Jacek iRem - wyczesany 1:6 3:6 6:3
Informacje dodatkowe:
Miejsce: Gdańsk
Nawierzchnia: sztuczna trawa
Piłki: Wilson US Open
Rakiety:
Jacek - Wilson Pro Staff 97
wyczesany - Yonex VCore Tour G
Relacja wideo:
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=vaxH4mVBinU[/youtube]
Pozwolę sobie na wklejenie relacji tekstowej z bloga Jacka.
SPOILER:
Przede wszystkim chcę podziękować Jackowi za świetną atmosferę, gadkę, mecz, (potrzymanie Canona 5d mark III ) i ogólnie całe spotkanie, mam nadzieję, że zagramy jeszcze nieraz, może rewanż na szczycieńskiej mączce?
Co do samej gry. Rozgrzewkę zacząłem jak kaleka, na szczęście w miarę jej trwania czułem się na korcie coraz lepiej i mimo, że nie gram dużo na sztucznej trawie- ostatni raz rok temu w Poznaniu dostałem wpiernicz od Marcina_L, a w sumie było tego z 5 wypadów wliczając wczorajszy to bardzo lubię tę nawierzchnię. Świetnie też się na niej czuję co zresztą było wczoraj widać.
Rozkręcałem się w trakcie rozgrzewki i muszę przyznać, że pierwszy set poszedł świetnie, serwis siedział jak marzenie, a Jacek, który chyba pierwszy raz się spotkał z takim ostrzałem sam przyznał, że nie bardzo wiedział jak się ustawiać. Zrobiłem parę podwójnych, ale było sporo wygrywających serwisów i z dwa asy po drugim. Generalnie super hiper mega wypas jeśli chodzi o serwis, a i w wymianie atakowałem dość dobrze.
W drugim secie "wymieniliśmy uprzejmości" na dzień dobry, potem Jacek zaczął coraz lepiej radzić sobie z moim serwisem, ja przez to straciłem nieco na pewności i zaczęło się robić z mojej strony lekko stresująco. Na szczęście na korcie raczej jestem spokojny i jedyne co mówię to "brawo" jak wywalę banalną piłkę na orbitę, więc nie było widać, że tracę pewność zagrań.
Trzeci set, no tu już wyszło szydło z worka, u mnie coraz więcej dubli, potwór po drugiej stronie siatki nie dość, że odebrał bardzo wyrzucający serwis to jeszcze trafił mi tak, że nie bardzo wiedziałem jak go skończyć, a jak wszyscy wiecie, gdy nie wiem jak skończyć to... NASA boi się o teleskop Hubble'a. Jacek odbierał coraz więcej serwisów, więc starałem się zagrywać więcej kicków (które bardzo miło komplementował), ja się spiąłem na te kicki do tego stopnia, że wchodziło ich jeszcze mniej i tak zamknęło się to błędne koło. Pod koniec meczu mojej kondycji dorównywał chyba tylko opór względem słodyczy- nie istniała.
To tyle z relacji wyczesocentrycznej. Jacek od początku atakował siatkę, więc uparłem się, że będę grał krótkie returny, żeby wbiegał na piłkę, parę razy się udało, ale i czasem zostałem skarcony. Jedna rzecz, której się boję, Jacek obecnie gra wszystkie zagrania równo, ciężko u niego o słaby punkt.
Krótkie i zwięzłe podsumowanie- przerwa dobrze mi robi, tylko jeszcze muszę popracować poza kortem nad kondycją.
Co do samej gry. Rozgrzewkę zacząłem jak kaleka, na szczęście w miarę jej trwania czułem się na korcie coraz lepiej i mimo, że nie gram dużo na sztucznej trawie- ostatni raz rok temu w Poznaniu dostałem wpiernicz od Marcina_L, a w sumie było tego z 5 wypadów wliczając wczorajszy to bardzo lubię tę nawierzchnię. Świetnie też się na niej czuję co zresztą było wczoraj widać.
Rozkręcałem się w trakcie rozgrzewki i muszę przyznać, że pierwszy set poszedł świetnie, serwis siedział jak marzenie, a Jacek, który chyba pierwszy raz się spotkał z takim ostrzałem sam przyznał, że nie bardzo wiedział jak się ustawiać. Zrobiłem parę podwójnych, ale było sporo wygrywających serwisów i z dwa asy po drugim. Generalnie super hiper mega wypas jeśli chodzi o serwis, a i w wymianie atakowałem dość dobrze.
W drugim secie "wymieniliśmy uprzejmości" na dzień dobry, potem Jacek zaczął coraz lepiej radzić sobie z moim serwisem, ja przez to straciłem nieco na pewności i zaczęło się robić z mojej strony lekko stresująco. Na szczęście na korcie raczej jestem spokojny i jedyne co mówię to "brawo" jak wywalę banalną piłkę na orbitę, więc nie było widać, że tracę pewność zagrań.
Trzeci set, no tu już wyszło szydło z worka, u mnie coraz więcej dubli, potwór po drugiej stronie siatki nie dość, że odebrał bardzo wyrzucający serwis to jeszcze trafił mi tak, że nie bardzo wiedziałem jak go skończyć, a jak wszyscy wiecie, gdy nie wiem jak skończyć to... NASA boi się o teleskop Hubble'a. Jacek odbierał coraz więcej serwisów, więc starałem się zagrywać więcej kicków (które bardzo miło komplementował), ja się spiąłem na te kicki do tego stopnia, że wchodziło ich jeszcze mniej i tak zamknęło się to błędne koło. Pod koniec meczu mojej kondycji dorównywał chyba tylko opór względem słodyczy- nie istniała.
To tyle z relacji wyczesocentrycznej. Jacek od początku atakował siatkę, więc uparłem się, że będę grał krótkie returny, żeby wbiegał na piłkę, parę razy się udało, ale i czasem zostałem skarcony. Jedna rzecz, której się boję, Jacek obecnie gra wszystkie zagrania równo, ciężko u niego o słaby punkt.
Krótkie i zwięzłe podsumowanie- przerwa dobrze mi robi, tylko jeszcze muszę popracować poza kortem nad kondycją.
SPOILER:
SPOTKANIE #1
Jacek iRem - wyczesany 1:6 3:6 6:3
SPOTKANIE #2
Jacek iRem - wyczesany 6:4 5:7 ST8:10
Jacek iRem - wyczesany 1:6 3:6 6:3
SPOTKANIE #2
Jacek iRem - wyczesany 6:4 5:7 ST8:10