Wimbledon: Kamil Majchrzak i Kacper Żuk awansowali do II rundy eliminacji

77

Dla jednego to dobrze wykonane zadanie, dla drugiego natomiast – kolejny milowy krok w karierze. Zacznijmy jednak od chronologicznie pierwszego Kamila Majchrzaka. Pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego tenisista w eliminacjach wielkoszlemowego Wimbledonu 2021 został rozstawiony z numerem pierwszym. W inauguracyjnym spotkaniu Polak stanął naprzeciw Niemca Yannicka Madena. Trzy tygodnie temu Polak rozpoczął przygotowania do sezonu na trawie. Co ważne, występy w dwóch imprezach w Nottingham pozwoliły Kamilowi świetnie poczuć nową nawierzchnię, ale co ważniejsze zbudowały jego pewność siebie przed imprezą docelową – Wimbledonem.

Starałem się przenieść wszystko to, co wypracowałem sobie w Nottingham podczas wszystkich moich meczów na trawie. Co za tym idzie miałem duży zapas ogrania, czy poruszania się na trawie w stosunku do mojego rywala, który nie rozegrał żadnego spotkania na tej nawierzchni. Była to duża przewaga. Znamy się bardzo długo, bo pierwszy mecz przeciwko sobie rozegraliśmy w 2017 roku (w eliminacjach ATP Masters 1000 w Rzymie, ogólnie było to piąte spotkanie obu tenisistów – przyp. red.). Obaj wiedzieliśmy czego się spodziewać, więc nie mogliśmy się niczym zaskoczyć. Wydaje mi się, że na trawie mam nieco więcej atutów. Dysponowałem trochę lepszym serwisem, lepszą grą z końca kortu i poruszaniem się. Cieszę się, że przede wszystkim ten pierwszy set tak dobrze mi poszedł, ponieważ przejście z Nottingham, gdzie grałem jeszcze w niedzielę. Wczoraj bez treningu, po kilku meczach nie miałem zbytnio czasu, żeby się przystosować do nowych warunków, ale na szczęście szybko się dostosowałem na meczu. 

 

Półfinał i finał mocno obsadzonych challengerów musi imponować. Nie dziwi więc w ogóle, że przeciwko groźnemu rywalowi Kamil prezentował dojrzały tenis. Ani na chwilę nie stracił z oczu wielkiego celu, jakim jest awans do głównej drabinki. Choć Maden w II secie próbował nawiązać rywalizację to jednak doświadczenie i spokojna, pewna gra z głębi kortu i wypady do siatki rozwiały wątpliwości kto w spotkaniu na korcie numer dziewięć był tenisistą lepszym. Po niespełna godzinie gry Majchrzak zakończył spotkanie efektownym zwycięstwem  6:1, 6:4.

 

Zawsze bardzo lubiłem grać na trawie i cieszyłem się, kiedy nadchodził sezon na trawie i nigdy nie unikałem turniejów na niej. Ja czuję się bardzo mocny na trawie, czuję że pomaga ona mojemu stylowi gry, co pozwala mi jeszcze bardziej uefektywnić moje uderzenia. W tym roku w dobrej dyspozycji jestem praktycznie od pierwszego meczu, bardzo szybko przystosowałem się do trawy. Od razu po Roland Garros przeniosłem się do Anglii. Nie było więc tego czasu dużo, ale sobie radzę. O swoją dyspozycję tenisową się nie boję i mam nadzieję, że również fizycznie wszystko będzie w porządku. Trzeba się zregenerować i przygotować do następnych meczów.

Majchrzak w 2019 roku przeszedł kwalifikacje i w trzech ciasnych setach uległ w I rundzie Hiszpanowi Fernando Verdasco. Wtedy Polak nie ukrywał swojego rozczarowania. Teraz liczy jednak na to, że wynik sprzed dwóch lat uda mu się jeszcze poprawić.

Motywacja jest ogromna. Chciałbym na trawie ponownie zakwalifikować się do Wimbledonu i poprawić wynik z 2019 roku, więc motywacja jest i będzie. Fizycznie na pewno odczułem trochę te wszystkie spotkania, które rozegrałem tak przez dwa tygodnie na trawie, jak i wcześniej na mączce. Ale ja osobiście się cieszę, bo tego najbardziej potrzebowałem. Na przestrzeni ostatnich 16 miesięcy nie miałem takiego ciągu turniejowego, bo cały czas jednak zdrowotnie nie byłem na to przygotowany. Bardzo się cieszę, że w końcu zmęczenie przychodzi od meczów, a nie od treningu, bądź rehabilitacji. 

Później na kort jedenasty wyszedł Kacper Żuk. Polak do sezonu na trawie przygotowywał się w Michałówku, dysponującym świetnie przygotowaną nawierzchnią trawiastą. Następnie udał się do Nottingham, które było bezpośrednim przygotowaniem do kwalifikacji wielkoszlemowego Wimbledonu. Tutaj skrzyżował rakiety z doświadczonym Czechem Lukasem Rosolem. Panowie znają się doskonale, tylko w tym roku rywalizowali już ze sobą dwukrotnie. W Splicie lepszy był Kacper, natomiast w Cherbourg wygrał Rosol. Tenis prezentowany przez Czecha świetnie sprawdza się na szybkich nawierzchniach. Podobnego zdania jest Żuk. który choć wygrał w dwóch setach 6:3, 6:3 to jednak podkreśla klasę rywala.

Rosol to zdecydowanie ciężki przeciwnik. Na trawie to jeden z cięższych w ogóle, bo ma typową grę na szybkie nawierzchnie i wiedziałem, że będzie to niełatwe spotkanie. Ciekawe, że dwa dni temu jeszcze ze sobą trenowaliśmy, graliśmy na punkty. Śmieszna sytuacja (śmiech). I trafiliśmy później na siebie w pierwszej rundzie. Wiedziałem, że jeśli będę grał dobrze, dobrze returnował i trzymał serwis to tak naprawdę wszystko będzie zależało ode mnie. Początek może troszkę nerwowy, ale cieszę się, że udało się te pierwsze parę gemów przetrzymać. Potem z biegiem meczu czułem, że to ja kontroluję przebieg tego spotkania. On potem zaczął grać troszkę lepiej na returnie, przez co miałem z nim sporo problemów na moim serwisie i było na pewno więcej gry. Tak samo ja kiedy returnowałem czułem, że mogę go przełamać tak naprawdę w każdym gemie. Czułem po prostu, że mecz jest pod moją kontrolą. To dla mnie bardzo ważne zwycięstwo, zawsze lubiłem ten turniej, grałem tutaj przed laty jeszcze w juniorach. Pierwsze zwycięstwo w Szlemie wiele dla mnie znaczy, ale chciałbym osiągnąć tutaj więcej. 

 

Polacy na obiekcie University of Roehampton nie będą mieli chwili wytchnienia. Już jutro Majchrzak o III rundę eliminacji zagra z Robinem Hasse, a Żuk stanie naprzeciw dobrze dysponowanemu Denisowi Kudli, który uległ niedawno w Nottingham Kamilowi Majchrzakowi.

 

Rozmawiał i opracował: Piotr Dąbrowski