Kamil Majchrzak: To najlepszy dzień w moim życiu!

366

Kamil Majchrzak w wielkim stylu awansował po raz pierwszy w tenisowej karierze do IV rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Piotrkowianin po świetnym spotkaniu pokonał groźnego Francuza Arthura Rinderknecha. Przed spotkaniem na korcie 12 zgromadził się komplet, a nawet należałoby stwierdzić, że momentami nadkomplet kibiców. Szczególne wrażenie robił żywiołowy doping polskich sympatyków tenisa, którzy raz po raz skanowali słowa otuchy dla Polaka. Skupiony w stopniu absolutnym na spotkaniu Majchrzak od początku narzucił własne tempo wymian, a rywal, jakby nieco zaskoczony, początkowo poszukiwał właściwego dla siebie rytmu. Polak nie ułatwiał mu zadania swoją regularnością i solidnością z końcowej linii kortu. Kamil po emocjonalnym zwycięstwie 6:3, 7:6, 7:6 nie potrafił ukryć emocji:

Nie wiem co czuję poza wypełniającym mnie szczęściem i trochę też zmęczeniem. Mecz był dość intensywny i trudny. Może bardziej nawet mentalnie niż fizycznie. Zwłaszcza, że grałem naprawdę, naprawdę bardzo dobry tenis. Może trochę zwolniłem moją grę od połowy drugiego seta, gdzie uzyskałem przełamanie. Może, bo aczkolwiek w pierwszym secie grałem naprawdę absolutnie fantastyczny tenis, więc też jest to tenis, do którego dążę. Też wierzę, że ten tenis będzie ze mną coraz częściej i że coraz dłużej będę go w stanie utrzymywać.

 

Majchrzak na trawie w ostatnich latach nie występował zbyt często. W ciągu ostatnich 5 lat rywalizował na zielonej nawierzchni zaledwie trzynaście razy. Jego piątkowy rywal tych spotkań miał prawie dwukrtonie więcej. Mimo wszystko, ogranie zdobyte w ostatnich trzech spotakniach pozwoliło mu zyskać spokój i pewność, że na trawie stać go na wiele.

Byłem gotowy, że i Artur może odmienić trochę losy spotkania i że ja też nie mogę grać aż tak dobrze cały czas, co się faktycznie stało. Natomiast byłem na to gotowy i w najważniejszych momentach, których było naprawdę wiele dzisiaj, ani mi nie zabrakło odwagi, ani precyzji i finalnie wygrałem spotkanie w trzech setach, choć i w drugim i w trzecim broniłem piłki setowej, więc naprawdę bardzo się cieszę z tego jak to się potoczyło.

Majchrzak jest także zaledwie piątym Polakiem w historii, który awansował do IV rundy turnieju wielkoszlemowego.

Mam nadzieję, że tę historię będę dalej pisał, bo wydaje mi się, że gram naprawdę dobry tenis, naprawdę dobrze się czuję, więc nie widzę powodu, żeby go nie kontynuować i się zatrzymywać. Natomiast tak czy inaczej, będąc chłopakiem z Piotrkowa, marząc o występach na Wimbledonie, będąc tu w czwartej rundzie, to na pewno jest jakieś tam już spełnienie marzeń. Analityczny umysł na korcie i tenisowa inteligencja na pewno mi pomagają. Nie mam serwisu 250 na godzinę, czy nie zagram 50 winnerów z forehandu, więc muszę moje mecze wygrywać w inny sposób. Bardzo się cieszę, że to wszystko kliknęło właśnie tutaj na szlemie, bo ostatnio mi brakowało dobrego tenisa z mojej strony, więc bardzo się cieszę, że teraz go prezentuję. To jest przewaga też na wierzchni właśnie. Oczywiście umiem w dalszym ciągu uderzyć i zaserwować 210, ale bardziej mój serwis jest zadaniowy. Wydaje mi się, że bardzo dobrze go miksuję, bardzo dobrze plasuję, a na trawie znaczy to bardzo wiele. Też może nie mam aż tyle uderzeń wygrywających jak np. Artur czy moi poprzedni przeciwnicy, ale bardzo dużo zyskuję przewagi serwisem, zwłaszcza pierwszym i wydaje mi się, że to jest klucz, bo potem jak jestem naprawdę agresywnie nastawiony w wielu wymianach, to od razu te krótsze piłki staram się wykorzystywać i ten tzw. serwis plus jeden działa naprawdę bardzo dobrze. Nawierzchnia to oczywiście wspomaga. Delikatnie przyspieszyliśmy prowadzenie ręki do góry, ale to jest bardziej kosmetyczna zmiana. To już było w trakcie pre-seasonu, ja cały czas uważam, że względem moich warunków fizycznych mam naprawdę dobry serwis, tylko czasem brakuje mi procentu pierwszego podania.

