Rondel-Garnek 2020, czyli paryski Szlam …
Napisałem przed imprezą, że to poroniony pomysł.
Napisałem w trakcie imprezy, że to poroniony pomysł.
Trzeci raz … nie ma co pisać.
Trochę to tylko oglądałem bo to dla mnie był co najwyżej szlam, nie Szlem.
A wszystko zaczęło się … na USO 2020? Nie, w sumie to w marcu 2020.
Stanęły rozgrywki, rytm gry został zaburzony. Jedni lepiej to przetrwali, inni gorzej, co widać na turniejach. Ci bardziej ograni od lat musieli zderzyć się z brakiem widowni, do której od lat są przyzwyczajeni. Ci wchodzący dopiero w wielki tenis nie mieli tego problemu. Co więcej, nie mieli presji tłumu. Hm … punkt dla nich
Zapewne byli też mniej wybici z rytmu bo jeszcze w niego de facto na tym poziomie nie weszli. Ups, znowu punkt dla świeżaków
Ruszył USO, w swoim normalnym terminie. Przynajmniej tyle. Ale covidowa przerwa i tak swoje zrobiła. Wycofania, brak formy, dziwna, wymuszona sytuacją organizacja, skoszarowanie itd. To wszystko się pewnie też odbiło. W efekcie mamy mistrzów-niemistrzów – Osakę i Thiema.
Potem pseudo „Roland-Garros”. O ile NY w terminie, o tyle Paryż nie. Nie dość, że nie w swoim terminie, to jeszcze w jakich warunkach?! Po pierwsze temperatura. Tour toczy się tak, że gra się mecze w temperaturach zdecydowanie powyżej 20 stopni (najmniej) i wyższych. Tak też czołówka trenuje między turniejami. Widziałem choćby po Halep, że biega wolniej i nie wykorzystuje atutu swojej gry – czyli zabiegania rywalek. W końcu w niskiej temperaturze wolniej się męczymy. Wysokie temperatury wręcz „wspomagają” zmęczenie.
Druga sprawa to kort. Ci co grają w tenisa to wiedzą doskonale, że w przypadku kortu ziemnego jest zasadnicza różnica między majem a październikiem. Paryż to nie inna planeta, jego to też dotyczy. I tu też przewagę uzyskują w takiej sytuacji zawodnicy trenujący nie w ciepłych krajach, a na jakiś rodzimych podwórkach w zbliżonych warunkach.
Trudno zatem to nazwać prawdziwym RG. Ot turniej, bo kasa musiała się zgadzać …
Konkluzja jest zatem dość oczywista. Zwycięzcy z Nowego Jorku i Paryża będą mieć z pełnoprawną, raczej – pełnowartościową, legitymizacją tytułów problem.
W najlepszej pozycji jest tu Osaka i Nadal. Wygrywali Szlemy w normalnych warunkach rozgrywkowych i terminach. Nie widzę podstaw do kwestionowania tego, że są prawdziwymi mistrzami wielkoszlemowymi.
W gorszej sytuacji są Thiem i Świątek. Oni wygrali w wątpliwych warunkach i okolicznościach. Thiem chociaż w normalnym terminie i na nawierzchni gdzie nawet jego zmiana nie miałaby aż takiego znaczenia. Na tym polu Świątek jest zdecydowanie w najgorszej pozycji. Krytyka ma spore pole do popisu
Na dziś Thiema nie mogę odbierać jako pełnoprawnego mistrza wielkoszlemowego.
Świątek w ogóle.
Jeżeli oboje zakończą kariery i nie wygrają już więcej tytułów (singiel) w normalnych warunkach i w normalnym cyklu rozgrywkowym to niestety będzie to się kładło cieniem. Ich krytycy nie będą się musieli uciekać do jedynego argumentu – O, taki One Slam Wonder. Bo jak się odwołać do Szlema jak to taki pseudo Szlemik („RG” 2020 szczególnie)?
Wygrana choćby jednego tytułu w normalnych warunkach zamyka sprawę. Wtedy mamy prawdziwego mistrza/mistrzynię wielkoszlemowych i nie będzie wątpliwości. Tegoroczne tytuły Thiema i Świątek są tylko zapisem statystycznym.
Logicznie patrząc większe szanse na kolejny tytuł ma według mnie Świątek. Zobaczymy.
W sumie to jest jeszcze jeden argument jaki podsunął mi dziś przeciwnik na korcie.
Nic nowego, znam, nie miałem zamiaru korzystać bo do mnie to nigdy nie przemawiało. Oczywiście pasuje do koncepcji ale nie mam w zwyczaju korzystać z czegoś, do czego nie jestem przekonany. Chodzi o argument, że stawka była przetrzebiona absencjami. Wielu zawodników i zawodniczek zrezygnowało z udziału. Tylko według mnie trudno o to winić tych co uczestniczą…
Co ciekawe, nie, co normalne
, mój Kolega jest fanem Igi i jej kibicował. Nie przeszkadza Mu to jednak by akceptować moje argumenty. Mamy odmienne zdania, i tyle.
