Hubert Hurkacz: Jestem w stanie wygrać z każdym!

110

Zawsze czekał. Najpierw na sukcesy juniorskie, później na pierwszy punkt ATP, pierwszą wygraną w challengerze, pierwszą setkę, a teraz pokonał Kei Nishikoriego, czy Lucasa Pouille, czym przybliża się to TOP 50 ATP. Hubert cały czas jednak stąpa twardo po ziemi. Nie odlatuje w stratosferę, wie, że przed nim jeszcze wiele pracy, na wielu polach wiele rzeczy wymaga poprawy. Ale jednocześnie jest spokojny i opanowany. Czy przyzwyczaił się do tego wszystkiego, co się wokół wielkiego tenisa dzieje? – Powoli, bardzo powoli staram się do tego przyzwyczajać, ale na spokojnie. Z najlepszym polskim tenisistą rozmawiamy o tym jak podejść do meczu z przedstawicielem światowej czołówki, czy jak nie dać się presji.

W Dubaju czekało Cię nie lada wyzwanie. Co było najważniejsze w meczu z tak doświadczonym przedstawicielem czołowej dziesiątki, jak Nishikori?

Cały czas byłem pozytywnie nastawiony i walczyłem o każdy punkt, co było kluczowe w tym zwycięstwie. Nishikori to fanatyczny zawodnik, mega doświadczony. Wiedział co się dzieje na korcie i starał się wyciągać wnioski z tego, jak to wszystko wyglądało. Mega się cieszę, że udało się wygrać.

Czy to był jeden z najlepszych twoich meczów w karierze?

(śmiech) Zawsze można mieć sobie coś do zarzucenia. To normalne, nie da się zagrać idealnie. To jest dosyć proste, zawsze chcesz zagrać lepiej od przeciwnika i wygrać mecz. Wiadomo, że kilka rzeczy mogłoby pójść lepiej, ale myślę, że to był bardzo dobry mecz i naprawdę cieszę się z tego zwycięstwa.

Kamil Majchrzak grał z Nishikorim w I rundzie Australian Open. Dał Ci jakieś wskazówki?

Pytałem się o kilka spraw Kamila i podpowiedział mi parę rzeczy no i pomogło (śmiech).

W jednym dniu musi się zgrać dobra forma, spokojna głowa i wiara we własne możliwości. Teraz nie boisz się nikogo w tourze?

Na pewno musi się zgrać kilka czynników. Ale gram coraz lepiej i jestem w stanie wygrać z każdym jeśli zagram bardzo dobry mecz. W ostatnim czasie zebrałem bardzo dużo doświadczenia, to dla mnie niesamowity okres. To też takie wewnętrzne przekonanie, że jestem w stanie wygrywać z takimi zawodnikami, jak Tsitsipas, Nishikori, czy Pouille. To też na pewno duży przełom mentalny. Szczególnie dla mnie, bo cały czas wiedziałem, że gram na, powiedzmy, tym samym poziomie co ci najlepsi. Ostatnie rozegrane mecze i odniesione zwycięstwa na pewno pomogą w przyszłości. 

Czym wyróżniają się tenisiści z czołówki względem tych z setki rankingu ATP?

Jest pomiędzy nimi różnica, bo to jednak oni są na szczycie rankingu ATP. Na pewno intensywność mentalna, jaką są w stanie utrzymać przez cały okres meczu to właśnie to są te najważniejsze aspekty, które dzielą zawodników z setki od tych z czołówki. 

Było w tych spotkaniach cokolwiek z czym się wcześniej nie spotkałeś, czy tyle przeżyłeś już na kortach całego świata, że już nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć?

Na pewno. Myślę, że teraz, czy w ogóle w ciągu ostatniego roku rozegrałem trochę więcej turniejów rangi ATP, niż wcześniej. Przez ten czas dosyć często widywałem się i trenowałem z najlepszymi zawodnikami. Czy to na treningach, czy poza kortem. Ale na pewno poziom profesjonalizmu, czy koncentracji jest ogromny. Dzięki temu jest też niesamowita frajda z grania z takimi zawodnikami w meczach o tak wysoką stawkę. To dla mnie bezcenne doświadczenie i bardzo duża motywacja na przyszłość. Właśnie tego szukam w grze w tenisa. Właśnie to – granie z najlepszymi – sprawia mi największą przyjemność. Wiadomo, że jeszcze nie doszedłem do finałów wielkich turniejów, ale takie są moje marzenia i cele. 

