Sport wyczynowy to generalnie proszenie się o kontuzje. Nie wierzę, że trenerzy nie próbowali tego Igi oduczyć
kiedy jeszcze było to możliwe, na całe szczęście im się nie udało. Iga robi wrażenie upartej do bólu, takiej nie złamiesz jeśli się na coś uprze. Jest też możliwość, że trener dostrzegł, że takie a nie inne prowadzenie jest Idze potrzebne do harmonijnego ruchu i tego nie zmieniał. Czas pokazał, że była to bardzo dobra decyzja bo już teraz Iga osiągnęła tyle, że dla innych grających to jakiś niewyobrażalny kosmos, to jest czysta kalkulacja ewentualnych strat i potencjalnych zysków, owe zyski już na tym etapie są takie, że każda juniorka brałaby je w ciemno.
Dobrze żeby trenerzy mieli świadomość, że to nie oni ale wybitni zawodnicy powodują rozwój wszelkich dyscyplin sportowych, w szczególności indywidualnych tych bardziej technicznych. Jeśli będą rutynowo podchodzić do każdego zawodnika, jest prawie pewne, że "zabiją" każdy wybitny talent. Cóż z tego, że Iga miałaby "bezpieczne" prowadzenie gdyby nie miała wyników, kogo by to obchodziło?
Jak dla mnie taka potencjalna kontuzja to pikuś w porównaniu z hodowaniem babochłopów czy potworkowatości jednoręcznych tenisistów.