 

Polak w ostatnich spotkaniach raz po raz udowadnia, że jest tenisistą wszechstronnym.

Ja uważam, że jestem na tyle elastycznym zawodnikiem, że potrafię taktykę dostosować pod przeciwnika i grać to, co trzeba grać z konkretnym rywalem, żeby mu utrudniać życie. Jeszcze raz, jak jestem spokojny, to wydaje mi się, że jestem naprawdę niezły w utrudnianiu życia rywalom na korcie. Też właśnie wykorzystując mój naprawdę dobry, analityczny umysł na korcie do gry w tenisa, dużo widzę, dużo antycypuję i gram tam, gdzie wypada zagrać w danym momencie. Oczywiście nie da się zawsze trafić, czy też podejmuję złe decyzje na korcie, bo nie da się wszystkich podjąć dobrze. Niemniej jednak, jak jestem spokojny i opanowany, to na pewno reagowanie na bieżące wydarzenia na korcie to jest moja mocna strona.

Wielki udział w sukcesach Kamila ma także jego małżonka Marta, która nie tylko jako fizjoterapeutka pomaga mu unikać kontuzji, ale co więcej jest przy nim na co dzień w tych najpiękniejszych, ale i ty trudniejszych momentach tenisowej kariery.

No tak naprawdę z Martą jesteśmy już razem od wielu, wielu lat. Tak naprawdę wraz z naszym związkiem ja też się kształtowałem jako człowiek i jako tenisista, więc to wszystko co widać to jest jej ogromna zasługa. Też przede wszystkim jako człowiek jest ze mną zawsze praktycznie w trakcie mojej zawodowej, seniorskiej kariery. Zawsze mi pomaga jako fizjoterapeutka, czy właśnie jak trzeba też w treningu fizycznym, jest zawsze dla mnie na turniejach też. Jest to bardzo trudne być z zawodnikiem na turniejach, bo jednak wszystko jest tylko dostosowane pod ten tenis. Jesteśmy w Londynie, tak naprawdę jeszcze nawet niezbyt mieliśmy czas, żeby pozwiedzać Londyn czy coś, więc naprawdę wydaje mi się, jak niewiele osób jest w stanie poświęcić się dla mnie, żeby to wszystko zagrało. Ja jestem jej wdzięczny za wszystko, zwłaszcza za tą sprawę, gdzie była dla mnie największym oparciem. Ona też miała mnie codziennie i codziennie musiała ze mną przebywać. Wiem jak duże ją to kosztowało, żeby być silną dla mnie, więc z jednej strony chciałbym kiedyś być tak silny dla niej jak ona dla mnie, ale mam nadzieję, że nie będziemy musieli.

 

Polak przed startem Wimbledonu miał za sobą niezbyt szczęśliwą serię siedmiu przegranych meczów z rzędu, ale na trawiastych kortach All England Clubu pokazuje się ze świetnej strony. Występ w IV rundzie Wimbledonu pozwoli Kamilowi niemalże wyrównać najwyższy ranking w karierze – awansuje najprawdopodobniej w okolice 79. miejsca w rankingu ATP. Od początku seniorskich startów do tej pory Kamil najwyżej był na 75. miejscu.

