Kamil Majchrzak w swoim najważniejszym meczu w karierze przegrał z Rosjaninem Karenem Kaczanowem 4:6, 2:6, 3:6. Było to czwarte spotkanie obu panów i po raz czwarty lepszy okazał się Kaczanow. Kamil grał na bardzo wysokim poziomie, ale rywal tego dnia był po prostu jeszcze lepszy.
Wbrew pozorom i wbrew wynikowi uważam, że zagrałem naprawdę niezłe spotkanie. Przy wyniku chyba 4-6, 1-2 siedziałem na krzesełkach i nie za bardzo wiedziałem, co mogę zmienić i co mogę dołożyć jeszcze do mojej gry, bo ona wyglądała naprawdę nieźle. Karen grał naprawdę bardzo dobrze, miał świetną piłkę bazową, bardzo rzadko pozwalał mi dać się wciągnąć w moją grę i wybijał mi ją z głowy. Jak się decydował na kończące zagrania większość w przypadku trafiał, też był świetny w odwracaniu wymian, żeby przejść z defensywy do ofensywy. Mi brakowało tego właśnie wykończenia, które on miał. Bardzo dobrze serwował właśnie całą grę podpierał serwisem. Z kolei też moje serwisy bardzo dużo podbijał, więc tak naprawdę ja byłem cały czas pod presją, w niedoczasie. Ja musiałem, że tak powiem wykazać się czymś większym, żeby wygrywać punkty. Myślę, że zagrał absolutnie bardzo dobre spotkanie, ja też z podniesioną głową zszedłem z kortu, bo zostawiłem wszystko co mogłem i wszystko co miałem. Wydaje mi się, że utrzymałem poziom z poprzednich meczy, natomiast przeciwnik był po prostu dzisiaj za dobry. To był tak naprawdę jedyny moment, w którym wykazał jakąś tam słabość i pozwolił mi się dobrać, bo to już zrobił kilka niewymuszonych błędów, do tego też w wymianach zwolnił i bardziej mnie wpuścił do gry. Trzeciego seta żałuję najbardziej, bo dwa razy się w początkowej fazie dałem przełamać, mając piłki gemowe, nie biorąc tych gemów. To było na pewno bolesne, bo jakbyśmy szli dalej w mecz, jakieś po cztery, po pięć, może jakiś tie-break czy coś, może ponownie by mu ręka zadrżała. Niestety od jego upadku przy siatką ponownie jakby ogarnął się i wrzucił ten swój bieg, który miał w poprzednich dwóch setach i mówię, mi cały czas brakowało tego wykończenia, tego zmuszenia go do błędu, czy tego nawet, mimo że oczywiście byłem przygotowany taktycznie, to załapania się jakiegoś konkretnego stylu czy sposobu, który przynosi punkty. Oczywiście starałem się na tyle, na ile mogłem go wciągać w mini-tenis, gdzie wygrywałem 90% punktów. Niemniej jednak tym się mecz nie wygra, to jest fajny dodatek, ale jednak mecze się wygrywa innymi uderzeniami, co on pokazał.
Mówiłeś o tej podniesionej głowie, to powiedz, bo rozegrałeś tutaj wiele świetnych spotkań. Jakbyś podsumował ogólnie cały Wimbledon, bo na pewno ten tydzień to jest jedno z najwspanialszych wspomnień w twojej karierze.
Zdecydowanie tak. Teraz jeszcze jestem po meczu, jeszcze jestem w trybie analizy, jeszcze jestem w trybie smutku i rozpaczy, bo jednak fajnie było powalczyć o ten ćwierćfinał i też dalej jestem sportowcem z ambicjami, ale na pewno z kolejnymi dniami spojrzę na ten turniej jako ogromny pozytyw, jako turniej, z którego mam nadzieję wyciągnę bardzo wiele, na którym będę mógł wiele jeszcze fajniejszych rzeczy zbudować. Też ten mecz pokazał mi, gdzie mam rezerwy, gdzie się muszę poprawić, natomiast jeżeli regularnie będę w stanie grać na takim poziomie, jak prezentowałem tutaj, to też w następnych takich meczach, w następnych takich sytuacjach też być może znajdę coś, czego będę mógł się podłączyć i konsekwentnie do bólu realizować, tak jak to miałem chociażby w meczu drugiej rundy tutaj na Wimbledonie, więc na pewno będzie to jedno z moich najpiękniejszych przeżyć w mojej dotychczasowej karierze, ale mam nadzieję, że tych przeżyć będę tylko dokładał.
