Wskazywali ograniczenia jakie chłopak ma, Fedziowe też wskazujemy.jeryy20 pisze:A morał z tego taki że nie tylko Nadal popełnia błędy o tak wielką stawkę. A wczoraj niektórzy się z Nadala nabijali... :!:
Wskazywali ograniczenia jakie chłopak ma, Fedziowe też wskazujemy.jeryy20 pisze:A morał z tego taki że nie tylko Nadal popełnia błędy o tak wielką stawkę. A wczoraj niektórzy się z Nadala nabijali... :!:
Ja myślę, że coś w tym jest. Fed wychodzi na kort jak panieneczka. Eleganckie ubranka, jedna torebeczka prawie jak na ramię u kobiet, tylko nieco większa (ta jasna). Własne, eleganckie logo, ładniutkie dresiki, bandany. Dodam do tego nietknięte mączką skarpetki po trzech godzinach gry na cegle. Brak okazywania emocji, grzeczne uśmiechy i grzeczne wypowiedzi po meczach. Ale może ta cała otoczka zmieniła tego faceta w lekko (?) zniewieściałego choć nadal genialnego tenisistę? Może stał się teraz niewolnikiem tej sztucznej, plastikowej kreacji, która kompletnie nie pozwala mu wyzwolić z siebie agresji wtedy, gdy to konieczne (w newralgicznych momentach), natomiast sprawia, że kompletnie się rozsypuje gdy coś mu nie idzie?Piotrek85 pisze:Fedek połamał rakietę, co się z nim dzieje?!
Sam widziałem jego wypowiedź, że łamał rakiety jak był młody później sobie obiecał, że tego już nie zrobi bo to brak klasy.
A może ktoś ogląda tenis nie tylko z pobudek czysto technicznych? Piękno zagrań to jedno. Ale zostaje jeszcze mentalność, charakter, osobowość, cała sfera psychiki na korcie. Można zobaczyć ciekawy mecz, który z pięknem tenisa może mieć nie wiele wspólnego. Mnie osobiście najbardziej pociąga napięcie w czasie meczu. Pęknie czy wytrzyma. Podniesie się, a może już się pogrąży. Jak nie ma walki, to idę spać.Traw3k pisze:Kross, czyli teraz mamy patrzeć na siłaczy typu Tsonga, którzy jedynie siłą coś osiągają na korcie? Na Nadala i jego "fenomenalny" wolej? Już chyba wolę, jak Roger ogrywa wszystkich niż wszyscy jego.
BM pisze:Aleśmy się naczekali... Chłopaki z YT szybko działają
http://www.youtube.com/watch?v=ENdw9ezginM
Zgadzam się z Tobą. Murray-owi należy się zwycięstwo, bo Djokovic nikogo chyba nie przekonuje , ale na pewno nie podda się bez walki. A więc gdzie następny turniej?Piotrek85 pisze:Jakby ktoś jeszcze nie wiedział to podaję wyniki
Murray vs Del Potro 6:1 5:7 6:2.
Mam nadzieję, że finał zakończy się zwycięstwem Murray-a. Po tak "niesmacznym" finale w IW myślę, że w Miami będzie dużo lepiej dla Szkota.
Gdzieś na Djoko nie mogę patrzeć. Jak dla mnie taki nijaki jest. No ale to jest moje zdanie, wy w większości nie lubicie za grę Tsongi a ja wręcz przeciwnie
Teraz trzeba czekać na finał.
Może nie gra tak jak w końcówce tamtego sezonu ale i tak wydaje mi się, że jest w lepszej od Novaka. Co takiego w tym sezonie pokazał Djoko? Pewnie to narzekanie czemu on ma grać w pełnym słońcu jak chce grać w sesji wieczornej (przykład z AO) i poddawanie się bez walki (mecz z Roddick-iem). Nie neguję tego, że miał, ma lub będzie miał kiedyś problemy fizyczne bo to zdarzyć może się każdemu, co nie zmienia mojego zdania na temat braku klasy i profesjonalizmu nr. 3 ATP.kobbe66 pisze: A poza tym Murray nie jest wcale w tak dobrej formie jak by się mogło wydawać.
Ja za to nie widzę nic ciekawego, mówiąc na wyrost, w budowaniu swojego szczęścia, poprzez rozrywkę z TV, wspomnianą niepewność, na czyimś nieszczęściu. Jego poziom frustracji osiągnął już ostateczne maksimum. Wiem co czuje, właściwie to nie wiem, ale mam chociaż przybliżenie. Po prostu pozwólmy mu odejść. Nawet życie Federera nie kończy się na tenisie.kross pisze:El Diablo pisze:Jesteśmy świadkami końca legendy...A mnie - przyznam się szczerze - odpowiada takie oblicze RF. Połamał rakietę, traci zimną krew? To wspaniale. Wyrzuca na aut. Świetnie. ... Jako zwolennik wszelkich ambiwalencji mam w końcu przyjemność przyglądania się innej stronie byłego numeru jeden.Piotrek85 pisze:Brak klasy Wielkiego Mistrza...
