Niemalże już pięć lat trwała posucha Marina Cilicia (Chorwacja, 2) na kortach ziemnych. Ostatni raz udało mu się sięgnąć po tytuł na mączce w swoim kraju, w Umagu. W niedzielę przerwał serię niepowodzeń i zdobył zwycięski laur w Stambule (pula nagród: 497 255 euro).
W imprezie mistrz wielkoszlemowego US Open sprzed trzech sezonów został zgłoszony na ostatnią chwilę, przez co musiał skorzystać z „dzikiej karty”. Jak się okazało, nie zawiódł organizatorów i w finale wygrał 7:6 (3) 6:3 z najwyżej rozstawionym Milosem Raoniciem (Kanada, 1).
Spotkanie nie zaskoczyło, bowiem obaj panowie wygrywali swoje gemy serwisowe. Co prawda, jeden i drugi mieli break pointy, jednak nikt nie potrafił zadać decydującego ciosu. W tie breaku zdecydowanie lepiej prezentował się Chorwat, który odskoczył na prowadzenie 6:2, po czym wykorzystał trzecią piłkę setową.
Inny przebieg miała druga odsłona, ponieważ już w czwartym gemie Cilic zdobył przełamanie. Chwilę później Kanadyjczyk prowadził 00:40, ale nie udało mu się wykorzystać żadnego z czterech break pointów. Potem panowie grali już „gem za gem”, dzięki czemu 28-latek mógł cieszyć się z siedemnastego tytułu w karierze.
Finał:
Marin Cilic (Chorwacja, 2) – Milos Raonic (Kanada, 1) 7:6 (3) 6:3.