TadX pisze:Poza tym mówisz coś o istocie człowieczeństwa - nie bardzo rozumiem? To znaczy, że jak dziecko ma ADHD to należy go nie leczyć? Bo to też istota człowieczeństwa?
ADHD? To jest choroba o przyczynach biologicznych. I cierpiącej na nie osobie potrzebna jest pomoc medycyny, pomoc lekarza i preparaty, które poprawiają percepcję i koncentrację. Psycholog może pomoże, ale rodzicom małego pacjenta w akceptacji tej przypadłości. Nie mówię, że to specjalista z tej dziedziny to jakiś szarlatan, spokojnie.
Tak, uważam psychologię w dużej mierze za wiarygodną naukę. Ale nie całkowicie. To nie jest gałąź medycyny. Wiarygodną i mającą mocne podstawy nauką jest psychiatria, z której osiągnięć psychologia czepie zresztą pełnymi garściami, podobnie zresztą jak z kilku innych. Nauka musi się opierać na tezach weryfikowalnych i obiektywnie prawdziwych. Psychologia nie opiera się wyłącznie na nich i dlatego nie przez wszystkich jest uznawana za naukę w pełnym znaczeniu tego słowa (oceną co jest, a co nie jest, zajmują się np. filozofowie nauki). Coś, co opiera się na tezach niefalsyfikowalnych (niesprawdzalnych) nie wszyscy uznają za naukę.
Psychoterapia i psychoanaliza nie opierają się, co się zresztą wiesz, wyłącznie wynikach potwierdzonych badań naukowych, tu nie wszystko można OBIEKTYWNIE sprawdzić.
To są TEORIE, a nie fakty obiektywne. TEORIA psychoanalizy.
Jak pogrzebie w biblioteczce, napisze co o takich teoriach uważał Popper, najkrócej mówiąc, nic dobrego.
TadX pisze:Nie zawsze tak jest, jednak dzieciństwo ma w największym stopniu wpływ na to, jakim się jest człowiekiem w dorosłym życiu. Przeczytaj sobie "Psychologię rozwojową i wychowawczą wieku dziecięcego" a nie będziesz pisał takich rzeczy. Coś się tak uczepił psychologii? Masz złe doświadczenia?
Złych doświadczeń nie mam, dobrych też nie.
Pani psycholog w poradni(liceum, wagarowałem, to mnie mnie skierowali
), coś tam pomendziła, spytała czy mnie w domu nie biją (nie bili) i nie molestują (nie molestowali), zadała kilka innych głupawych pytań, oczywiście na żadne nie odpowiedziałem (bo niby jakim prawem obce babsko mnie przesłuchuje?) i się raczyła odczepić. Tyle.
Zdaje się, że nigdzie nie zanegowałem wpływu dzieciństwa na kształtowanie człowieka. Napisałem natomiast, że w gabinetach psychologów robi się ludziom wodę z mózgu i to podtrzymuję. Zasady prowadzenia praktyk, a przede wszystkim weryfikowanie metod terapeutycznych postawiają niestety dużą swobodę i dowolność, efekty bywają opłakane, jak przypadku byłego guru Samsona, który zdaje się zresztą popełnił kilka ciekawych dzieł o psychologii dziecięcej, zapał eksperymentatora miał faktycznie niebywały.
Masowy pęd do psychologów i wiara w cudowną moc terapii jest jedną z chorób społecznych naszych czasów. Dziecko się źle uczy - psycholog pomoże, jest otyłe - psycholog, wywalili mnie z roboty - psycholog, żona mnie rzuciła - psycholog. To jest zbiorowe skretynienie.
TadX pisze:Harris pisze:...problemy z głową wzięły się z gorszej formy tenisowej, a nie odwrotnie) trzeba go "leczyć" i faszerować lekami?
Tu się mylisz. Co do faszerowania - czasem i tak trzeba.
Wiesz lepiej bo...? Siedzisz w głowie pana Federera, śpisz z nim, czy może dlatego, że do teorii pasuje? No chyba, że czytasz w myślach, wtedy pozostaje pogratulować tej zdolności. Psycholog nie jest lekarzem, który stawia diagnozę na podstawie objawów, on może co najwyżej domniemywać prawdopodobne przyczyny problemu, a i to raczej wymaga dużo większej bazy poznawczej, niż mecz w telewizorze.
Mam na temat tych przyczyn inne zdanie niż Ty. To nie znaczy, że nie mam racji., ani że ją mam.To tylko hipoteza.
I bez urazy, trochę mnie przerażasz.
TadX pisze:Ja w żadnym moim zdaniu nie napisałem, że Roger ma jakąś chorobę. Pewnie zadziałała tu "samospełniająca się przepowiednia", która m.in. mówi o tym, że człowiek gdy czegoś chce/wierzy w coś/oczekuje/chce usłyszeć lub przeczytać to znajdzie to nawet nie mając ku temu przesłanek. Chciałeś może to tak zrozumieć, nie wiem...
Zapewne masz na myśli przyzwyczajenia percepcyjne. Tak, pomysł faszerowania zdrowego człowieka środkami farmakologicznymi przyprawia mnie o dreszcze. Te leki wpływają na procesy chemiczne w organizmie i przez to na nasze reakcje i zachowania. Jeśli jeśli jest zdrowy w sensie biologicznym, jaki jest sens podawania mu środków farmakologicznych (choroby psychiczne mają przyczyny biologiczne i te jak najbardziej należy leczyć)?
Non est beatus, esse se qui non putat...