Szkoda, że Tsonga pożegnał się z turniejem. Ale lepiej teraz przygotowywać się do US OPEN w spokoju, bo Francuz jest w stanie zajść daleko.
Serena się wycofała i to dobra decyzja. Jakoś wcześniej nie kibicowałam siostrom Williams, ale ostatnio Serena wywarła na mnie wielkie wrażenie swoją osobowością, postawą, charakterem i przestaniem bombardowania przeciwniczek atomowymi uderzeniami, a wykorzystywaniem wiecej rotacji, zmiany tempa gry, wykorzystywaniu techniki, dlatego też będę trzymała za nią kciuki podczas kolejnych turniejów. Tym bardziej, że to pewnie jeden z ostatnich sezonów, w których widzimy obydwie siostry na kortach.
Nadal się pomęczył, ale na Eurosporcie można przeczytać, że ma poparzone palce u dłoni. Choć watpię, czy to przyczyna jego nieco słabszej dyspozycji wczoraj.
No, a Karolinka po raz drugi żegna się z turniejem w pierwszym meczu. O ile porażkę z Vinci tłumaczyłam jakimś chwilowym rozregulowaniem z rytmu turniejowego, o tyle przegraną z Amerykanką można nazwać małym spadkiem formy. Amerykanka co prawda ogrywała w tym roku już Hantuchovą i kilka innych solidnych zawodniczek, to jedna młoda i niedoświadczona dziewczyna nie powinna być aż taką przeszkoda dla nr 1 wśród kobiet, tym bardziej na lubianym przez Wozniacki hardzie. Cóż, jeśli Dunka dalej będzie w takiej formie, to rzeczywiście można zacząć szeptać o potencjalnej następczyni tronu. Ale... kto niby miałby nią być?? Zwonariowa?! Serena musiałaby dużo grać, duuużo. A Clijsters to już chyba gra ostatni sezon. Niestety.
Choć liczę na zwyżkę formy Belgijki, której kibicuje od lat.