Vivid pisze: ↑30 sie 2020, 05:40Oczywiście wszystko sprowadza się do definicji hejtowania jaką przyjmujemy. Nie uważam, że Djokovic jest tu hejtowany. Zauważ, że leci krytyka, gdy coś wątpliwego odwala, a nie dla zasady (pomijając dawne moje i Innych potyczki ze stoflerem
).
Ehh.. Dobrze już, dobrze, nie gorączkuj się tak bo Ci żyłka pęknie.
Wiem, że podwójny Golden Masters, seria 26 wygranych meczów z rzędu boli, ale jestem pewna, że dasz sobie radę, tylko musisz powtarzać Federer, Nadal i coś tam.
Ale do rzeczy, póki mam dobry humor, to możemy sobie podyskutować. Uprzedzam, będzie super długo.
Zakładam, że większości ( albo żadnego ) meczów Novaka w tym turnieju nie oglądałeś, więc na początek zajrzyjmy do statystyk, żeby uwiarygodnić kontuzję ( bo wątpię czy na słowo mi uwierzysz).
Uraz szyi powodował problemy zwłaszcza przy serwowaniu. Sprawdź i porównaj ilość podwójnych i zwróć uwagę na średnią prędkość drugiego podania, zwłaszcza w ostatnich meczach, znasz się na tenisie, na pewno wyciągniesz wnioski, oby logiczne.
Kolega SevenUp oburzył się mocno na zmianę rakiety przy 0:30 w meczu z RBA, sugerując, że miało to na celu wybicie przeciwnika z uderzenia. No cóż, była to pierwsza zmiana rakiety w meczu, chyba gdzieś okolicach siódmego, ósmego gema w pierwszym secie, ale głowy nie dam. Być może SevenUp nie wie, że naciągi oprócz tego, że pękają mają również tendencję do utraty napięcia w strunach, co skutkuje innym odbiciem piłki -> mniejszą precyzją plasowania uderzeń. Domniemywam, że zmiana rakiety była właśnie tym spowodowana, co zajęło mniej więcej 15 sekund, mniej niż zwykłe wycieranie się w ręcznik. Czy taka przerwa ma jakikolwiek wpływ na grę profesjonalnego zawodnika? No nie sądzę. Novak nie jest pierwszym tenisistą na tej planecie, który zmienił rakietę w trakcie gema, ale chyba pierwszym, któremu się to wytyka, ale hej, przecież to nie hejt. Idźmy dalej.
Kwalifikowania wymiotów na korcie jako symulowania nawet nie chce mi się komentować, ale odniosę się do wyniku meczu jako takiego, bo rysuje się tu pewien wzór zachowań Serba, który jest jednym z powodów tak wielkiej niechęci ludzi do niego. Też wytykano mu to na tym forum, bo jak to możliwe, żeby człowiek, który ma widoczny dołek w meczu mógł go rozstrzygnąć na swoją korzyść. Brad Gilbert powiedział kiedyś Agassiemu: Nie musisz grać tak, aby każda piłka była perfekcyjna, bo coś takiego jak perfekcja nie istnieje. Jeśli masz 50% gry i 90% pomyślunku, wygrasz. Jeśli odwrotnie, to przegrasz, przegrasz z kretesem. Novak od lat gra procentowo. Jeśli nie idzie, to gra tak, żeby utrzymać się w grze do momentu kiedy będzie mógł rozstrzygnąć decydujące punkty na swoją korzyść. I dopiero wtedy wciska gaz do dechy i daje z siebie wszystko. Zrobił tak w meczu Fedem na Wimbledonie w 2019. Zrobił tak w Dubaju w półfinale w tym roku, w meczu z RBA i zrobił to wczoraj.