Odczuwałem, że jestem w czwartej rundzie, że robi się coraz bardziej poważne granie i jakby ta stawka coraz bardziej rośnie, natomiast wydaje mi się, że dzisiaj mnie to absolutnie ani nie sparaliżowało, ani nic, bo byłem gotowy do gry od samego początku, dobrze otworzyłem spotkanie, natomiast po prostu jego poziom, który być może wynikał właśnie z doświadczenia, być może wynikał po prostu z bardzo dobrego dnia, to jest nasz czwarty mecz z nim, czwarty raz przegrałem, natomiast w poprzednich meczach zdecydowanie ta jego gra nie wyglądała tak jak dzisiaj, te mecze były zdecydowanie bardziej wyrównane, ale być może właśnie to jest to doświadczenie z bycia w tych czwartych rundach czy ćwierćfinałach kilkukrotnie czy kilkunastokrotnie, nie wiem, nie sprawdzałem i na pewno gdzieś w różnych decyzjach na meczu to też miało swój wpływ, natomiast ogólnie uważam, że tenisowo na to co prezentowałem tutaj, dźwignąłem zadanie i prezentowałem niezły tenis. Byłem plus 10 w statystykach, a przegrałem dość wyraźnie.
Polak dzięki występowi w IV rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu awansuje w okolice 80. miejsca w rankingu oraz otrzymaga nagrodę finansową w wysokości realnie około 145 tys. funtów. To z pewnością da mu komfort startowy w turniejach rangi ATP oraz możliwość spokojnego prowadzenia kalendarza w kolejnych miesiącach.
Na pewno da mi to dużo swobody, ale i nie tylko. Jeszcze nie sprawdzałem konkretnie ile to będzie, ale na pewno zapewnia mi to dobrą przyszłość tenisową. Myślę, że ogólnie niezależnie czy jest się w mojej pozycji, czy jest się w top 10, to są naprawdę dobre pieniądze, które można dobrze spożytkować. Nie będę ukrywał, że ta sprawa, którą miałem dość mocno mnie kosztowała, więc na pewno teraz wrócę na całkiem komfortowy poziom, jeżeli chodzi o możliwości planowania, trenowania i czy kogo i co i gdzie mogę zabrać. Myślę, że ten turniej na pewno da mi mnóstwo oddechu i pomyślę jak najlepiej wykorzystać te pieniądze. Teraz nie bronię za wielu punktów, jak tak z głowy mam powiedzieć, to chyba jakiś półfinał Challengera i potem trzecią rundę eliminacji US Open, dopiero potem wygranego Challengera, który jest dopiero we wrześniu bodajże, czy już nawet na początku października, więc wydaje mi się, że jest to dobry okres dla mnie, żeby właśnie powalczyć o kolejne zdobycze punktowe, żeby też przypilnować zdrowia. Na pewno teraz nie chciałbym, żeby cokolwiek mi się przytrafiło, więc postaram się jak najlepiej spożytkować ten czas. Co więcej, brak potencjalnych punktów do obrony pozwala mi z w miarę niezłym wyprzedzeniem zaplanować starty i zaplanować kalendarz. Jeszcze oczywiście tego nie robiliśmy bo dalej byłem w turnieju i finalnie skończę na 80, a mogłem skończyć jeszcze dwa razy wyżej, więc myślę, że na dniach z trenerami usiądziemy i ustalimy najlepszy możliwy plan. Top 50 jest jeden z celi, który zawsze chciałem zrealizować. Wydaje mi się, że jest on realny. Na pewno potrafię grać na poziomie top 50, tylko zazwyczaj miałem problem z utrzymywaniem dobrej formy i z jej konsekwencją. Wierzę, że jak poprawię się w tym aspekcie i będę częściej po prostu grał na dobrym poziomie, niezależnie czy to będą turnieje, rangi ATP czy challengery, to wierzę, że będę miał swoją szansę powalczenia o top 50, a być może wyżej. Tak naprawdę zawodnik rośnie wraz ze swoim graniem i nie ma czegoś takiego, że ja nie mogę być w 30, więc będę starał się dalej budować i rozwijać. Myślę, że na ten turniej nie tylko spojrzę jako mój obecnie życiowy sukces i najlepszy wynik w karierze, tylko właśnie przez ten mecz dzisiejszy na rzeczy i aspekty, w których mogę być jeszcze lepszy, postaram się to przełożyć na pracę nad tym i tyle.
