ESP, jak bardzo się cieszę że już Twoje pierwsze zdanie jest kompletnie nie merytoryczne i jest niczym innym jak argumentum ad personam.
Co do protekcjonalności, widzę że uwaga zabolała, dobrze bo miała. Teraz będziesz wiedział jak inni się czują. Odrobina empatii przyda się każdemu.
Sceptycyzm to moja specjalizacja. Jeśli chodzi o szczepionki to jestem sceptyczny od samego początku i nie zamierzam zmieniać zdania.
Kraj bierze odpowiedzialność - na serio? Produkt jest potencjalnie wadliwy, ale go bierzemy, a jakby co to będą płacić podatnicy. Kraj to suweren, ty, ja inni, I w razie problemów to my będzięmy się na to składać. Więc o ile wolno Ci szafować swoimi pieniędzmi, wolałbym abyś tego nie robił w odniesieniu do moich. To producent ma być odpowiedzialny. Jeśli nie jest, to znaczy że nie może oszacować skutków, a jeśli tak, to znaczy że okres testów się nie skończył i produkt będzie testowany na całej populacji. Oby bez dużych kosztów.
Kraje które oszacowały że zdrowi obywatele to mniejsze nakłady na służbę zdrowia - widzę że nie zrozumiałeś. Ja mówiłem o establishmencie i przemyśle farmaceutycznym a nie wydatkach z budżetu. Oczywiście, że Skarb Państwa powinien w miarę możliwości minimalizować wydatki. Tylko że ja mówiłem o przychodzach przemysłu a nie o kosztach państwa. Farmie zawsze będzie zależeć na jak największej sprzedaży, więc chyba jest jednak jak ja piszę.
Odnośnie szczepionek - lekarz w rodzinie plus osoba, która napisała książkę na ten temat opartą o badania przekrojowe. Nie ja, więc nie będę udawał eksperta, ale książka jest dla mnie sensowna, więc dalej jestem sceptyczny co do szczepionek.
Co bym mówił gdybym miał osoby obciążone genetycznie chorobami płuc - pochodzę z takiej rodziny. Dziadek miał astmę, mama miała POCHP. Ja sam mam lekką astmę - nie szczepię się i nie będę sie szczepił. Mama, doktor chemii, też się nie szczepiła.
Co do tego współczucia i odpowiedzialności zbiorowej - to już chyba wolne żarty. Jeśli nie, to demagogia pierwszej wody. Po pierwsze, jeśli szczepionka chroni, to Ci co się zaszczepili są bezpieczni. Chyba że nie, i wtedy jest się czego bać.
Ten agrument o odpowiedzialnośći jest o tyle niebezpieczny, że pod pozorem bezpieczeństwa publicznego można w zasadzie zadekretować wszystko i ubezwłasnowolnić całe społeczeństwa bez większego problemu.
Po wrześniu 2001 w oparciu o troskę o bezpieczeństwo narodowe zwiększono inwigilację społeczeństwa na skalę dotąd nie spodziewaną. A teraz okazuje się, że w trosce o bezpieczeństwo zdrowotne ludzie mialiby stracić prawo do decydowania co zrobić ze swoim własnym ciałem? Na serio? Nawet socjalizm/komunizm się do tego nie posunął.
Nawet jak się społeczeństwo zaszczepi to wirus i tak zmutuje i całe cyrk będzie się powtarzał. Będziemy wtedy co roku kraj zamykać i od czasu do czasu otwierać?
Na koniec trochę luźniejsza uwaga: lemingoza jest bardziej niebezpieczna od CoVID-a.