RatRace pisze:Myślę, że gdyby Radwańska grała to co potrafi, to nie byłoby wygranych turniejów w zeszłym roku i tym. Wimbledon to nie był incydent. Tak na prawdę nie do końca też wiemy jak dalece jej przeszkadza ta "kontuzja".
Co do myślenia i przystosowywania się na korcie, to są granice tego co można zmienić. Nie jest tak, że są magiczne jakieś sposoby, po wykorzystaniu których mecz zmienia swoje oblicze.
Celowo napisałem o pierwszym serwisie. Gdyby był, to po pierwsze Agnieszka miałaby albo mniej, albo wcale problemów z wygrywaniem swojego serwisu. A tak wiele jej gemów było na przewagi. Po drugie, wygrywanie swoich serwisów buduje presję na przeciwniczce, bo ta wie, że też musi wygrywać swoje. Nie było presji na Włoszce ani psychicznej, ani też fizycznej, bo dotrzymała spotkanie do końca. Skutkiem tego nie było wielu błędów z jej strony.
Swoją drogą Vinci zagrała niezłe zawody, choć moim zdaniem nie rewelacyjne. Jej slajsy wyłączyły lewą stronę u Agnieszki. Jej returny też były często głębokie. Aga była często z tyłu i wtedy dropy Vinci kończyły sprawę. Ale Włoszka grała bez presji. Już mecz z Errani będzie inny, bo ta będzie klepała topspiny i jestem trochę ciekawy jak Vinci sobie poradzi.
Tak czy owak, Agnieszka chyba musi odpocząć, bo już niedługo będzie bronić sporo punktów w Azji.
Ja myślę, że oprócz koniecznego odpoczynku, Agnieszka powinna sobie, z pomocą profesjonalistów, np. psychologa, odpowiedzieć na pytanie - po co jej tenis? Komentator NYT dzisiaj wyrażnie napisał "Vinci wyeliminowała z turnieju osowiałą Radwańską". Nie można tego było lepiej ująć. Williams i Szarapowa osiągnęły finansowo w tenisie już wszystko, a jednak głęboka motywacja sportowa, po prostu instynktowna wola walki, dominacji i wygrywania, nakręca ich wyniki. Agnieszce zaś tego, niestety, brakuje, dlatego swój wielki talent przekłada na tak nierówną grę. Serwis, oczywiście, jest do poprawy, ale zdaje się, że w Polsce nikt nie portafi jej w tym pomóć. Ojciec od dziecka ustawia ją do gry w defensywie i czekania na błędy przeciwniczki. No tak, niestety, nie da się wygyrwać z czołówką, bo w drugim szeregu już czekają kolejne serwisowe torpedy...
To myślenie na korcie wczoraj z Vinci powinno też dotyczyć uderzeń - były na słabe, na środek, dawały Włoszcze mnóstwo czasu na wymyślenie akcji i zagranie. Ale to oczywiste, wszyscy to wiemy.