Oglądanie jak Stepanek niemal leje jednego z głównych faworytów bez skrzynki zimnego Budweisera??? Zaprawdę powiadam, profanacja i brak szacunku dla braci.
Zgadzam się, że turniej do odhaczenia. Gdyby nie historyczna wiktoria Djokovica to niemal bez czegoś zapadającego w pamięć. Jasne strony? Hmm... chyba tylko Thiem. Obstawiałem, że padnie jak pies Pluto najdalej w 4 rundzie, ale pokazał, że lata katorżniczej pracy u Bresnika nie poszły na marne. Półfinału z Serbem nie zamierzam Mu wypominać, zagrał źle taktycznie i na tle wyjątkowo dysponowanego Novaka spłynął gładko. Ale, moim zdaniem, jest jedynym obok Zwieriewa i Kyrgiosa który ma szansę, nie na sukcesy, bo to prędzej czy później raczej oczywiste, ale na wrycie się w naszą pamięć. Z tej trójki najbliżej Mu do kompletności, nawet nieszczęsne BP zaczął wykorzystywać. Sukcesy w kurnikach na wiosnę dały Mu nieco więcej pewności siebie, tylko musi jeszcze pamiętać, że w starciach z Djokovicem czy Murrayem nie może grać 3-4m za końcową, do tego potrzeba jakichś 3-4 lat (fabsterzy blisko emerytury, Dominic z doświadczeniem).
Cień i drzazga w oku to postawa organizatorów, "zabili" tego szlema i żadne zaklinanie rzeczywistości nie pomoże. Odwlekanie inwestycji odbiło im się taką czkawką, że cały świat się z nich śmieje. To też ma wpływ na odbiór przez widzów, umowy ze stacjami TV, sponsorami itd. Ten balon musi pęknąć, mam wrażenie, że ta chwila jest już blisko. Strumień kasy do podniesienia z kortu jest w tej chwili kompletnie niewspółmierny do jakości produktu. A emocje generowane w meczach Goffin`a, Ramosa czy emerytów spod znaku zebry porównywalne do Pszczółki Mai.
Źle się dzieje w państwie duńskim i widać to gołym okiem. Z jednej strony dominacja Serba zabija konieczny element niepewności co do końcowego wyniku, z drugiej idiotyczna "urawniłowka" nawierzchni nie pozwala zaistnieć nawet specjalistom. To jest droga donikąd. Nie ma znaczenia gdzie grają - w Londynie, Paryżu czy Melbourne, cały czas piłka wędruje w jednostajnym, leniwym tempie, a jeśli nawet znajdzie się szaleniec próbujący grać ofensywnie jest sprowadzany na ziemię. Do szału doprowadzały mnie mecze bum-bum Krajicka z Beckerem, ale z perspektywy czasu chyba wolę takie bombardowanie, niż grę w stylu "remora".
Grzech pierworodny obecnego ATP został popełniony 20 lat temu, ciekawe czy znajdzie się odważny, który przywróci różnorodność. Chyba dopiero po Złotym Szlemie Novaka.
Jeszcze jedno - mecze w erze pomeldoniumowej wyglądają nieco inaczej. Średnia odbić w wymianie nawet wybitnych nudziarzy ziemniaków nie przekracza 15, ciekawe czemu?