Trwa wspaniała seria Igi Świątek na trawiastych kortach Wimbledonu. Polka po świetnym spotkaniu pokonała bardzo ofensywnie usposobioną, acz popełniającą bardzo wiele błędów własnych Amerykankę Danielle Collins. 24-latka pokazała świetny tenis w najważniejszych momentach spotkania, a przy tym zachowała cierpliwość i zdecydowanie. Oddajmy na chwilę głos Idze, która po raz trzeci w karierze awansowała do IV rundy wielkoszlemowego Wimbledonu.
Na pewno cieszę się, że w tym roku już jestem w drugim tygodniu, bo czuję, że do tej pory bardzo ciężko na to pracowałam i chciałam tą pracę wykorzystać na meczach i po prostu zagrać dobrze, bo czuję, że się rozwinęłam. To jest na pewno bardzo fajny wynik, ale dalej jestem w trakcie turnieju, więc po prostu patrzyłam na kolejne mecze. Generalnie każdy mecz dla mnie jest wymagający, bo próbuję po prostu atakować właściwie każdą piłkę i gdy gra się dobrze, to większość piłek wchodzi, więc staram się po prostu być też aktywna od początku i wykorzystywać te momenty, kiedy mam szansę sama przyspieszyć i dobrze serwować, dobrze returnować,. Pierwsze trzy piłki są właściwie najważniejsze i po prostu tak też się stało dzisiaj. Jestem bardzo zadowolona.
Do tej pory każde ze spotkań rozgrywanych przez Świątek było zupełnie inne. Najlepsza polska tenisistka musiała zmierzyć się z różnymi stylami, dostosować swoją grę do każdej z tenisistek i znaleźć klucz otwierający jej drogę do zwycięstwa. W trzech spotkaniach poradziła sobie znakomicie, choć przy każdej z dotychczasowych rywalek potrzebowała innych środków, by zejść z kortu zwycięska.
Szczerze mówiąc każdy z tych meczów był zupełnie inny, bo zaczęłam turniej grając w 30 stopniach z młodą dziewczyną, którą wiedziałam, że solidnością prawdopodobnie będę w stanie z nią wygrać, ale też nie wiedziałam, czego się spodziewać po drugiej stronie siatki. Potem zagrałam z Katie, która grała powolniejszym tempem, ale miała bardzo urozmaicony tenis, a dzisiaj z Danielle, która lubi kolokwialnie mówiąc po prostu strzelać tymi piłkami, grać bardzo agresywnie, na jeden strzał po prostu, więc te mecze były tak różne, że do każdego podchodzę, że to była inna historia i ciężko mi by porównać moją grę, ale na pewno dzisiaj po prostu cieszę się, że właśnie na tym tempie byłam w stanie być solidna i wykorzystać to poruszanie, na którym też pracowałam, więc ogólnie te wnioski mam takie, że po prostu zagrałam z kilkoma różnymi stylami gry i cieszę się, że z każdego z nich wychodziłam obronną ręką.
Teraz przed Polką starcie z pogromczynią Eleny Rybakiny, która przecież całkiem niedawno podnosiła na korcie centralnym mistrzowską paterę. Tym razem nie sprostała utalentowanej Dunce Clarze Tauson. Wydaje się, że w IV rundzie żadna z tenisistek nie znalazła się przez przypadek, a wywalczyła swoją obecność w 1/8 finału trzema trudnymi zwycięstwami. Iga podchodzi do sytuacji bardzo spokojnie.
Czy drugi tydzień będzie trudniejszy? Zobaczymy, nie wiadomo czego się spodziewać, na pewno jak ktoś już faktycznie jest w czwartej rundzie, to zagrał tutaj kilka fajnych meczów. Zwłaszcza jeśli się wygrywa z Rybakiną, która lubi grać na trawie. , co szczęście wygrała z Rybakiną, która wygrała się prawie jedyną, no więc po prostu będę, przygotuję się taktycznie, ciężko mi tutaj ocenić, bo nie obejrzałam żadnego meczu, bo byłam skupiona na sobie i też nie wiedziałam, z kim później będę grała, nie patrzyłam na wyniki, więc tak jak przy każdym innym meczu, po prostu przygotuję się taktycznie, ale ciężko mi ocenić, bo nie oglądałam jej spotkań. Byłam skupiona po prostu na sobie. Nie wiedziałam z kim później będę grała, bo nie patrzę na drabinki.
Spotkanie Iga Świątek – Clara Tauson w poniedziałek.
Rozmawiał i redagował w Londynie: Piotr Dąbrowski