karjar pisze:Dla na nas kibiców, którzy nie mają takiego talentu (...)
Nie ma czegoś takiego jak talent (choć niektórzy badacze dopuszczają kwestie predyspozycji genetycznych w sportach jednowymiarowych, choć to nie jest najszczęśliwsze określenie).
Jest "tylko" 10 tys. godzin ukierunkowanego treningu, które oddziela przeciętnego amatora tenisa od poziomu Rogera Federera (lekko upraszczając temat, bo Roger nadal trenuje i wciąż nam ucieka).
Oczywiście jest też masa czynników powodujących, że nie dociągamy do tych 10 tys. godzin (kontuzje, brak kasy, brak zapału, brak widocznych postępów, psychika, zaniedbanie jakiegoś elementu treningu i co najważniejsze - nie prowadzenie ukierunkowanego treningu, który po angielsku nazywa się ciut sensowniej - purposeful training).
Zainteresowanych odsyłam do książki "Bounce" Matthew Syeda albo do poczytania w sieci o eksperymencie, jaki pewien Węgier nazwiskiem Polgar przeprowadził na swoich trzech córkach.