Miałem okazję wczoraj gościć na benefisie Agnieszki Radwańskiej. Zachęciła mnie nie tylko lista gwiazd mających uczestniczyć w imprezie, ale także ogromne bilboardy co kilka metrów w Krakowie z reklamą owego benefisu. Skoro stać ich na tak drogą reklamę, to i benefis musiał być suto "zastawiony".
Pierwszy zawód - nie ma Kerber, która "starpowerem" bije Wozniacki, a przede wszystkim główną bohaterkę. Zastanawia mnie, jaka kontuzja może uniemożliwić przylot do Krakowa dwie godziny przed rozpoczęciem benefisu. Wiem tylko, że zostanie całkowicie wyleczona na players party przed FO.
Pogoda także nie dopisywała, przez co ucierpiał mój zamoczony bilet. Na szczęście kod kreskowy został cały, choc podobizna Agi na bilecie mocno ucierpiała. Taka mała alegoria do jej ostatnich operacji plastycznych.
Mamy także opóźnienia, tiebreak z Panem Pawłem Cieszko - amatorem, który wygrał możliwość zagrania z Agą. Cóż... Myślałem, że Polka da fory amatorowi, który zdecydowanie zaskoczył mnie swoją grą na plus. Forów nie było, Pan Paweł ugrywa dwa punkty, choć w wymianach niekoniecznie ustępował emerytce. Ostatni punkt to klasa Radwańskiej, wyciągnęła dwie piłki z defensywy przy smeczującym Cieszko, za trzecim razem chciał za mocno skończyć i piłka wylądowała na aucie. Mimo to pokazał dużo więcej, niż oczekiwałem. Radwańska nie odpuszczała, co chyba najlepiej świadczy o wcześniej wspomnianym tenisiście-amatorze. Fajna pamiątka na całe życie, Panu Pawłowi życzę sukcesów na turniejach amatorskich, na które niewątpliwie go stać.
Potem zaproszenie gwiazd na miejsca obok kortu. Nie zaskakują takie nazwiska, jak Jędrzejczak, Korzeniowski, Błaszczykowski, Ula Radwańska, czy Klaudia Jans-Ignacik. Pytanie, co wśród tego grona robił Tomasz Hajto?
Czas na debel gwiazd z udziałem Kubota, Matkowskiego, Wozniacki i Radwańskiej. Rozegrany został cały set, którego zwycięzcą została drużyna Krakowianki. Wiele świetnych akcji, sporo gry wolejem, pojawiło się kilka hotdogów, a jednego z nich zagrała Dunka. Oj, gdyby tak grała wolejem na poważnych turniejach, jak dziś... Na korcie zobaczyliśmy Fibaka, który popisał się świetnym slajsującym winnerem, Rakietę trzymał także Błaszczykowski, choć bez większych sukcesów. Przez chwilę grał także Janowicz, który zabawiał publiczność swoim "stękaniem" i humorzastym uderzaniem piłek. Oj, Jerzykowi można wiele zarzucić, ale poczucie humoru ma genialne.
Czas na wywiad Radwańskiej z Wozniacki. Dowiedziałem się, że Polka na turnieje przywoziła sporo słodyczy, które w większej ilości pochłaniała Dunka. Zagadka przybycia paru kilogramów za czasów wspólnej gry obu Pań wyjaśniona. Zaskoczył mnie też fakt, jak perfekcyjnie Caro mówi po polsku. Wiem, że Piotr na coachingu mówi naszym językiem bez taryfy ulgowej, zaś Dunka słuchała tego zazwyczaj ze spuszczoną głową, lecz dziś w pełnej krasie mogliśmy usłyszeć jej przemowę w sienkiewiczowskiej gadce i wyszło to świetnie. Kilka polskich gwiazd ekranu i polityki może wziąć u niej lekcje dykcji.
Publiczność nie może wyjść z pustymi rękami, przynajmniej najwięksi szczęściarze. Rozlosowano kilka osób, które dostaną nagrody od przybyłych gwiazd. Rakieta, którą gra na co dzień Kubot z jego autografem, voucher na pobyt w apartamentach Radwańskiej, podkoszulka Błaszczykowskiego z gry z reprezentacji i autografem i... portfel produkcji "firmy" Uli Radwańskiej, którego opis słowny jego unikalności zajął Uli ładnych parę minut. Jędrzejczak miała rzucić piłką tenisową w trybuny. Zamiast odbić piłkę do góry odbiła ją... prosto do niskiego ogrodzenia obok, przez co piłka wróciła do niej, zaś ludzie na trybunach mieli spory ubaw. Ja także.
