Całość tego wywodu mogę podsumować w jeden tylko sposób -
3/4 z tego to totalny bełkot i zupełna nieznajomość tematu, począwszy od techniki, a na sprzęcie kończąc.
--------------
Sorry, wszedłem na profil gościa i już przy poprzednim wpisie mnie mocno rozbawił (a może zażenował), więc jednak pozwolę sobie wypunktować wypowiedź, bo mam alergię na ludzi, którzy zgrywają profesjonalistów, a nie mają kompletnie żadnej merytorycznej wiedzy. Zaczynajmy...
1. Masz ponad 40 lat, grasz od 10 w tenisa, a od 8 uczysz? Bardzo chętnie bym to zobaczył, bo to chyba pierwszy taki przypadek na świecie, o którym słyszałem.
2. Ponad 40-letni amator, grający stosunkowo niedługo w tenisa, który może prowadzić sparingi z 17-letnimi zawodowcami z Austrii, czy Niemiec? Gościu, no sorry, ale śmiem również wątpić w ich profesjonalizm, bo wiem, jak 15-16-latkowi w Polsce grają...
3. "Pojedynki z facetami" serwującymi 200km/h? Poskręcane kostki efektem przeciążeń? Spuszczę na to zasłonę milczenia.
4. "Jak wspomniałem, regularne 5 godz. na korcie to jednak tysiące uderzeń w tygodniu, z przerwą w poniedziałek. Jestem zmuszony do idealnej pracy ramienia i nigdy nie miałem poważniejsze kontuzji. Moje rady na uniknięcie łokcia tenisowego, który kilka razy chciał mnie dopaść" - 10 lat amatorskiego grania przy względnie poprawnej technice i braku ogólnych problemów zdrowotnych to często naprawdę za mało, żeby taka kontuzja się przytrafiła. Piszesz też z kolei, że "kilka razy [łokieć tenisisty] chciał Cię dopaść", więc chyba jednak były już jakieś problemy? Na pewno taka idealna ta technika?
5. Uderzanie piłki z przodu? Pokaż mi, jak to zrobić przy chwycie wschodnim. Wpływ na płaszczyznę uderzenia ma przede wszystkim chwyt, jakiego używamy (i oczywiście w mniejszym stopniu takie rzeczy, jak np. indywidualne preferencje, czy budowa ciała). Im bardziej przesunięty chwyt w stronę zachodniego, tym bardziej płaszczyzna uderzenia wysunięta do przodu.
6. "Nie uderzamy piłek z pełną mocą" - tutaj naprawdę nie wiem, co o tym sądzić. W takim razie mam grać na 50% wszystkie piłki, czy jak? Domyślam się, że chodziło Ci o nie spinanie ciała i nie granie na siłę, wykorzystując 100% "suchej", fizycznej siły. Wiadome jest, że aby nadać uderzeniu maksymalną dla nas moc, należy wykorzystać potencjał naszego ciała i naszej techniki, która jednak w może minimalnym stopniu zależy od siły fizycznej. Gdyby było inaczej, najlepsi tenisiści to byliby pakerzy z siłki.
7. A po co ograniczać udział slajsa? Nie lepiej uczyć się slajsa, który będzie poprawny technicznie i zdrowy, zamiast unikać jego grania. Czysta logika pokazuje jednak, że źle grany slajs jest mniej kontuzjogenny od źle granego forhendu, ponieważ z reguły podczas tego zagrania wytwarzamy mniej energii, tj. dynamika jest niższa.
8. Zacząłeś mówić o nie wybieraniu rakiet z małymi główkami i o wyższej wadze, jak się domyślam. Przeszedłeś (nie)zgrabnie od tematu łokcia tenisisty do regularności. A co to ma wspólnego? To znaczy, pewnie coś ma, ale konkretnego i mocnego powiązania w tym momencie nie widzę. Co do samych rakiet w odniesieniu do łokcia tenisisty. Otóż takie rakiety, które są cięższe i charakteryzują się mniejszą sztywnością ramy są
dużo zdrowsze dla osób, które np. z łokcia tenisisty wychodzą albo są nim poważnie zagrożone. Trzeba do tego jednak trochę lepszej techniki, ponieważ zła technika + ciężka rama nie oznacza zdecydowanie niczego dobrego.
9. "Ograniczamy siłę serwisu" - w jaki sposób? Rozumiem, że serwowanie na 100% nie ma sensu, ale to w ogóle w tenisie amatorskim ewenement. Nie pozwala na to przede wszystkim amatorska technika, a co się z tym wiążę - brak fizyczne na przestrzeni całego meczu. Ja bym raczej skupił się na odpowiedniej technice serwisu, a przede wszystkim - odpowiednim wykończeniu tego uderzenia, które bardzo często szwankuje, a w konsekwencji energia nie rozkłada się równomiernie, tylko zostaje na nadgarstku/łokciu/barku.
10. Nie kategoryzowałbym, że przejście do bekhendu oburęcznego będzie trwało rok. To sprawa wielce indywidualna. Jednakże tu akurat się zgadzam, że będzie on zdrowszy - logiczna sprawa, bo w większości przypadków (poza chwytem wschodnim bekhendowym do 2HBH), ręką wiodącą w uderzeniu będzie ręka lewa (u praworęcznych). Zdecydowana część energii przejdzie więc na drugi łokieć. Praca nad jednoręcznym bekhendem z amatorem, zwłaszcza takim, u którego zaczynają się pojawiać problemy z łokciem to nienajlepszy pomysł. Mało który amator będzie w stanie nadążać z nogami.
11. Rakieta wytraca swoje właściwości stopniowo, wraz z użyciem, ale nikt mi nie wmówi, że można to podzielić - u zawodowców 2-3 lata, a u amatorów 20 lat. To nielogiczne. U zawodowca rama wręcz nie ma prawa tyle wytrzymać, a u regularnie grającego amatora też zalecałbym wymianę zestawu co kilka lat. Jednak jeżeli nie ma większych problemów zdrowotnych i gra się w porządku to pojawia się pytanie - po co? To w końcu dosyć znaczne koszty.
Naciągu jednak nie odpuszczę... Kup sobie proszę zwykły tester i zobacz, jak bardzo naciąg traci napięcie (oraz właściwości, bo włókna pękają lub ulegają zniekształceniu/zgnieceniu/rozciągnięciu) wraz z czasem, nawet przy niewielkiej ilości grania. Początkujący amator pogra naciągiem mono typu np. Blast spokojnie rok, a nawet i dwa lata i pewnie nawet nie zauważy większej różnicy. Jednak jak każda nieco bardziej zaawansowana osoba pogra tym samym naciągiem miesiąc to nie wierzę, że nie powie, że zrobiła się całkowita decha (nie żebym twierdził, że Blast nie jest dechą samą w sobie). Naciąg to rzecz, na którą trzeba zwrócić szczególną uwagę przy problemach z łokciem. Przede wszystkim coś miękkiego, komfortowego i w miarę możliwości i potrzeb - częsta wymiana.
12. Dobra rada, jak łokieć da o sobie znać - nie słuchajcie kolegi wyżej i idźcie do fizjoterapeuty. Po wielu znajomych zauważyłem, że przyczyny łokcia tenisisty mogą być nieco różne i czasami da się go doprowadzić do ładu w naprawdę niedługim czasie. Czasami jednak faktycznie potrzeba czasu, ale proszę - nie bawcie się w lekarzy. Mam nadzieję, że minęły te czasy, kiedy łykało się APAP i smarowało końską maścią. Mamy 21 wiek.
Dziękuję za uwagę.