Na początku wynik, to ważne.
Daroos/Vivid - MTO/P69 6:4 6:2
Wszedłem na kort, szok, nie dość, że taniej to i cieplej
Czy ja kraj zmieniłem?
Ale coś od początku w powietrzu wisiało ...
(*)
Zaczęło się dość miło, 4:1 dla nas. Już prawie było 5:1, już byliśmy w ogródku, ale d..a blada, zrobiło się 4:2. W trakcie rozgrywek Daroos przeczesał mi resztki czupryny serwisem, oj ...
Potem jeszcze gorzej, 4:4. Udało nam się przełamać na 5:4, serwis Daroosa. Dwa rozegrane punkty, 0:30.
Mówię Darkowi, że coś musi wymyślić, miałem na myśli asa jak ostatnio. Ale "Młody" chciał być oryginalny, i wymyślił (*)...
Stoję sobie pod siatką i czatuję na słabszy return a tu nagle JEBUDU, Daroos przyfasolił mi jedynką centralnie w prawą łopatkę.
Odwracam się z miną kilera, Darek lekko zmieszany, "No żeś k... wymyślił"
Ubaw był niezły.
Ale żeby nie było powtórek to zapowiedziałem, że jak mnie trafi w głowę to ja Go też trafię
... niekoniecznie piłką czy rakietą
, ale też w głowę.
Pośmialiśmy się i ... wygraliśmy gema, 6:4 dla nas. Czyli w sumie Darek dobrze wymyślił bo sytuacja tak rozbawiła Piotrka i Marcina, że gładko oddali gema
.
W drugim secie znów 4:1, Darek mówi - znów będzie powtórka, to fatalista
. Faktycznie gładko przegraliśmy gema na 4:2, ale potem dwa nasze, 6:2.
Na koniec tie-break do 10-ciu. Przegrywaliśmy przez jego większą część, ale na koniec nasze górą.
Dzięki za grę! Do następnego.
Ja to jednak dobry człowiek jestem, mimo tego co mi Darek zrobił i tak odwiozłem Go do domu.