No właśnie, co wczoraj właściwie Novak zrobił, że wygrał? Zacznijmy od tego, że po meczu z RBA było na tyle źle, że nie rozmawiał z mediami i zaczęły się spekulacje, że nie wyjdzie na finał. Ale wyszedł. Jak zombie wyglądał, a że jako facet podoba mi się Novak, więc sine wory od oczami zauważyłam. I od razu w pierwszym gemie pojawiły się problemy z serwisem (pierwszy podwójny), w trzecim zaczął rozciągać szyję, walnął kolejne dwa podwójne błędy i zrobiło się przełamanie dla Miłosza. I po tym brejku wyraźnie było widać, że odpuścił tego seta. Problemy z serwisem, problemy z returnem, nie dobiegał, cały czas rozciągał szyję. Nawet kiedy pod koniec pierwszego seta wydawało się, że jest nieco lepiej, ewidentnie tankował. I ja rozumiem strategię Djokovica w ten sposób, że jeśli poczuł się lepiej, planował zmienić strategię swojej gry w tym meczu, to głupotą byłoby to robić pod koniec wysoko przegrywanego seta, nie odkrywasz kart w takim momencie po prostu. To samo było w Australii w meczu Thiemem. Zaliczył potężny kryzys fizyczny w drugim i trzecim secie, pod koniec trzeciego poczuł się lepiej, ale znowu - przegrywał wysoko, więc nie było sensu się szarpać, rozsądniej było wyczekać do nowego otwarcia i tam szukać swojej szansy, zmienić taktykę tak, żeby zaskoczyć przeciwnika. Dla mnie logiczne, zwłaszcza jak masz problem fizyczny i nie grasz na normalnym poziomie.
W meczu z Raonicem już na początku w drugim secie nieco zmienił pozycję do returnu, zwolnił drugi serwis żeby ograniczyć podwójne błędy, wiedząc że w meczu o taką stawkę prędzej czy później musi pojawić się presja po drugiej stronie siatki, zwłaszcza, że bilans 10-0 w ich meczach też musi gdzieś w głowie przeciwnika siedzieć. Raonic serwis miał mniej więcej na tym samym poziomie przez cały turniej. Co robiło różnicę to pierwszy fh po returnie. W finale, w drugim secie pojawiła się presja na tym drugim uderzeniu, wynikająca ze zmiany strategii Novaka przy returnie. Najlepiej to było widać w piątym gemie drugiego seta. Trzy ue z pierwszego fh po serwisie i mamy bp. Skoro nie da się skończyć wymiany tylko fh, Miłosz nieco zmienia strategię i fh przygotowuje sobie grunt pod wycieczkę do siatki, tylko że Novak głupi nie jest, rozumie że to jest TA szansa, więc warto się spiąć na maksa i mija. Przełamanie. I od tego momentu zaczynają się pojawiać błędy z fh po stronie Raonica. Zrozumiałe, po pierwszym secie mogło się wydawać, że miał już Djokovica na deskach czekającego na dobicie, a tu się okazuje, że gość ma jeszcze jakieś rezerwy. I znowu, gramy finał, h2h, to wszystko ryje mózg i nie raz można zobaczyć taki wzór w meczach z faworytem, kiedy pretendent już widzi metę, ale napotyka opór, mental nie wytrzymuje i próbuje zagrać na 150%. Tylko, że doskonałość jak wiemy nie istnieje. Trzeci set. drugi gem, serwis Djokovic. Tu warto zwrócić uwagę na moim zdaniem czynnik decydujący o jakości gry Serba w tym sezonie, czyli bardzo dobry drugi serwis. Normalnie są to serwisy ok. 170/180km/h. W tym turnieju miał gemy gdzie popełniał sporo podwójnych, miał gemy gdzie "dwójką" serwował 120/140 km/h. I nie sądzę, żeby symulował, bo po cholerę? W tym drugim gemie, gdzie zrobiło się 2:0 dla Miłosza, miał duże problemy właśnie z drugim serwisem. Czy próbować grać na maksa 180km/h ryzykując podwójny, czy puścić szmatę 130 km/h, byle wprowadzić piłkę do gry narażając się na bombę z fh? Tak czy inaczej, jest przełamanie, 2:0 w decydującym secie, więc co robi Novak? Wiedząc, że Raonic nie jest mistrzem woleja, w następnym gemie gra minięcie na dwa uderzenia. Najpierw zagrywa mocno rotowaną piłkę tuż za siatkę