Najlepsza polska tenisistka Iga Świątek w imponującym stylu sięgnęła po tytuł w turnieju rangi WTA 1000 na twardych kortach w Dausze. Polka w finale pokonała świetnie ostatnio dysponowaną Estonkę Anett Kontaveit 6:2, 6:0. Po spotkaniu zamieniliśmy z Igą kilka słów ;)
Kontaveit postawiła na wysokie tempo wymian, ale chyba nie spodziewała się, że ty jeszcze bardziej podkręcisz tempo?
Właśnie takie było zadanie. Zastanawiałam się przed meczem, co ona zmieniła w swojej grze, że ostatnio jest tak solidna, dzięki czemu wygrywa tak wiele turniejów. Pomyślałam, że może robi właściwie to samo, co ja robię, czyli próbuje być bardziej agresywna i częściej przechodzi na linię, niż robiła to wcześniej. Chciałam po prostu kontynuować to, co robiłam przez wszystkie mecze w tym turnieju. Zrobić w pewnym sensie to szybciej niż ona i przejąć w ten sposób inicjatywę i też wywierać na niej presję. Bardzo się cieszę, że właśnie to mi tak dobrze poszło. Na pewno jestem szczęśliwa, że udało mi się utrzymać tą samą stabilną formę, jaką pokazywałam we wcześniejszych meczach. Włożyłam dużo pracy w to, żeby do tego meczu podejść tak, jak do pozostałych. Dzisiaj to zrobiłam. Byłam bardzo skoncentrowana, nie wpuściłam właściwie mojej przeciwniczki w mecz. Wiem, jak ona potrafi grać i wiem też jaki progres zrobiła przez ostatnie kilka miesięcy. To ja chciałam być tą bardziej agresywną zawodniczką i przejmować inicjatywę i bardzo dobrze to zrobiłam.
Jak to się robi, by być tak skupionym na każdym kolejnym zagraniu, by patrzeć tylko na to, co tu i teraz? Po finale w Rzymie mówiłaś, że nie pamiętałaś przebiegu spotkania, tutaj było podobnie?
Staram się podchodzić do tego meczu jak do każdego kolejnego. Wiadomo, że stawka jest wysoka, każdy chce wygrać to ostatnie spotkanie. Mimo tego, że w tenisie finalista wygrywa dużo wcześniej, to mimo wszystko w człowieku zostaje ten ostatni mecz. Było trochę więcej stresu przed meczem, ale cieszę się, że dobrze sobie z tym poradziłam i zastosowałam właściwie wszystkie sposoby, których mnie nauczyła Daria [Abramowicz ? psycholog sportowy Igi Świątek ? przyp. Red.]. Podeszłam do tego meczu jak do każdego innego. Prawda jest taka, że jak już się wchodzi na kort, to każda z nas ma podobny bagaż i możemy startować z tych samych pozycji. Chciałam po prostu zrobić dobrą robotę mentalnie, żeby nie mieć żadnych wyrzutów sumienia względem siebie. Mogę być bardziej agresywna i szybciej atakować, więc to jest świetne. Wyniki są efektem pracy, którą wykonaliśmy w okresie przygotowawczym i na Tourze. Pokazują one, że bardzo rozwinęłam swoją grę na kortach twardych. Mam nadzieję, że będę to kontynuowała do końca sezonu.
Z czego, biorąc pod uwagę cały tydzień w Dosze, jesteś najbardziej zadowolona?
Przede wszystkim z tego, że utrzymałam stabilność. I mimo tego, że grałam na bardzo wysokim poziomie, nie miałam takim momentów, gdzie tenis zawodził. To dla mnie bardzo pozytywna rzecz, bo myślę, że te najlepsze tenisistki nie ?wpuszczają? swoich przeciwniczek w mecze, potrafią utrzymać kontrolę nad swoją mocą przez cały turniej i myślę, że to sprawiło, że codziennie wychodziłam na kort i robiłam swoją robotę i z tego jestem najbardziej zadowolona.
Teraz potrzebujesz odpoczynku przed Indian Wells, czy wracasz do treningów?
Trzeba się skupić na odpoczynku, to też jest ważna część pracy. Na pewno po tych pięciu intensywnych dniach i pięciu meczach, gdzie codziennie musiałam się skupić tylko na swojej dyspozycji. Teraz będę potrzebowała czasu, żeby odsapnąć, porobić coś innego i przede wszystkim odpocząć fizycznie. Czuję w nogach przepracowany czas i mimo tego, że większość meczów, które gram to dwusetówki to bardzo mocno pracowałam w trakcie wymian. Fizycznie był to wymagający turniej. Powiedziałabym nawet, że bardziej wymagający niż turniej wielkoszlemowy, bo nie było przerw między meczami. Myślę, że do cięższej pracy wrócę w Stanach, bo polecimy tam wcześniej, żeby przygotowywać się już w warunkach turniejowych.
Rozmawiał: Piotr Dąbrowski