Marcoone pisze:Bo to przychodzi wraz z doświadczeniem i po osiągnięciu odpowiedniego wtajemniczenia tenisowego.
Mówiąc inaczej - jak już umiesz grać w tenisa lepiej niż dobrze to wtedy zaczynasz stawiać sobie nowe wyzwania. I tutaj pojawia się temat "zarządzania piłkami na korcie w czasie gry w tenisie amatorskim".
Może coś w tym jest. Pewnie dość rzadko TomPL trafia na godnego siebie rywala. Gdyby tak choć co drugi przeciwnik porządnie przeciągnął go po korcie, to by się przestał zajmować pier... ekhm... sprawami drugorzędnymi.
Marcoone pisze:Tak przy okazji ... czy tylko ja traktuję ten temat z przymrużeniem oka, bo mam wrażenie RoTTeN, że podchodzisz do tego bardzo poważnie?
Jeśli sądzisz, że TomPL nie podchodzi do tego poważnie to jesteś w wielkim błędzie.
A jeśli o mnie chodzi, to:
Po pierwsze primo: skoro TomPL podchodzi do tego poważnie, to przecież nie będę sobie robił jaj!
Po drugie primo: ten temat niejako dotyczy mnie bezpośrednio, gdyż to po meczu ze mną nastąpiła prelekcja a następnie powstał temat na forum. Zatem w świat poszedł przekaz "niezłe ten RoTTeN cuda-wianki musiał wyczyniać z piłkami, skoro teraz o tym rozprawę piszą".
Teraz na poważnie muszę zadbać o dobre imię by się nie wydało, że celuję returnem w rywala po metrowym aucie z jego pierwszego serwisu, albo że kładę 3 piłki do kieszeni przekonując przeciwnika, że do serwowania starczy mu jedna.
Po trzecie primo: ja gram 4 lata - TomPL ze 20. On gra w mieście wojewódzkim w ośrodkach tenisowych z długoletnimi tradycjami - ja na wiejskich orlikach. Różnica doświadczenia kolosalna, więc gdy taka osoba mi mówi, że coś robię źle, to tak, traktuję to poważnie.
Sprawę przetrawiłem i w tej chwili mogę stwierdzić jedno. Tom, wyszedł ze swoim zarządzaniem piłkami jako teorią jedynie słuszną, ale posiada ona jeden poważny mankament. Zakłada ona, że co dobre dla Toma to i dobre dla innych. Tak nie jest.
Ludzie się różnią. Choćby... nie wierzę że to piszę... budową mózgu.
Tom po każdej wymianie jest w stanie w momencie zlokalizować wszystkie piłki. Ja, żeby stwierdzić czy Tom ma 2 piłki czy jedną, muszę sobie przypomnieć gdzie leżały... potem, gdy stwierdzam że i tak nie pamiętam muszę się porozglądać... i jeszcze przypatrzeć się Tomowym spodenkom czy to odstające to jest piłka w kieszeni czy za przeproszeniem nie. Bo nie pamiętam. Dla Toma oszczędność czasu - dla mnie strata i dodatkowo dekoncentracja.
Ludzie się różnią również dlatego, że mają inne przyzwyczajenia. Ja dążę do tego by mieć podczas serwisu dwie piłki w kieszeni. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Takie przyzwyczajenie się u mnie wykształciło. Nawet próbowałem to zmienić, ale samo myślenie o zmianie przyzwyczajenia przeszkadzało mi w grze. Zostawiłem więc tak jak jest. Dlatego gdy widziałem, że Tom ma piłkę w ręku, oczekiwałem że mi ją poda. To, że chował ją do kieszeni (moją własność!
) wywoływało u mnie dyskomfort podobny zapewne do tego, który wywoływało u Toma moje przebijanie mu nadliczbowej piłki. Ja przeszedłem nad tym do porządku dziennego - Tom pisze rozprawę.
I tu płynnie przechodzimy do puenty. Otóż "
Zarządzanie piłkami..." TomaPL nie jest teorią jedynie słuszną. Należy być świadomym, że każdy tenisista jest inny, a jedynie słuszna jest tolerancja dla tej inności.
Oczywiście poza paroma wyjątkami.