Też liczyłem na 'Rakietę'. Szkoda, bo lubię jego styl gry. Jednak to Selby wytrzymał mentalnie i go rozgryzł. Rozwalił grę Roniemu spowalniając i grając odstawne - to chyba jeden z niewielu elementów w których Selby był lepszy w pierwszych dwóch sesjach ale pomimo tego wtedy nie wygrywał framów. Mega konsekwencja Selbeigo rozbroiła przeciwnika. Myślę, że błędy które robił Ronie wynikały po części właśnie z tego.
Od razu mi się przypomniała książka "Winning Ugly" - Selby zabrał rywalowi to co najbardziej lubi i wykorzystał nadarzające się dzięki temu okazje.
No i ostatni frame Selbiego jakby nerwy nie istniały, ale ktoś już to tutaj pisał...