Rozpoczęła się oficjalna część benefisu, która ma zostać wyświetlona w piątek na TVP1. Radwańska podjeżdża na scenę kabrioletem niczym gwiazda wrestlingu na ring. Potem sporo wzruszeń, jak zaśpiewano Polce sto lat. Pokazano film ze skrótem z najmłodszych lat życia, sukcesie w Singapurze, na Wimbledonie i Hopman Cupie. Wybrano pięć najlepszych uderzeń Agi w karierze. Nie wiem, kto był odpowiedzialny za tę kompilację, ale jedynym uderzeniem, które zostało słusznie wyróżnione, to było zagranie z Miami w 2012. Pozostałe można było wymienić na dużo lepsze propozycje. Mocno zaśmiałem się, gdy Sakowicz-Kostecka opowiadała o pięknej rywalizacji Caro z Radwańską i mówiła, że musimy zobaczyć cudowną akcję w wykonaniu pań z Pekinu w jednej z edycji. No cóż- kilka odbić przez środek i minięcie Agi przy będącej przy siatce Dunce można raczej zaliczyć do klasycznych akcji, które widuję także oglądając ITF'y z udzialem tenisistek spoza top300.
Kolejne wywiady, kolejne ciekawostki... Uli i Adze nie podobali się ci sami chłopcy, często się biły w dzieciństwie. Kiedyś lizak wylądował we włosach "Ninji". Wiktorowski przez dłuższy czas nie wiedział, że Dawid Celt coś czuje do swojej podopiecznej, choć wydaje mi się, że zostało to mocno ubarwione. Wystąpił m.in. zespół Pectus, Piaseczny, Maryla Rodowicz. (tak, Maryla Rodowicz) Ostatnia z nich chciała się popisać wiedzą na temat kariery Radwańskiej i zaskoczyła mnie to, że potrafiła wyciagnąć mecz z Cibulkovą z Indian Wells, gdzie Aga wyszła ze stanu 1:4 w trzecim secie. Liczyłem po cichu na wykonanie piosenki "Shallow" z Piasecznym, ale niestety będę musiał się zadowolić "wykonem" sprzed kilku dni z Kwiatkowskim.
Radwańska odebrała kilka odznaczeń. Liczyłem, że na koniec otrzyma honorowe obywatelstwo Krakowa na przekór ostatnich kontrowersji z tym związanych. Publiczność domagała się tego co jakiś czas krzycząc przy przemowach ważnych osobistości politycznych. Pojawił się nawet sam prezydent Andrzej Duda, co było miłym gestem dla Agnieszki. Niekoniecznie podobało się to kilku osobom na trybunach.
Na koniec wspólne wyjście na scenę najważniejszych osób wczorajszego wieczoru, Maryla Rodowicz zaśpiewała "To już było" i nawet mi poleciała łezka wzruszenia. Zdarza się to względnie rzadko, ostatni raz dziewiątego maja, gdy zobaczyłem na swoim koncie, że mam jeszcze pieniądze przed wypłatą.
Czas na sesję autografów, która miała być koło godziny 22:00, a rozpoczęła się grubo po 23:00. Czekałem w kolejce dość długo, choć od jej połowy wszyscy postanowili się zmyć, Agnieszka tylko wybranym złożyła autografy, a dla reszty miała plakaty z benefisu z jej podpisem. Niestety dzieciom w kolejce i osobom, które przybyli z daleka, nie dało się wytłumaczyć, że czekając długo nie mogli liczyć na podpis na pamiątkowych przedmiotach związanych z tenisem. Błagali Radwańską, by jeszcze poczekała, ale niestety po cichu się zmyła zakryta przez licznych ochroniarzy. Niesmak pozostał, wszak impreza miała się kończyć o 01:00, a ostatnie osoby wyszły kilka minut po północy. Zostali dla niej do końca i nie wszyscy wyszli w dobrych humorach. Trochę zatarło mi to ocenę ostateczną samego benefisu, ale zdecydowanie nie żałuję wzięcia udziału w pożegnalnej imprezie dla Agnieszki Radwańskiej.
Ocena szkolna +4. Ktoś może chce odkupić piłkę tenisową do autografów?