Z tymi fotami od tyłu to jest jeden patent. Tak radary stawia się na drogach krajowych.
A teraz przydługo czemu?
Panuje przekonanie, że na policji spoczywa ciężar udowadniania wszystkiego. To nie jest prawda.
Mówiąc prosto, jak ktoś coś twierdzi to na nim spoczywa ciężar dowodowy.
A teraz jak to wygląda w praktyce:
Policja twierdzi, że my popełniamy wykroczenie. Dowód - zdjęcie samochodu zarejestrowanego na nas. To wystarcza, są wszelkie znamiona wskazujące na nas. Skoro to nasze auto to należy domniemywać, że to my nim jedziemy (podejście "poszlakowe"
). Policja swoją tezę udowodniła.
Teraz my twierdzimy, że to nie my prowadziliśmy auto. OK, ale w tym momencie ciężar dowodowy przenoszony jest na nas i nie policja ma się gimnastykować a my mamy udowodnić, że to nie my prowadziliśmy samochód. W praktyce sprowadza się to do tego, że musimy wskazać sprawcę i musi się on dodatkowo przyznać. Inaczej pozostaje w mocy zarzut przeciwko nam. Czyli takie filozofowanie do niczego nie prowadzi.
Ale jest wyjście. Stare i przepraktykowane. Zgłaszają się dwie osoby - my i ktoś (brat, syn, córka, żona ...), obie osoby oświadczają, że w tym dniu podróżowały razem, prowadziły auto na zmianę i nie pamiętają kto wtedy prowadził. W tym momencie mamy wykroczenie, mamy sprawców i na policję przechodzi ciężar ustalenia faktycznego sprawcy. Nie można karać obu osób jak uznają możliwość swojej winy a nie są w stanie same ustalić, "nie pamiętają", kto prowadził. Wtedy zaczynają się różne triki policji jak choćby straszenie wyższą grzywną za utrudnianie pracy policji. Stary numer, ludzie pękają i wtopa. A to blef bo proszę o podstawę prawną obligującą mnie do posiadania pamięci absolutnej ... Mam prawo nie pamiętać. Życzę powodzenia w sądzie jak ktoś będzie chciał za to karać
Poza tym, ale to temat na inny wywód, w takiej sytuacji to policjant stanie się zwierzyną a wy myśliwym ...
Natomiast problemem takiego podejścia jest to czy obie osoby wytrzymają w tej swojej "niepamięci"? Policja ma swoje metody i nie ma raczej wielu tak umorzonych spraw. Generalnie to w sumie bzdura, ale jak ktoś jest uparty i wytrwały to wygra.
A teraz jak to się ma do drogi krajowej (ponoć foty lokalnych kierowców się wywala)?
O ile mieszka się na miejscu to można się z policją bawić, jak się komuś chce
...
Ale jak się mieszka 100-200-300km od miejsca zdarzenia to już jest problem.
Na czym polega ustalanie sprawcy? Wzywa się jednego i drugiego dowcipnisia osobno, potem wzywa się obu na konfrontację, potem jeszcze raz osobno, potem razem na konfrontację uzupełniającą itd. Owszem, można uznać nieuzasadnioną uciążliwość postępowania i je zaskarżyć ale życzę powodzenia ...
W efekcie robi się z tego wycieczka za wycieczką i tracimy czas, a koszty rosną, to się nie opłaca. Dlatego pakuje się mandaty "przejezdnym" i ma się spokój, tylko desperat czy frustrat będzie dymił a i tak tacy szybko wyczerpują pokłady początkowej energii i się poddają ...