Oczywiście, że zawsze można utonąć w szczegółach jeśli stosuje się za dużo zbyt skomplikowanych procedur, które w teorii mają przełożyć się na największą możliwą "sprawiedliwość", a koniec końców robią tylko bałagan.
Jestem i będę jednak zaciętym wrogiem parytetów, sztucznej równości etc.
Podam przykład mojej koleżanki, żeby było lepiej przykład w drugą stronę, ubiegającej się o dofinansowanie projektu badawczego. Otóż dofinansowanie miało dostać tyle samo Pań co Panów więc stworzono 2 osobne listy rankingowe - pierwszy raz się z czymś takim spotkałem.
I efekt był taki, że projekty Pań były dużo wyżej oceniane, a co za tym idzie u Panów próg aby otrzymać $$$ był wyraźnie niższy o parędziesiąt punktów. Gdyby nie płeć finansowanie rozłożyłoby się tak 70/30 na korzyść Pań.
Płeć nie powinna być czynnikiem determinującym pewne rzeczy ale i tak powtórzę, że to że Panie nie grają w takiej formule jak Panowie w WS'ach nie jest dla mnie argumentem. Są słabsze fizycznie, po prostu i nikomu na dobre by nie wyszło gdyby miały grać dodatkowe sety, poziom i tak przypomina dno oceanu w końcówkach, to by były "dożynki" już na etapie ćwiartek.
Dlatego uważam, że optymalnym sposobem jest ustalenie nagród w oparciu o generowane przychody.
Jeśli chodzi o to, że na przykład Federer przyciąga więcej ludzi niż Simon, czy też u Pań Serena więcej niż Pliskova to jestem zdania iż i tak jest to niejako rekompensowane w formie kontraktów reklamowych, sprzętowych etc. Większość z tych gwiazd więcej zarabia poza kortem niż na nim.