Przed Wimbledonem nie do końca czułem się pewnie, bo przegrałem siedem spotkań, więc na pewno mecz z Mateo (II runda) mi dał bardzo dużo. Może nie był to najlepszy Mateo na wimbledońskiej trawie, natomiast pokonanie go dało mi bardzo dużo pewności siebie i pokazało, że kurczę, naprawdę niezły tenis mogę prezentować tutaj na trawie. Potwierdziłem to bardzo dobrze i mądrze rozegranym spotkaniem z Ethanem Quinnem. Czułem się tam też bardzo dobrze na korcie i poza kilkoma fragmentami dyktowałem warunki na korcie i cały czas ustawiałem grę pod siebie, plus świetnie returnowałem. No i dzisiaj po prostu, mimo że presja była spora, to starałem się robić właściwe rzeczy, starałem się zagrywać i wykorzystywać to, co mi umysł podpowiadał i często z dobrym skutkiem. Akurat dzisiaj też w wielu sytuacjach się wspomagałem dobrym serwisem, czy bezpośrednio wygrywającym, czy asami, czy właśnie serwis plus jeden. Dzisiaj spośród tych trzech meczy na pewno najlepiej serwis funkcjonował i to dużo daje pewności siebie na korcie.

Teraz w starciu o ćwierćfinał Polak zagra z groźnym na trawie Karenem Chaczanowem. Jak zauważa piotrkowianin będzie to wymagające spotkanie.

Przegrałem dwa razy na ziemi i raz w Hertogensbosch na trawie, gdzie bodajże miałem piłkę meczową i 4-0 w trzecim secie prowadziłem, gdzie nie dowiozłem tego do końca. Trochę się zestresowałem i spanikowałem w tamtym momencie, natomiast jest światowej klasy graczem, nie ma co ukrywać. Też tutaj pokazuje, że jest dobrze przygotowany fizycznie, jest gotowy do grania, jest cały czas w grze. Dysponuje bardzo dobrym serwisem i ogólnie agresywną grą, natomiast większość z moich przeciwników taką strategię tutaj miała, więc na pewno będzie o to tyle różny, że jego backhand też jest bardzo solidnym zagraniem, ale szczegóły dopiero będę analizował, bo to jednak graliśmy trzy lata temu i trzy lata temu to ja byłem absolutnie innym człowiekiem niż jestem teraz, więc na nowo będę chciał go przeanalizować i ustalić strategię działania.

 

Tamto spotkanie doskonale pamięta sam Karen Chaczanow, który zauważa, że Majchrzak będzie trudnym przeciwnikiem.

Tak, wiesz, my graliśmy właściwie trzy lata temu w 's-Hertogenbosch. I wygrał 7-6 w trzeciej rundzie. To też był kolejny powrót. I był 4-1 w dół, podwójne przełamanie, pamiętam, w trzecim secie. Tak, wiesz, nie było go przez, nie wiem, rok, jak sądzę . Tak, rok. Słuchaj, on wrócił. Jest w czołówce 100 pokonując Berrettiniego w pierwszej rundzie, pokonując Rinderknecha. Zasadniczo jest bardzo trudnym przeciwnikiem, ponieważ myślę, że jego gra jest ogólnie spójna i solidna. Ma dobry serwis , dobry return, dobre uderzenia. Muszę się zregenerować, przygotować się jutro do małego treningu i do następnej bitwy. To wszystko. Myślę, że w pewien sposób to co osiągnąłem daje mi to trochę pewności siebie po prostu wiedząc, że jestem w stanie sobie poradzić i przejść przez te wyzwania. Nie ma znaczenia, czy grasz dobrze, czy źle, czy cokolwiek innego. Tak, to tylko kwestia faktów, powiedziałbym . Oczywiście to właśnie nazywamy doświadczeniem. Momentum bardzo się zmienia podczas meczów, więc musisz także czuć i próbować kontrolować swój temperament, swoje emocje. Wiesz, kiedy nie możesz odpuścić, kiedy musisz zachować spokój i pozostać skupionym.

 

Mecz z Karenem Chaczanowem w niedzielę.

Rozmawiał, notował i redagował w Londynie: Piotr Dąbrowski