Maja Chwalińska, czyli zwycięska na wszystkich płaszczyznach

66

Rozpoczął się największy tenisowy turniej świata. Wimbledon. W tej imprezie na każdym kroku widać, że jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. To tutaj miesza się tradycja z nowoczesnością. W poniedziałek polscy kibice mają okazję podziwiać pięciu reprezentantów Polski.

Jako pierwsza na korcie numer 16. zaprezentowała się Maja Chwalińska. Grała z dobrze znaną polskim kibicom Czeszką – Kateriną Siniakovą. Z utalentowaną tenisistką łączącą z powodzeniem grę pojedynczą i podwójną wielokrotnie mierzyły się inne Polki. Pod batutą Jaroslava Machovsky’ego widać wyraźnie, że dąbrowianka czyni stałe postępy, czego tegorocznym punktem kulminacyjnym jest z pewnością awans do turnieju głównego wielkoszlemowego Wimbledonu.

Dla mnie osobiście Maja jest wielką bohaterką. Może nie w marvelowskim rozumieniu, ale to jak poradziła sobie ze wszystkimi piętrzącymi się trudnościami, trzeba z pewnością uznać za coś wyjątkowego. Maja od zawsze była waleczna na korcie, jak i poza nim, ale z pewnością należy powiedzieć, że to przez co przeszła uczyniło z niej zawodniczkę, która przezwycięży każdą przeciwność losu. Należy szczerze powiedzieć, że to co zaprezentowała w meczu z emocjonalną, ale przecież niezwykle doświadczoną Czeszką może robić wrażenie. Pierwszy set w wykonaniu Polki pokazuje jak świetną tenisistką, dysponującą przecież niezwykle szerokim repertuarem zagrań, jest Chwalińska. Slajsy, skróty, loby, gra z końca kortu. Właśnie taka, konsekwentna i cierpliwa, gra dała 21- latce zwycięstwo w pierwszym secie. I to w jakim stylu!

Maja bowiem zwyciężyła 6:0 , a kilka chwil później spadł deszcz. Przerwa trwała nieco ponad godzinę, jednak po powrocie na kort Polka zdołała utrzymać pewność gry, choć Siniakova od drugiego gema tej partii zdecydowanie załapała się na grę, przez kolejne kilkanaście minut prezentując dyspozycję, do której przyzwyczaiła swoich sympatyków. Chwalińska nadal czarowała jednoręcznym backhandem, ale przeciwniczka zmieniała rytm, mieszała grę i potrafiła wymusić na Mai błędy. Najważniejsze jednak, że zdołała ona utrzymać koncentrację w decydującym o losach spotkania momencie. Waleczna sercem i ciałem dąbrowianka pokonała wyżej notowaną przeciwniczkę 6:0, 7:5 i po raz pierwszy w karierze zagra w II rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu.

Polka dostarczyła nam wielu pięknych emocji. Cieszmy się tym. A Maja? Ona już wygrała!

 

Z Londynu dla TenisNET: Piotr Dąbrowski