Kamilu, a pod względem mentalnym czym różni się taki występ powiedzmy w pierwszej rundzie turnieju ATP, z tym w dalszej fazie turnieju wielkoszlemowego?
Tak naprawdę jest zupełnie inna ranga i inny prestiż spotkania. Już nie mówią o tym jedynie Polacy, tylko już o tych meczach mówi cały świat, analizuje cały tenisowy świat. Więc ta stawka przede wszystkim rośnie, no i jednak gdzie grać swój najlepszy tenis jak nie na takiej imprezie. Więc zdecydowanie z tym też się trzeba oswoić. Mnie właśnie pierwszy raz tak uderzyło, jak gdzieś mnie też BBC pierwszy raz zauważyło i wzięło. I tak mówię, kurczę faktycznie w końcu mnie ktoś też zauważa i chce ze mną pogadać i o mojej historii i o wszystkim. Więc chyba robi się poważnie i chyba robi się nieźle. Natomiast zaakceptowałem to wszystko też, że to był mój pierwszy raz w czwartej rundzie i wydaje mi się, że dzisiaj mentalnie byłem naprawdę okej i walczyłem od początku do końca. Nie miałem żadnego check-outu, do końca starałem się znaleźć rozwiązania, ale po prostu Karen był dzisiaj za dobry i zasłużenie awansował do ćwierćfinału.
Niezależnie od tej dzisiejszej przegranej, jakie będzie twój najwspanialszy, może taki najbardziej pamiętliwy moment, jakieś wspomnienie, związane z Wimbledonem?
Chyba nie mam takiego jednego konkretnego, raczej cały ten experience był po prostu świetny i trochę też niespodziewany, zważywszy na to, w jakich tu nastrojach przyjeżdżałem. Więc to pokazuje piękno tenisa, to pokazuje właśnie, że nigdy nie wiesz, kiedy nadejdą twoje chwile i twoje momenty. Kwestia nieprzeszkadzania i grania z flow i myślę, że to najbardziej wezmę z tego i tak jak mówię, najbardziej postaram się popracować nad regularnością w moich występach i w moim poziomie. Jak to uzyskam, to wydaje mi się, że mogę być naprawdę dobrym zawodnikiem.
Wiadomo, że pod względem fizycznym i mentalnym wiele cię ten turniej kosztował. Ja wiem, że o tym nie myślałeś, bo wiadomo, myśli się do przodu, tu i teraz, ale będziesz chciał odpocząć, czy raczej planujesz od razu jakieś występy?
Jestem w turniejach głównych na 250 w Gstaad i w Umag, więc mimo wszystko w dalszym ciągu się przebijam z tych Challengerów i chcę się finalnie przenieść na turnieje rangi ATP, więc wydaje mi się, że jeszcze nie jestem w pozycji, żeby odmówić udziału w turnieju głównym, więc wydaje mi się, że już za tydzień zagram i w Gstaad i tydzień później w Umag, natomiast też zobaczę jak się będę czuł za dzień, za dwa i fizycznie i mentalnie, też personalnie dla mnie przejście z trawy na ziemię jest najbardziej uciążliwe, z reguły nie mam problemów z przyzwyczajaniem się do nawierzchni, wręcz dość łatwo mi to przychodzi, to przejście z trawy na mączkę jest dla mnie najtrudniejsze. Później oczywiście US Open.
Rozmawiał i notował w Londynie: Piotr Dąbrowski