zmuszając Milosza do gry wolejem, a potem kończy minięciem. Bardzo inteligentnie, zważywszy na fakt, że w takiej grze miał 90% skuteczności. Nie musiał silić się na wygrywające minięcie z pierwszego uderzenia które jest procentowo mniej skuteczne, tylko ściągnął Raonica pod siatkę i wtedy mijał. To samo robił w meczu z RBA, kiedy tylko mu się to opłacało. W tym wypadku odłamał natychmiast na 1:2. W przekroju całego meczu skuteczność Raonica przy siatce wyniosła 10/20, ale ile z tych punktów wygranych przełożyło się na konkretną przewagę w gemie? 5? W następnych gemach widać już wyraźnie, że Miłosz zaczyna panikować, spada skuteczność jedynki, pojawia się coraz więcej błędów z pierwszego uderzenia po serwisie, mamy syndrom underdoga próbującego zagrać idealnie, ale jak wiadomo, ideał nie istnieje. Ponadto zaczyna się sypać też bh, który tak dobrze pracował przez cały turniej. Mamy coraz więcej dłuższych wymian, wynikających między innymi ze spadku skuteczności jedynki Kanady, ponadto Novak zaczyna się mocniej cisnąć w wymianach wiedząc, że każda następna piłka przekłada się na większą presję po drugiej stronie. Kolejna rzecz, której ludzie nie lubią, orka z końcowej by zmusić przeciwnika do błędu. Przy 4:5 i 30:30 dla Novaka, Miłosz zagrywa piękny bh wzdłuż linii, ma bp. I co robi Djokovic? To co umie najlepiej, czyli nie panikuje, tylko gra swoją najlepszą grę, tak jak grał Dubaju przeciwko Monflisowi i Cipasowi. 6:4. Gem, set, mecz Djokovic.
Przy obecnym beznadziejnym poziomie "inteligencji" gry większości zawodników, powyższe jawi się ludziom jako czarna magia, bo jak to, gość wychodzi na mecz, gra padakę i nagle z niczego zaczyna wygrywać. Skoro tak, to niewątpliwie oszukuje, symuluje i należy go ukamienować natychmiast. Nie gram już w tenisa, a kiedy grałam to bardzo amatorsko i nie jestem w stanie wyłapać pewnych niuansów gry. Co mnie fascynuje w tenisie i o czym pisałam nie raz, to aspekt mentalny, który przekłada się na konkretną strategię w danym meczu. Djokovic jest w tej chwili najlepszy w tym, co nazywam "inteligencją kortową". Wystarczy popatrzeć jak zmieniła się jego gra na przestrzeni lat. Jasne, nie jest to już ten pistolet co w 2011, tak, ma beznadziejny smecz, jest na korcie mocno ekspresyjny, ludzie tego nie lubią, bo macha rękami, wznosi oczy do nieba, czasem się uśmiecha, a czasem wrzeszczy na siebie albo na team w boksie. Nie mam problemu z tym, że komuś się ta emocjonalność nie podoba,
de gustibus itd. Co mi się nie podoba, to fakt, że ludzie patrzą poprzez pryzmat tych swoich antypatii definiując go od a do zet jako pajaca i oszusta, nieważne jak gra i dlaczego. To naprawdę gorzki paradoks, że kiedy za młodu Serb miał te swoje problemy z wydolnością i poddawał mecze, przypięto mu łatkę miękkiego bolka, a teraz kiedy walczy do końca nienawidzą go, "bo oszukuje". Analogiczne sytuacje w odniesieniu do innych zawodników nie budzą tak negatywnych reakcji i mogłabym tu wymienić całą listę przykładów, ale zaraz mi książka wyjdzie. Dlatego nie zgadzam się z Twoim zdaniem, że " ludzie go krytykują jak odwala coś wątpliwego", bo w moim odczuciu wynika to z uprzedzeń i nieznajomości strategii gry, którą postrzegają jako zbiór spektakularnych uderzeń i nic więcej.
“This means the world to me and I don’t see any limits, I don’t see the end around the corner so I will keep on going,” N. Djokovic (USO 2018)
"Learn to love the hate. Embrace it. Enjoy it. Everyone is entitled to their own opinion and everyone should have one about you. Haters are a good problem to have. Nobody hates the good ones. They hate the great ones." Kobe Bryant