Po pierwsze, to nie widzę związku pomiędzy budowaniem swojego „szczęścia”, a rozrywką z TV. Przyjemność oglądania meczu to jedno, a poczucie „szczęścia” to drugie. Można być głęboko „nieszczęśliwym”, a mimo to z przyjemnością oglądać tenisowy pojedynek. Poza tym co to w ogóle jest „szczęście”?I3 pisze:Ja za to nie widzę nic ciekawego, mówiąc na wyrost, w budowaniu swojego szczęścia, poprzez rozrywkę z TV, wspomnianą niepewność, na czyimś nieszczęściu
A czy Ty czujesz się lepiej, gdy RF wygrywa? Jeśli tak, to wychodzi na to, że jednak można budować swoje "szczęcie" poprzez rozrywkę z TV. Z zastrzerzeniem, że nie jest to już tylko rozrywka lecz - mówiąc na wyrost - forma lekiego fanatyzmu kibica. To Ty pisałeś, że dobrze zaśniesz wiedząc, że Nadala nie ma już w turnieju. A więc odczuwasz satysfakcję z czyjejś porażki...I3 pisze:...totalnie rozstrojony jestem tym co się stało.(...)I3 pisze:Jako wierny kibic od iluś lat, widząc światełko w tunelu zawsze będę wierzyć. Mimo tych wszystkich bezwględnych faktów
A ciekawe co by zmienił fakt, gdybyśmy mu nie pozwolili odejść. Z pewnością RF mocno by się tym przejął.I3 pisze: Po prostu pozwólmy mu odejść. Nawet życie Federera nie kończy się na tenisie.
Strasznie liniowo pomyślałeś. Czy czuję się lepiej jak RF wygrywa? Jasne. Wiesz ile jest takich ludzi? Pełno, a tutaj na pewno kilku razem ze mną. Ale to co się dzieje obecnie to nie są już zwykłe porażki, obok których można przejść obojętnie, bądź mówiąc szkoda, że tak wyszło. Federer ma taką sieczkę w głowie, że sobie nie wyobrażasz tego co on czuje. Chłopak nie nadąża za rzeczywistością obecną, to jest dla niego straszne, nie jest się w stanie z tym pogodzić. A rozstrzaskanie rakiety przez tak taktownego człowieka tylko to potwierdza, a uwierz mi, bezradny czuje się już od jakiegoś czasu. Nie chodzi mi o wzbudzenie współczucia jakiegokolwiek w Tobie, bo co mnie to obchodzi. Chodzi mi tylko o to, że nie ma nic ciekawego w oglądaniu czyjejś tragedii, bo jak wyżej, ze zwykłą porażką to nie ma nic wspólnego. Jak Twoja krzywa kariery idzie przy maksimum na wykresie od dłuższego czasu to potem nie ma czegoś takiego jak zdystansowanie, a jak ktoś twierdzi inaczej to widocznie nie ma pojęcia o czym pisze. Możesz mnie nawet nazywać fanatykiem pełną parą, niech Ci będzie. Za rok przyjeżdżam na TF z 5-cioma K 6.1 Tourami i się skończy dzień dziecka . A te pozwólmy mu odejść miało zgoła inne znaczenie... W sensie nie jest już tym Federerem, którego znaliśmy, kiedy ośmieszał przeciwników bez wyrazu zmęczenia na twarzy, z pełnym spokojem o czym pisałeś. Po prostu żeby nie robić jeszcze złudnej nadziei.kross pisze:Po pierwsze, to nie widzę związku pomiędzy budowaniem swojego „szczęścia”, a rozrywką z TV. Przyjemność oglądania meczu to jedno, a poczucie „szczęścia” to drugie. Można być głęboko „nieszczęśliwym”, a mimo to z przyjemnością oglądać tenisowy pojedynek. Poza tym co to w ogóle jest „szczęście”?
...
A czy Ty czujesz się lepiej, gdy RF wygrywa? Jeśli tak, to wychodzi na to, że jednak można budować swoje "szczęcie" poprzez rozrywkę z TV. Z zastrzerzeniem, że nie jest to już tylko rozrywka lecz - mówiąc na wyrost - forma lekiego fanatyzmu kibica. To Ty pisałeś, że dobrze zaśniesz wiedząc, że Nadala nie ma już w turnieju. A więc odczuwasz satysfakcję z czyjejś porażki...
...
A ciekawe co by zmienił fakt, gdybyśmy mu nie pozwolili odejść. Z pewnością RF mocno by się tym przejął.
Żałuj, że nie byłeś na MP Juniorów 08 w Sopocie, tam to dopiero było klonów Nadala.El Diablo pisze:Miałem to zostawić dla Siebie ale co tam...
Przykład jak fanostwo Nadala może odbić się na zdrowiu... wczoraj grałem na hali no i miałem ciekawy widok... młody chłopaczek ćwiczył z trenerem... no dziecko w koszulce Nadala (tej z obrzydliwym paskiem na środku a'la neon ), rakieta oczywiście APDwC... ale nie to mnie rozbroiło... tylko to jak wyglądała reszta! 2 ściągacze, ochraniacz łokcia, ochraniacze na kolanach... no dzieciak będzie jeździł na wózku inwalidzkim do 20-stki
Gdy byłem młodszy miałem...bodysek pisze:A Ty kross masz jakiegoś idola? Bo jak nie to Cię rozumiem, ale jak tak to nie.
Tenis to tylko gra. Z własnego doświadczenia już wiem, że z dystansem do wszystkiego żyje się spokojnie i uroczo.I3 pisze:...Chodzi mi tylko o to, że nie ma nic ciekawego w oglądaniu czyjejś tragedii, bo jak wyżej, ze zwykłą porażką to nie ma nic wspólnego. Jak Twoja krzywa kariery idzie przy maksimum na wykresie od dłuższego czasu to potem nie ma czegoś takiego jak zdystansowanie, a jak ktoś twierdzi inaczej to widocznie nie ma pojęcia o czym pisze. Możesz mnie nawet nazywać fanatykiem pełną parą, niech Ci będzie. Za rok przyjeżdżam na TF z 5-cioma K 6.1 Tourami i się skończy dzień dziecka .