Temat dla mnie idealny
.
Fiodor Dostojewski-nikt przed nim ani po nim tak zgrabnie nie spenetrował ludzkiej psychiki, no i ta maestria języka, cała galeria fenomenalnie skonstruowanych postaci...
J.M.Coetzee - zimna, precyzyjna proza trafiająca w samo sedno... Piękne, choć apokaliptyczne krajobrazy pełne ludzi wyalienowanych w przytłaczającym ogromie cywilizacji.
Cormac McCarthy - bardzo "filmowa" literatura (sukces "To nie jest kraj dla starych ludzi" dobitnie o tym świadczy, choć pewnie wszyscy myślą, że to dzieło własne Coenów
), książki wspaniale napisane, szczególny plus za "Drogę" - zmierzyć się z tematem uczuć w świecie uczuć pozbawionym potrafiłoby niewielu...
Michel Houellebecq - za powieści będące głęboko intelektualną prowokacją
Herta Muller - pomiędzy poezją a prozą, czasem odrealnione, mocno freudowskie obrazy...
Marek Hłasko - mnóstwo stereotypów wokół niego narosło, ze buntownicza proza dla młodzieży itd.,a tak udanie relacji międzyludzkich, związkowych w szczególności, nie sportretował chyba nikt...
Poza tym bardzo lubię też prozę Franza Kafki, "Lolitę" Nabokowa, "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa (ta książka aż płynie, tak jest napisana, aż wstyd, że jedni czytają Dana Browna a drudzy Kalicińską, kiedy są takie pozycje), jak również utwory J.R.R.Tolkiena - za to, że zarówno będąc dzieciakiem, jak i lata później, można w nich znaleźć coś fascynującego
.
Generalnie, idąc za przykładem Tipsara, uwielbiam książki będące wyzwaniem intelektualnym. Innych nie czytam
.