Stało się - zagrałem sparing z forumowiczem. Scudetto odwiedził moje sioło rodzinnie i postanowił się mocno zmęczyć.
Graliśmy w hali Sportwerk, w miarę komfortowy dywan, obiekt lekko zmurszały, ale dramatu nie ma.
Obaj w pełni uzbrojeni (ja w przezbrojonego O10, Artur z nową ślicznotką ze stajni Dunlopa, ale grał 300-ką), piłki Dunlop RG Clay.
Rozgrzewka standard, trochę się pośmialiśmy jak na pytanie Scuddetto "rozgrzewasz wolej?" odpowiedziałem z automatu, że sensu nie widzę, ale kanon każe.
Rozpocząłem od straty serwisu na 0:2 i następnie jakimś cudem odłamałem. Od tego momentu pograliśmy WTA wzajemnie się przełamując do 5:4. Dziwne to było bo obaj serwowaliśmy w miarę poprawnie bez wstrzymywania ręki. Na scudetto mocniejszy serwis nie robi żadnego wrażenia (Twoja wina Wyczes ), natomiast mieszany już trochę tak. Grając już jak faceci dobrnęliśmy do TB.
Cały tie-break prowadziłem, Artur dochodził, ale zrobiło się 4:6. Wyrównał zbójnik na 6:6 i się zaczęło. Solidarnie od tego momentu 3 setowe dla każdego z nas, scudi ludzki Pan i postanowił być uprzejmy wywalając FH w siatkę. 11:13.
Drugi set bez historii, elegancko zostałem rozmontowany tenisowo i splątany nożnie, 6:0. Litościwie dla mnie skończyliśmy.
Scudetto gra fajny płaski tenis z bardzo nieprzewidywalnym BH, takie płaskie uderzenie z lekkim bocznym kręciołem. Nie sposób odczytać kierunku. Pewny, slajsowany serwis, potrafi nim zrobić krzywdę. Ma dziurę na siatce, ale ciężko Go tam ściągnąć.
Dla mnie super spędzone 2 godziny, odbudowałem nieco tenisowe ego po dramacie w czwartek. Co to jednak mogą zrobić porządne korty.
Dziękuję i do szybkiego zobaczenia.