Robiąc zakupy "mięsne" moja małżonka kupiła naszej ONce podwędzane świńskie uszy. Rudy cwaniaczek jak zwykle musiał najpierw obwąchać, czy jej przypadkiem nie chcemy otruć (w poprzedniej suce owczarka niemieckiego, tego typu smakołyki znikały nim jeszcze dobrze z ręki je wypuściłem). Ponieważ oceniła, że nie i że to podpada pod kategorię smakołyków, to spodziewaliśmy się, że zabierze to na swój "dedykowany do konsumpcji smakołyków" chodnik i wdroży procedurę "konsumpcja smakołyka". Tymczasem najpierw przeniosła rzeczone ucho kawałek dalej, by za chwilę wpakować całe do mordy (tak że nie było widać co ma) i łazić po pokoju dziwnie popiskując. Nie bardzo wiedzieliśmy o co jej chodzi, aż nie załapaliśmy, że próbuje schować swój "skarb". Na "starym" mieszkaniu, szła na ogródek i po kontroli wszystkich okien (ludzie) w zasięgu jej wzroku i drzew (sroki), kiedy upewniła się, że nikt jej nie obserwuje, zakopywała gdzieś takie skarby, a od czasu do czasu dla pewności jeszcze przenosiła z miejsca na miejsce. Takie "skarby" (kości, wędzone uszy i inne tym podobne smakołyki) musiały się "wysezonować" i nabrać odpowiedniego smaku niczym chińskie zgniłe jajka. Ponieważ na obecnym mieszkaniu "spacerniak" nie jest szczególnie dobrym miejscem na zakopywanie (za dużo psów w okolicy), to zdaje się wymyśliła sobie, że ucho będzie się sezonować w mieszkaniu, a piszczała, ponieważ cały czas któreś z nas ją obserwowało. Jak w końcu wyszliśmy, to schowała ucho w takie miejsce, gdzie faktycznie zagląda się tylko w czasie odkurzania. Przed spacerem, kiedy nikogo nie było w pokoju, gdzie to schowała, poszła skontrolować i podsunęła trochę głębiej. Zastanawiamy się co będzie dalej, co prawda panele są o podwyższonej twardości, więc raczej nie zakopie pod podłogą ale jak już wielokrotnie się przekonaliśmy, pomysłowość psa przechodzi niekiedy "ludzkie pojęcie"
. W razie czego, będziemy ucha szukać na "nos" jak go będzie dłużej "sezonować".