Trochę o poruszaniu się po korcie

448

Porozmawiajmy trochę o poruszaniu się po korcie…

Tym razem kilka drobnych uwag o nagminnych błędach amatorów.

Zasadniczo nie ma się co czepiać, nikt ludzi uczących się grać samemu nie poinstruował o co chodzi a gdy podpatrywali grę, czy treningi innych to generalnie zwracali uwagę na technikę a nie poruszanie się na korcie.

Także oto kilka dość typowych grzeszków:

1. Bieganie susami.

Po korcie nie biegamy susami tylko małymi kroczkami. Długie kroki wcale nie pozwolą nam być przy piłce szybciej natomiast prawie na pewno nie uzyskamy optymalnej pozycji do zagrania. Czemu? Tenis i bieganie po korcie charakteryzują się tym, że nie ma fazy biegu właściwego, jest tylko dynamiczny start i zaraz potem przechodzi on w dohamowanie.

Poruszając się drobnymi kroczkami faktycznie można minimalnie stracić na samym starcie ale o wiele więcej zyskujemy bo łatwiej nam jest odpowiednio i efektywnie wyhamować i uzyskać odpowiednią stabilną pozycję do zagrania wobec nadlatującej piłki. To właśnie małymi kroczkami pozycjonujemy się do piłki i ewentualnie korygujemy ustawienie.

2. Bieganie w pozycji bokiem do siatki po linii końcowej (wzdłuż linii).

Proszę pamiętać, praktycznie zawsze poruszamy się krokiem odstawno-dostawnym. Nie wolno odwracać się bokiem do siatki i galopować do przodu jak rączy jeleń. To są już ekstremalne przypadki gdy mocno nas rywal wyrzuci za kort i posyła piłkę dokładnie na drugą stronę. Wtedy taki galop jest uzasadniony. Natomiast poza takimi marginalnymi wyjątkami zawsze frontem do siatki. Możemy, a nawet powinniśmy, tylko lekko skręcić tułów wykonując około 1 / 3 odprowadzenia rakiety. To takie wstępne przygotowanie i pozycjonowanie się do zagrania. Łatwiej wtedy o poprawne ustawienie. Potem dobiegamy do piłki, pogłębiamy zamach i ładujemy w piłę.

Ja wiem, łatwiej bo naturalniej jest odwrócić się bokiem i biec, ale potem cóż, piłka za plecy, ABS-y nie zadziałają i stosunek zadka z kortem jest nieunikniony … :)

To i tak najłagodniejszy wymiar „kary”, w końcu można kostkę skręcić robiąc ostre dohamowanie z jednoczesnym nawrotem czy już upadając rękę złamać …

3. Powroty … bywają bolesne :)

To kolejna zmora amatora. Jakaś szmata, krótka płaska piłka, trzeba wejść głębiej w kort, prawie pod karo, ale nie jest to piłka na tyle dobra by atakować lub zwyczajnie nie ma się woleja i do siatki się nie chadza. W martwym polu też nie można radośnie stać.

Co wtedy? Trzeba się wycofać.

No i zaczyna się drobienie jak gejsza, noga za nogą, frontem do siatki, zdolniachy :)

Przecież nasze stawy (kolanowy i kostka) są tak skonstruowane by umożliwiać nam swobodne i efektywne poruszanie się do przodu a nie do tyłu. Gdy staramy się biec do tyłu twarzą do siatki w opisany powyżej sposób to: jesteśmy wolni, niestabilni i mamy balans na piętach, tylko nam skróta posłać ….
Co więc należy zrobić? Zastosować krok odstawno-dostawny ale nie taki klasyczny jak przy odejściu w tył do smecza gdzie stajemy bokiem do siatki. Poruszamy się do boku pod odpowiednim kątem. Co oznacza ten „odpowiedni kąt”?

To zależy od tego jak zagraliśmy. Zasadniczo prawie nie ma sytuacji byśmy musieli się wycofywać idealnie do tyłu by uzyskać pozycję równowagi w geometrii wymiany. Dlatego kąt należy obrać tak by jak najszybciej ten punkt równowagi geometrycznej wymiany uzyskać. To może być 30, 45, 60 stopni, wszystko zależy od tego jak zagraliśmy piłkę i gdzie był przeciwnik.

4. Stanie na piętach. Tak, też częsty manewr …. A ja się pytam, w którą stronę gramy? Za plecy? No nie, gramy przed siebie, no to na paluszki jazda z balansem ciała :)

Zawodowiec nie ma prawa w czasie wymiany dotknąć piętami kortu. Do tego stopy cały czas mają być w ruchu. U nas amatorów to nie jest realne, nie ta wydolność. Proszę spróbować rozegrać tak uczciwie kilka piłek, zobaczycie co się dzieje, zadyszka mur-beton :)

Dlatego tenis (poprawnie uprawiany) jest uważany za najbardziej ?energetyczny? sport. Mięśnie ze stali a zamiast płuc miechy. Po to też te przerwy co dwa gemy. Organizm nie da rady bez przerw.

Niemniej tak jak wspomniałem, nas na to nie stać. Wobec tego możemy sobie pozwolić na pewne przestoje ale już nie róbmy tego na piętach. Mogą one dotykać kortu ale przenieśmy balans tułowia na palce a przynajmniej utrzymujmy go neutralnie.

Link do dyskusji na forum. Zajrzyj też do działu na forum Technika, taktyka, trening.