O kasę i pozory walki z problemem. Zgadzam się z Tobą, że 0,2 jest granicą bez sensu. Szczególnie, gdyby ktoś zadał sobie trud sporządzenia statystyk wypadków powodowanych przez
nieprzytomnych ze zmęczenia kierowców, włącznie z tymi jadącymi na tachografach a następnie skonfrontowania ich z upojonymi za kierownicą.
Problem nie w penalizacji tego typu zachowań, a w powszechnym przyzwoleniu/obojetności na tego rodzaju wybryki. Prosty przykład to wyjazdowe imprezy firmowe - bywałem na takowych i śmiem twierdzić, że 90% uczestników wraca do domu na ciężkiej bani. Organizator ma to "w życi", a wystarczyłoby przetrzymać towarzystwo pod byle pretekstem do popołudnia i przegonić zdrowo na jakimś małpim gaju.
Ppeter - idea alkomatów w aucie jest bez sensu z wielu powodów:
- jednorazówki? zakładam, że alkomat musiałby być gotowy do użycia, mamy dylemat "dmuchać czy nie, chyba nie ma potrzeby..."
- szalony wzrost cen (vide argumenty PitS`a)
- dokładność wskazań amatorskich urządzeń (pewnie skończyło by się systemem z testów ciążowych)
- bezużyteczność wobec najbardziej niebezpiecznej grupy kierowców - tych, którzy świadomie wsiadają za kółko na bani
Tworzenie nowego prawa
ad hoc zawsze kończy się kompromitacją tegoż - zagadka: ile wynosi okres przedawnienia dla przestępstw z art.271 KK (przeciw dokumentom)? Dla ułatwienia dodam, że istnieje analogia z FOZZ.
Odpowiedź w nastepnym odcinku, dla zwycięzcy nagroda w postaci darmowego "sztachu" moich sterydów przed ważnym meczem.