RatRace pisze:Coż moje piękne oczy widzą. Imperium babć Williams kontratakuje. Komedia.
A Cibulkova już tradycyjnie, po dobrym meczu fleki. I to z kim? Z Wiesniną. Niczego nie ujmując Rosjance - świetna deblistka - była w finałach wszystkich szlemów, wygrała dwa, ale w singlu to jest jej pierwszy półfinał w szlemie.
Gra singla, debla i miksta na tym Wimbledonie. Po meczu Cibulkovej grała mecz z Makarovą, trzysetówkę, tylko pół godziny krócej od meczu Słowaczki. Tylko, że ona wygląda jak tenisistka a Cibulkova?. Słowaczka brzuszek ma taki ładny, krągły. Tego się skomentować nie da.
Cisza, niech zapadnie cisza.
Jak nie lubię Cibulkovej za te jej jęki i podskakiwania, tak tutaj muszę jej bronić. Intensywność tego meczu była kilkakrotnie wyższa niż meczu Makarova-Wesnina. Co z tego ile trwał mecz, skoro w tym pierwszym było mnóstwo wymian 20+, a w tym drugim mogłeś je policzyć na palcach jednej reki. Cibulkova gra 3 tydzień z rzędu, najpierw Eastbourne, gdzie padału i też grała 2 mecze w jednym dniu, potem finał w sobotę i Wimbledon. Nawarstwiło się zmęczenie dziewczynie, i tyle.