Witam,
patrzę sobie tak dziś na rakietę, a ta ma pękniętą jedną przelotkę.
Dobrze, że to tylko pęknięcie i że się nie oderwała. Ale do rzeczy. Czym to będzie najlepiej skleić/naprawić? Normalny Super Glue chyba będzie za sztywny do tego.
Nic z tym nie rób, bo popsujesz. To normalne i zawsze będzie się tak robić. Ja gram starymi rakietami i wszystkie przelotki takie mam. Inne są połamane tak, że nic z dziury nie wystaje i naciąg opiera się bezpośrednio na ramie i nic się nie dzieje. Co więcej, mam Fisherka bezgrommetowego, gdzie naciąg wszędzie opiera się bezpośrednio na ramie i też nic mu się nie dzieje.
Nie do końca. Z rakietą jak z narzędziem - trzeba się pogodzić z tym, że się zniszczy, bo do tego jest przeznaczona. Przeznaczona jest do tego, by się zniszczyła podczas gry. Jest narzędziem potrzebnym do wykonania określonego zadania. I to zadanie jest ważne, a nie narzędzie. Dlatego trzeba umieć "nie dbać" o rakietę, nie myśleć o niej, by nie mieć jakichkolwiek hamulców, bo to upośledza grę. Inaczej buduje się niepotrzebny śmietnik w głowie i można zapomnieć o wygrywaniu.
Dochodzicie wspólnie do wniosku, że pęknięty grommet to zero problemu. Ogarniając konstrukcję rakiety pozwolę się totalnie nie zgodzić - gdzie wpływ na elastyczność naciągu (pracę strun w momencie uderzenia), a co za tym idzie dynamikę/kontrolę? Gdzie kwestia wytrzymałości tegoż?
Oczywiście strzelanie z armaty do wróbla w tej sytuacji nie ma sensu, można z jednym pękniętym grommetem żyć, ale pisanie o zerowym wpływie na grę jest, moim zdaniem, nieprawidłowe.
Nie dyskutuj z głupkiem - sprowadzi Cię do swojego poziomu i zniszczy doświadczeniem.
To, że jesteśmy w d..ie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać. - Stefan Kisielewski
Pomijam kwestię tego, czy tak uszkodzona przelotka ma wyczuwalny wpływ na grę. Z pewnością jednak może mieć wpływ na żywotność naciągu. Czy da się naprawić ? Być może znalazłby się "inżynier", ktory nie takie rzeczy naprawił... W takich sytuacjach najczęściej jednak wymienia się taśmę z grommetami. Doraźnie - aby chronić strunę przed ostrymi krawędziami ramy - można sobie pomóc, nawlekając na strunę teflonową koszulkę. W handlu można dostać także pojedyncze grommety do wymiany. Szanujący się serwisant powinien mieć takie grommety w swoim ekwipunku. Jak piszę, są to środki doraźne, które stosuje się do czasu nabycia nowej taśmy z grommetami.
Smyk pisze:W handlu można dostać także pojedyncze grommety do wymiany. Szanujący się serwisant powinien mieć takie grommety w swoim ekwipunku. Jak piszę, są to środki doraźne, które stosuje się do czasu nabycia nowej taśmy z grommetami.
Czasem przy prototypach, kiedy nie ma jeszcze odlanych "pasków" przelotek też są stosowane.
Pamiętam prototyp ramy Harrisona z takowymi.
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Rzeczywiście. Ja mogę ryzykować, bo wciągam raz na tydzień seta wartego ok 6 zł. Jak ktoś wciąga jelito warte 150 zł to rzeczywiście rzecz ma się trochę inaczej.