Problem w tym, że najbardziej bezczelne akcje odchodzą na szkółkach dla dzieci, zwłaszcza takich, które już troszeczkę grają. Wtedy trener rzuca jakieś polecenie typu gra po linii/crossie i zaczyna czytać gazetę/pisać sms-a/wychodzi z balonu/gada z trenerami z sąsiednich kortów. A moim zdaniem, powinien nadzorować te dzieciaki i wykonywane przez nich ćwiczenie. Mnie to razi, ale skoro nie jestem usługobiorcą, to się nie wtrącam.
Płaci rodzic, który przywozi dziecko na kort i idzie do kawiarni/wraca do domu, ale nie wie, co się dokładnie dzieje, więc nie zmieni usługodawcy. Dziecko często nie powie co się dzieje, bo nie wie, jak powinno to wyglądać albo się przyzwyczaiło.
Ale raz zdarzyło mi się opie****ić mojego "ulubionego" trenera. I to nie w czasie szkółki z dzieciakami, lecz w czasie indywidualnej gry z dorosłym. Otóż grałem ważny i trudny mecz w Challengerze. Moim rywalem był Maciek, trener z innego klubu, gracz lepszy ode mnie (Szuma, jeśli to czyta, to wie pewnie o kogo chodzi), więc grałem na ogromnej koncentracji, biegałem do wszystkiego i pierwszego seta gładko wygrałem, a w drugim była ostra walka i tak w okolicach 3/3 trener z kortu obok zaczął w czasie swojej lekcji ploteczki ze swoim klientem. No to poprosiłem, żeby zajął się grą, a on mi na to, że będzie prowadził lekcję tak, jak chce, co spowodowało, że wybuchłem i mu powiedziałem, czy raczej wykrzyczałem, że my tu gramy na punkty, więc chcemy się skupić na grze i naprawdę jeden wielki murzyński ch** nas obchodzi, gdzie i za ile ktoś z kortu obok wynajmuje mieszkanie i na jaką imprezę idą w piątek.
Na szczęście wygrałem mecz 6/1 6/4, więc nawet jeśli to poskutkowało tylko na chwilę, to już i tak jego gadanie nam potem nie przeszkadzało.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"