zdecydowało. Byliśmy bardziej precyzyjni w kluczowych momentach i domknęliśmy drugiego seta 6/4. Vivid i Piotr69 wygrali potem dwa kolejne swoje mecze - gratulacje chłopaki!
W drugiej rundzie Złośliwy Gnom/Junior56. Podobnie jak Vivid, byli dla mnie faworytami turnieju, przynajmniej z ekip łódzkich, gdyż nie wiedziałem czego się spodziewać po parze Clapton/Widget. Złośliwy Gnom i Junior56 dwa lata temu zajęli drugie miejsce w deblu w prestiżowych i dobrze obsadzonych Tenisowych Mistrzostwach Łodzi Amatorów, a ZG trzy lata temu z innym partnerem nawet wygrał ten turniej. Obaj koledzy bardzo dobrze serwują. Junior56 jak ma dobry dzień posyła płaskie bomby-asy serwisowe raz za razem, z kolei ZG gra fajny techniczny kick-serwis, po którym ciężko mi zagrywać było płaską mocną piłkę (a wiadomo, że szczególnie w deblu podniesienie w górę piłki returnem nie kończy się raczej za dobrze
). Mecz od początku dobrze się układał dla nas. Junior56 nie miał na szczęście dobrego dnia serwisowego. Prowadziliśmy 5/2. Potem coś się zacięło. Zrobiło się 5/4. Na szczęście lepiej wytrzymaliśmy nerwowo zacięty gem i domknęliśmy seta 6/4. W drugim zacięta walka do stanu 2/2. Potem też nie było łatwo, ale większa koncentracja w najważniejszych momentach dała nam zwycięstwo 6/2. Złośliwy Gnom i Junior56 przegrali w sumie wszystkie 3 mecze, ale równie dobrze każdy z nich mogli wygrać. Zawiedli w decydujących momentach.
W trzeciej rundzie Clapton/Widget. Wiedzieliśmy, że Widget w drugim meczu nie czuł się najlepiej. Nie miało to większego znaczenia dla naszej koncentracji. Wiedzieliśmy, że koledzy będą walczyć twardo, a nas nie może zgubić perspektywa wygrania tego meczu i całego turnieju. Zaczęliśmy mocno skoncetrowani i w pierwszym secie wychodziło nam niemal wszystko. Wygraliśmy pierwszy set 6/0, w drugim prowadziliśmy 2/0 i...jak to zwykle bywa pojawiła się dekoncentracja, która przy determinacji przeciwników doprowadziła do remisu 2/2. Później był trudny gem i prowadzenie 3/2. Poczuliśmy "krew" i determinację, że nic już nas nie może zatrzymać w drodze do zwycięstwa. Wygraliśmy drugiego seta 6/2 i cały turniej z bilansem trzech wygranych meczów bez straty seta.
Fajne uczucie. Nie było łatwo. Każdy mecz był trudny, ale to my "trzymaliśmy kierownicę", za każdym razem to przeciwnicy musieli gonić wynik.
Co do oceny gry mojej i Waltera...Cóż, jak to się mówi: zwycięzców się nie sądzi
Gramy razem z Walterem dość często razem w debla, gdzieś od roku czasu. W silnie obsadzonej łódzkiej zimowej lidze deblowej zajęliśmy 3 miejsce z bilansem 11 zwycięstw na 14 rozegranych meczów. Zarówno ja, jak i my jako debel potrafiliśmy grać bardziej efektownie, niż w tym turnieju. Trochę spinki jednak było, nie ukrywam, że chcieliśmy bardzo wygrać ten turniej. Walter zagrał bardzo dobrze i był motorem napędowym naszej pary. Ja miałem lepsze i gorsze momenty, ale myślę, że nie zawiodłem w kluczowych chwilach wszystkich meczów. Dziękuję wszystkim uczestnikom i sympatykom turniejów forumowiczów mając nadzieję, że idea TF nie zaginie.