Niestety niektórzy tu nie widzą różnicy między samym posiadaniem innych opinii, a ich akceptacją. Cóż, gdyby z mniejszym zacietrzewieniem czytali co piszę to pewnie by zauważyli, że nie raz kompletnie się z kimś nie zgadzałem i jasno to wyrażałem, ale nie przeszkadzało mi to jednocześnie przyznać, iż poglądy i sposób myślenia adwersarza są dla mnie logiczne i mają sens. Zwyczajnie mamy inne zdanie na jakiś temat.
Padło tu, że ja niby powinienem kogoś przeprosić. A wiecie co, zrobiłem rachunek sumienia. I faktycznie powinienem kogoś przeprosić, choć przychodzi mi to z trudem.
Przepraszam oficjalnie polityków PiS
Kiedyś w wątku politycznym oburzałem się innymi, jak można nazwać zgromadzenie SN czy posiedzenie TK spotkaniem przy kawie. Burzyłem się, że to jakiś chory absurd. Ale teraz widzę, że można i w sporcie. Można takie coś jak ten turniej zrobić. Czyli jednak można. Nadal się nie zgadzam z tamtą opinią PiS-u, ale muszę przyznać rację, że można tak mieć.
Wszystkiemu przecież winni Francuzi
Bo kasa jest najważniejsza, nie ma zmiłuj, szopka musi być. Dobrze, że nie szopa, Janowicz by się odnalazł
Kiedyś jakiś polityk, chyba PiS, mówił, że my to przecież Francuzów jeść sztućcami uczyliśmy. To może i turnieje (nie)robić też zaczniemy uczyć? Choć może i nie. Jak Fyrstenberg robił to … komornik wszedł na obiekt przed imprezą, i trzeba było przenosić. Nie wina Mariusza, żeby było jasne, ale trochę siara i ostatecznie słabe referencje
Reasumując - jeżeli Thiem czy Świątek wygrają choćby jednego singlowego Szlema w normalnie biegnącym cyklu rozgrywkowym to będę mógł z czystym sumieniem nazwać ich pełnoprawnymi mistrzami wielkoszlemowymi. Na dziś nie mogę.
Teraz trochę o tym jak jestem Wami rozczarowany
Na początku była cisza. Po może 2-giej rundzie już zaczęły się lekkie postękiwania, że Idze idzie dobrze i co powie Vivid. Szło jej nadal dobrze, ale Wy i tak bez wiary i bardzo asekuracyjnie. Tak w podtekście aż biło, że kompletnie nie wierzycie. Jakby cały czas nad Wami wisiało, że przecież to nie bajka, w końcu przerżnie i Vivid Was dojedzie jak coś postawicie na twardo, a nikt nie kwapi się by być na moim celowniku
Te Wasze docinki były na poziomie grzecznych pensjonarek. Byłem nawet nie uchachany, raczej trochę zażenowany i zawiedziony. No bez urazy, ale nie chciało mi się nawet wchodzić w wymianę uszczypliwości bo to zdecydowanie za słabe było. Ja to jednak jak coś to na ostro i po bandzie (lub poza nią
).
Powinienem tu wspomnieć tylko asada bo On jedyny miał jaja i napisał po 3-ciej czy 4-tej rundzie, że Iga bierze turniej i kropka. Postawił się na twardo. JEDEN?!?! Na tylu pyskaczy?!?!
Asad, chylę czoła, szacun. Potem zamieścił jeszcze jeden ciekawy wpis.
Asad, kiedyś nazwałem Cię niepełnosprytnym. Pozostaje mi się z tego wycofać. Odszczekuję i przepraszam
Wspomnę też jeszcze ED-a. Te sowy były wręcz genialne! Szacun Piotruś i dziękuję. Bardzo mi się podobają.
Reszta z Was do poprawki, zdecydowanej! Iga jeszcze przecież coś może wygrać. No chyba, że … Muchova ….
Liczę na większą dozę uszczypliwości z Waszej strony w takich ulotnych chwilach, odwagi!
I na koniec. Pewnie zdajecie sobie sprawę, że w przypadku Igi Świątek stosunek wygranych imprez do przerżnięć będzie zdecydowanie na minus. Co to oznacza dla mnie i Was, sami rozumiecie
No już się cieszę
Pewnie będą jakieś dobre przerżnięcia, może nawet z Muchovą
Co wtedy napisać? Może:
Muchova do kolejnej rundy wiooooooo!
a Świątek z turnieju … sioooooooo!
A teraz cieszcie się chwilą!
Mówi się, że powiedzenia ludowe nie powstają bez celu i niosą głębszy przekaz. Co tu można przytoczyć? Już wiem! – Na bezrybiu i rak ryba
Czekają nas ciężkie czasy bo zaraz będziemy mieć wysyp tenisowych ekspertów. Znamy to choćby z piłki kopanej. Jak kadra gra, czy jeszcze lepiej, jedzie na MŚ/ME to przysłowiowo prawie 38 milionów selekcjonerów.
Ponieważ weekend zbliża się ku końcowi, wszystkim Uczestnikom dyskusji w tym wątku życzę udanego tygodnia!
Do zobaczenia przy komentowaniu kolejnych przerżnięć
No i bym zapomniał - gratulacje dla Rafaela Nadala