Iga Świątek: Mam wszystko pod kontrolą!

1955

Liderka światowego rankingu Iga Świątek w nad wyraz przekonujący sposób awansowała do III rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Polka może się uznać za szczęściarę, bowiem lwia część spotkań została storpedowana przez wciąż nawracające opady deszczu. Polka pewnie poradziła sobie z interesującą Hiszpanką Sarą Sorribes-Tormo, która na pewno mogła imponować grą w defensywie. Z kolei Polka nie zawahała się ze swojego wachlarza zagrań sięgnąć nawet po imponujący arsenał wolejowy.

Poczynania najlepszej tenisistki świata z perspektywy loży królewskiej obserwował między innymi wybitny angielski piłkarz David Beckham. Choć mogło to powodować spore rozkojarzenie, to Polka przez cały mecz utrzymywała pełne skupienie. Nawet wtedy, kiedy jeden z kibiców otrzymał wiadomość rodem z sagi Gwiezdnych Wojen: „Ciemna strona mocy wzywa”.

Światek nie podążyła jednak za tym wezwaniem i dosyć komfortowo zameldowała się w III rundzie Wimbledonu i jest już tylko krok od tego, by wyrównać swoje najlepsze osiągnięcie w karierze, kiedy to dotarła do 1/8 finału w 2021 roku.

Po spotkaniu z Tormo Polka podzieliła się wieloma cennymi spostrzeżeniami.

Kontrolowałaś przebieg spotkania. Dobrze bawiłaś się na korcie?

Miałam ten mecz pod kontrolą, ale nie była to na pewno zabawa (śmiech). Na turnieju wielkoszlemowym, zwłaszcza z taką przeciwniczką jak Sara Sorribes Tormo, która czasami wraca z sytuacji, gdzie ktoś inny pomyślałby, że powinna przegrać. W takich chwilach staram się być zawsze gotowa na wszystko i staram się domykać mecze jak najszybciej. Dlatego też mam tak imponującą statystykę setów wygranych do zera. Świątek jest na czwartym miejscu w historii, biorąc pod uwagę ilość wygranych setów stosunkiem 6:0). Faktycznie czuję, że dużo rzeczy działa i mam nadzieję, że uda mi się to utrzymać przez cały turniej.

Wielu zawodników zwraca uwagę nie tylko na wolniejszą nawierzchnię, ale również na to, że tenisiści używający więcej rotacji mają drobną przewagę nad tymi korzystającymi z top spina na trawie. Zgadzasz się?

Trawa jest nieco wolniejsza w tym roku, ale ciężko mi porównać, bo np. w zeszłym roku byłam na tyle spięta na meczach, że nawet nic nie czułam i nie zwracałam uwagi, jak to wszystko wygląda. Ja jednak zawsze będę miała dużo top spina w uderzeniach i staram się go wykorzystywać jako mój atut. Zobaczymy, czy to faktycznie przyniesie dobre rezultaty.

Rozproszył Cię David Beckham?

Właśnie byłam bardzo zadowolona, że właściwie od początku meczu powtarzałam sobie, żeby nie patrzeć do loży królewskiej i spoglądać, kto tam siedzi. Byłam bardzo skoncentrowana i ani razu tam nie zerknęłam. Staram się omijać takie sytuacje, które mogłyby mnie rozproszyć. Ale na pewno bardzo mnie to ucieszyło.

Jak to „odłączenie się” od czynników zewnętrznych się odbywa? Jaki masz na to sposób?

Po prostu staram się zrobić tak, żeby moja głowa była cały czas czymś zajęta. Skupiam się na tym, co może przynieść mi lepszą grę: myślę o technice, taktyce, jak pracuję na nogach, o absolutnych szczegółach. To jest fajne, że cały czas właściwie jestem zajęta i nie mam czasu pomyśleć o tym, kto siedzi na trybunach.

Jak ważne pod względem komfortu psychicznego było to, że rozgrywasz mecz pod dachem i nie musisz przejmować się pogodą?

Na pewno to komfortowa sprawa. Cieszę się, że moje mecze są rozgrywane pod dachem i zawsze mogę być pewna tego, że na pewno je rozegram. Łatwiej dzięki temu przygotowywać się do kolejnych spotkań Z drugiej strony i tak wiem, że byłabym gotowa. I to niezależnie, czy mój mecz byłby zawieszony, czy cokolwiek innego. Ale z pewnością dzięki temu podtrzymuje naturalny podczas turniejów wielkoszlemowych rytm ? mecz i dzień przerwy.

Po tych dwóch spotkaniach w tegorocznym Wimbledonie jak postrzegasz swoją grę?

Czuję się bardzo pewnie. Byłam w stanie pod względem taktycznym zrobić wszystko, czego ja i mój trener ode mnie oczekiwaliśmy. W kolejnych spotkaniach po prostu postaram się to podtrzymać.

 

Rozmawiał i notował w Londynie: Piotr Dąbrowski