Problem z "propagowaniem" 1HBH jest jeden - szkoli się od 2HBH.
W przypadku zawodniczego szkolenia - albo zmieniasz szybko albo raczej ... nigdy.
Kariera jest krótka, intensywna, nie ma czasu na przemeblowania, poza tym kto za to zapłaci (brak/spadek wyników)?
Czyli można od początku czuć, że coś nie halo i zmienić, tak, ale ilu 4-6-8 latków ma taką świadomość? ...
Generalnie można zmienić gdzieś do 10-12 roku życia, czasem 14. Potem to już się robi kłopot i ryzyko. Ale oczywiście można.
Kwestia czy podejmujemy ryzyko czy nie, większość odpuści.
W przypadku amatorów pole manewru jest o wiele większe. Gramy dla siebie, dla przyjemności, teoretycznie można eksperymentować do woli. Ale nie jest to tak oczywiste.
Po pierwsze - ci amatorzy, którzy mają silną potrzebę rywalizacji, grają w turniejach, nie będą chcieli mieszać.
Brak wyników turniejowych, ciągły łomot od potencjalnych cieniasów, no i koszty szkolenia (samemu przemeblować? ...).
Po drugie - ci amatorzy co grają w turniejach sporadycznie, oni też nie są skłonni do zmian. Raz, szybko się zniechęcą bo to nie jest tak hop-siup. Dwa, wkurzą się bo pewnie grają ze znajomymi na punkty i będą przegrywać hurtem. Trzy, presja środowiska - bo ktoś przychodzi z tobą pograć i oczekuje odpowiedniego poziomu a nie dziury wielkości Wielkiego Kanionu na bekhendzie, powiedzą - sorry, ale nie będziesz się uczyć za mój czas i pieniądze (zapłata za kort). Czyli można liczyć tylko na kogoś komu zależy na wygranych
, lub kogoś kogo bawi samo wyjście na kort i jest wyrozumiały.
Po trzecie - ci amatorzy, którzy nie grają po turniejach a dla przyjemności. Ci chętnie poeksperymentują, ale tu znów pojawia się to co napisałem pod koniec ostatniego akapitu - do tego tanga trzeba dwojga - czyli kogoś kto będzie tolerował naszą niemoc przez dobre kilka miesięcy.
hokej pisze:Można to porównać do cięcia rapierem kontra walnięcie dwuręcznym Szczerbcem.
Szczerbiec jest jednoręcznym mieczem, to mały miecz, Zdechlaku.
Rozumiem gdyby tak napisał Gary, dla Niego scyzoryk to już maczeta.