Puchar Davisa: Nie będzie odpuszczania ani lekceważenia

83

Kilka chwil po wybiciu godziny dwunastej, reprezentacja Polski przyszła spotkać się z dziennikarzami na konferencji prasowej przed weekendowym starciem w Pucharze Davisa przeciwko drużynie z Hongkongu. Stawką pojedynku rozgrywanego w kaliskiej Arenie jest możliwość rozegrania wrześniowego spotkania, w którym walka będzie o prawo gry w barażu o miejsce w Grupie Światowej I w 2021 roku.

Na korcie wszystko się może zdarzyć. Davis Cup rządzi się swoimi prawami, ale nie da się ukryć, że jesteśmy faworytami spotkania i to dla nas duże wyzwanie. Traktujemy rywali bardzo poważnie, z respektem. Nie będzie odpuszczania ani lekceważenia. Za dużo już takich meczów zdarzyło się przegrać w przeszłości. Dlatego nie ma tutaj żadnej taryfy ulgowej, tylko będzie walka od początku, do samego końca. Nie można nawet na moment odpuścić, bo skutki mogą być fatalne – powiedział debiutujący w roli kapitana polskiej ekipy, Mariusz Fyrstenberg.

Po ponad czterech latach przerwy (ostatni mecz w reprezentacji zagrał w 2015 roku przeciwko Słowacji) do drużyny wraca Jerzy Janowicz.

Osobiście bardzo cieszę się, że mogę reprezentować Polskę jako kapitan. Mamy bardzo perspektywiczną młodą drużynę. Jestem zadowolony, że po 4,5 roku do kadry wrócił Jerzy Janowicz. Brakowało nam jego żartów. Maks Kaśnikowski to przyszłość polskiego tenisa. Organizacja jest na bardzo wysokim poziomie. Miasto Kalisz stanęło na wysokości zadania, Polski Związek Tenisowy też. Niczego nam tu nie brakuje, wszystko jest bardzo profesjonalnie przygotowane. Niczego nam tu nie brakuje – kontynuował „Fryta”.

Łodzianin wraca do drużyny w dobrym humorze, bowiem w ostatnich występach nie narzekał na bóle kolana, a przed Pucharem Davisa osiągnął finał challengera we francuskim Pau, gdzie musiał uznać wyższość jedynie Ernestsa Gulbisa (Łotwa).

Czuję się całkiem nieźle. Ostatni tydzień pokazał mi, że jeżeli chodzi o poziom tenisa, to nie zapomniałem jak się gra. Fajnie powrócić po takiej przerwie do reprezentacji i finał challengera w Pau bardzo mnie ucieszył. Po tych trzech rozegranych turniejach nie kojarzę większości tych zawodników. Tenisiści się pozmieniali. Nie będzie to dla mnie nowa sytuacja. Jestem takim zawodnikiem, który musi się skupić na swojej grze i swojej formie meczowej. To, jak gra mój przeciwnik to kwestia drugorzędna. Dla mnie najważniejsze jest, żeby grać swoje i wygrywać – powiedział „Jerzyk”.

Poza Janowiczem, do drużyny dołączył Michał Przysiężny. Tym razem „Ołówka” nie zobaczymy na korcie, ponieważ pełni on rolę szkoleniowca wspierającego kapitana.

Cieszę, że w teamie mam wsparcie trenerskie Michała, który opiekuje się bardziej singlistami, a ja deblistami, ale obydwaj jesteśmy cały czas na korcie, żeby zawodnicy czuli nasze wsparcie. Dobrze nam się układa współpraca i mamy nadzieję, że przełoży się ona na dobrą atmosferę w drużynie, jeszcze lepsze wyniki, no i pozwoli nam zrealizować plan, czyli awansować w ciągu trzech najbliższych lat do elity Pucharu Davisadodał finalista US Open z 2011 roku.

Rankingowo rolę pierwszej rakiet pełnić będzie Kacper Żuk, który również nie może narzekać na słaby początek sezonu. Najpierw dobrze pokazał się w ATP Cup (walczył jak równy z równym z Marinem Ciliciem z Chorwacji, a następnie dał nam punkt po ograniu Austriaka Dennisa Novaka), a pod koniec lutego osiągnął finał challengera w kanadyjskim Calgary.

Ostatni okres jest bardzo dobry dla mnie, miałem udany początek sezonu, w ATP Cup w Australii, a także w ubiegłym tygodniu półfinał w Calgary. Cieszę się, że wciąż poprawiam swój ranking. Nie miałem żadnych specjalnych celów na ten rok, wychodzę na kort ze stuprocentową chęcią pokazania się z jak najlepszej strony. Chcę kontynuować tę pracę i zobaczymy co z tego wyjdzie. Czuję się tu dobrze i zaraz po przyjeździe z Kanady nie miałem żądnych problemów z aklimatyzacją. Zresztą do pierwszego meczu było kilka dni, więc i tak byłby czas na przestawienie się – wypowiedział się tenisista z Nowego Dworu Mazowieckiego.