pst pisze:To nabiera innego znaczenia, gdy weźmiemy pod uwagę w jakim kraju wynaleziono Jabłuszko. To z założenia miało być proste, żeby ta 'debilna część' też mogła wejść do systemu. I zapłacić
.
Zawsze patrzyłem na to powszechne "podejście" jako na zbytnie uproszczenie czy nadużycie.
Bo w sumie co złego w tym, że coś jest proste, jasne i działa? Nie każdy musi mieć zacięcie "mechanika".
W ogóle można powiedzieć, że Jobs to nie był w pewnym sensie geniusz ...
Czy ten facet coś wynalazł? Tak od absolutnej podstawy? Nie bardzo. Korzystał z pomysłów i wizji innych w odpowiednim czasie. Geniuszem był, bardziej marketingu.
Można powiedzieć, że jego siłą było to, że gość zwyczajnie miał jaj pójść pod prąd i umiał racjonalnie przekalkulować. Po co ścigać się na niedopracowane innowacje jak można dać komuś coś co działa świetnie i ma powiedzmy 90% tego co potrzebuje, czy raczej co realnie wystarcza 90% użytkownikom? To w sumie dwie duże liczby ...
Ludzie kupują oczami i korzystają zmysłami. Dlatego większość jest w stanie zaakceptować ograniczenia kosztem jakości i niezawodności. Jobs nie bał się zaryzykować i skorzystać z tego.
Lepiej dać ludziom coś co im się podoba, coś co działa płynnie i sprawnie, a nie ścigać się z innymi na liczbę wodotrysków. Wodotrysków, których i tak 90% klientów nie używa a tylko powiedzmy potrzebuje mieć świadomość ich posiadania. Tylko ta świadomość i zadowolenie z posiadania nie rekompensuje gorszego wykonania czy niezawodności (może raczej płynności działania).
Jobs w pewien sposób pozwalał klientom zrozumieć, że wiele funkcji nie jest im potrzebna bo i tak z nich nie skorzystają wcale, ewentualnie sporadycznie. Pokazywał, że ta potrzeba posiadania czegoś co nie jest nam potrzebne jest złudna.