Niektórzy chyba zapomnieli jak to wygląda podczas turniejów organizowanych w naszym kraju i o szopce, którą od wielu już lat odstawiają Kułaga z Magierą. Z całym szacunkiem, ale dźwięki, na które tak narzekacie są niczym w porównaniu z tym co rzeczeni zaserwowali nam cztery lata temu. Począwszy od doboru repertuaru, poprzez amplitudę łupanki wydobywającej się z głośników aż po paplaninę i doping sterowany przez Mareckiego (choć w tej ostatniej materii przebił go wówczas jakiś gość obecny na meczach grupy D, a to nie lada sztuka). Generalnie, drugiej równie piknikowej atmosfery jak duet Kułaga & Magiera nikt nie potrafi stworzyć (brakowało jedynie karuzeli i cukrowej waty), a wspomniane kombo tak dawało po uszach podczas poprzednich MŚ, że spotkań naszej repry nie dało się oglądać z dźwiękiem. Swoją drogą, do dziś pamiętam fantastyczny doping jaki wtedy uskutecznili Finowie (podobnie zresztą jak teraz) i żaden master of puppets* pokroju Magiery czy krakowskiego klauna do szczęścia potrzebny im nie był. Niestety dla nas, kibiców siatkówki w kraju nad Wisłą traktuje się niczym marionetki. Co do samej muzyki, nie wiem, może przywykłam, może podczas turniejów organizowanych w Polsce bardziej mnie to razi (pewnie jedno i drugie), ale w trakcie obecnego mundialu jakoś niespecjalnie zwracam na to uwagę, a cztery lata temu mocno uwierało.
*władca lalek/marionetek
RatRace pisze:Aj tam. Ja po prostu wyłączam dźwięk albo zmniejszam jego poziom. Czyni cuda w odbiorze.
Otóż to.
Jako że lubię boiskowe dźwięki, to po prostu ściszam na tyle, żeby komentarz mi nie przeszkadzał. Swoją drogą, może i PŚ organizowany w Japonii oznacza wyludnione trybuny, ale za to jest prawdziwą ucztą dla uszu.
Nawet tych z TVP sport.
Pewnie jestem odosobniona w tej kwestii, ale od nadmiernej ekscytacji, ignorancji i stronniczości (połączonej z arogancją wręcz w przypadku Drzyzgi) wolę już komentatorów TVP Sport. Dyletantów również tam nie brakuje, ale przynajmniej tembry głosów mają przyjemniejsze, a dzięki stonowaniu łatwiej ich wyciszyć/potraktować jak radio jeśli komuś przeszkadzają.
Po co mi facet* co mi opowiada to co widzę.
To co widzę niekoniecznie, ale profesjonalny komentarz nie ogranicza się tylko do tego co na korcie/boisku. I nie chodzi mi bynajmniej o przegląd znajomości Tomaszewskiego Juniora czy też szczegółową mapę jego podróży.
*Może i panowie w tej branży przeważają, ale nie zapominajmy jednak o paniach.
Wracając do tego co najistotniejsze, podobnie jak Hohvar, zwolenniczką antykibicowania nie jestem. Jakkolwiek jednak druga faza w naszym wykonaniu była paskudna, a Azzurri są jedną z tych reprezentacji, które w akcji oglądam najchętniej, też chciałabym żeby im noski przytarło (jeśli nie teraz, to w walce o medale). Niemniej, zostali dość mocno przyparci do muru, a żniwo tej sytuacji Polacy będą zbierać w jutrzejszym meczu. Za Sborną z kolei nie przepadam (mimo sympatii i szacunku względem Muserskiego czy Michajłowa chociażby), ale to nie jedyny (a na pewno nie najważniejszy) powód, dla którego w czwórce chętniej widziałabym Canarinhos. Swoją drogą, choć potencjał Serbów jest znany i wiadomo na co ich stać, to obok Holandii stanowią dla mnie najmilszą niespodziankę tego turnieju, a wczoraj zagrali kapitalnie. Podsumowując, trzecia runda zaczęła się od solidnego wstrząsu. Mam nadzieję, że dalej obędzie się już bez żadnych kombinacji, a napięcie będzie tylko rosnąć.
Learn to love the process.