Kiedy rozmawiałem z Łukaszem Kubotem powiedział, że jego zdaniem jesteś tenisistą, który może osiągnąć czołową trzydziestkę rankingu ATP. Ty też dzięki takim spotkaniom, jakie ostatnio rozegrałeś nabierasz coraz większego przekonania, że ci najlepsi nie są wcale aż tak daleko?

Na pewno tak, ale z drugiej strony oni są jeszcze ode mnie dużo bardziej doświadczeni. Każdy rozegrany mecz, czy turniej na wysokim poziomie przybliża mnie do szczytu, do tych najlepszych zawodników. Kolejne doświadczenia zdobywane przez kolejne miesiące są bardzo cenne i czuję, że znajduję się coraz bliżej nich. Wiadomo, czasami zdarzają się wahania, raz jest trochę lepiej, innym razem trochę gorzej, ale ważne żeby wszystko szło do przodu. 

Czułeś ciężar mentalny tego wszystkiego co się wydarzyło w ostatnim czasie? Jak się, popularnie mówiąc, nie „spalić” patrząc na to wszystko wokół?

Myślę, że najważniejsze w takim przypadku jest nastawienie. Żeby dookoła kortu być pozytywnym, przebywać w pozytywnym otoczeniu i cały czas być naładowanym pozytywną energią. Tak naprawdę wychodząc na kort ma się założenia taktyczne, ale wiadomo, że kiedy za pierwszym razem gra się z takimi super zawodnikami, to oczywiste, że tętno skacze wyżej przez co jest nieco ciężej kontrolować swoje ruchy i emocje. Jednak później, z każdym kolejnym meczem powoli staje się to normalniejsze, powoli się do tego przyzwyczajasz i dzięki temu jest się w stanie im dorównać. 

Masz tak, że wyłączasz się na kilka godzin przed spotkaniem, czy w twoim przypadku takie rytuały nie funkcjonują?

W moim przypadku jest trochę inaczej. Ja tak naprawdę potrzebuję kilku minut rozgrzewki, żeby być w stu procentach „w meczu” i formie meczowej i to w sumie tyle. Poza kortem nie lubię się strasznie spinać przed meczem. Wolę luźno dyskutować i się relaksować. Przed Indian Wells wróciłem z Dubaju do Wrocławia. Dzięki temu trochę odpocząłem, zrelaksowałem przed kolejnym turniejem. Zobaczyłem się z rodziną. To dla mnie bardzo istotne sprawy, a przy tym pomaga mi to w mojej dalszej karierze. 

Czysto tenisowo jesteś zadowolony z tego jak w ostatnim czasie się zaprezentowałeś? Spełniłeś swoje oczekiwania?

(śmiech) Nie, na korcie mogłem grać jeszcze lepiej. Jest jeszcze dużo elementów, które zdecydowanie mogę poprawić. To jest dla mnie jeszcze bardzo motywujące, bo wiem w jakim miejscu się znajduję i widzę, że jest też jeszcze sporo elementów do poprawy. Tak naprawdę uważam, że nie ma granicy do której mogę poprawiać swoją grę. Wierzę w swoje możliwości, będę starał się coraz bardziej polepszać swoją grę i  zobaczymy dokąd mnie to zaprowadzi i jak wysoko zajdę. 

Taki turniej, jak ten w Indian Wells może robić wrażenie?

Jasne, to jest mega turniej. Warunki do gry są naprawdę fantastyczne. Atmosfera tego turnieju jest niesamowita. Super jest grać w nim, tutaj czuje się, że bierze się udział w czymś wyjątkowym.

Dwa mecze wygrane i po raz pierwszy w karierze jesteś w III rundzie turnieju rangi Masters 1000.

(śmiech) No tak się złożyło. Mecz z Lucasem to było naprawdę bardzo ciężkie spotkanie. Było dużo walki i udało się ostatecznie wygrać. To jest fantastyczny zawodnik, co pokazał w tym roku dochodząc do półfinału Australian Open. Naprawdę potrafi grać w tenisa. To super, że miałem okazję z nim grać i fajnie, że się udało wygrać. 

Presja z którą ostatnio coraz częściej musisz się mierzyć pomaga, czy przeszkadza?

Presja była i jest zawsze. Przed każdym meczem jest zawsze pewien element presji, więc cóż. Ale myślę, że udało mi się wyjść dobrze nastawionym na mecz drugiej rundy i będę starał się pozytywnie podchodzić do każdego kolejnego meczu. Na pewno przede wszystkim trzeba koncentrować się na spotkaniach, na tym jak zagrać każdą kolejną piłkę.  To są elementy nad którymi trzeba myśleć.

Teraz przed Tobą kolejne spotkanie z Nishikorim. Będzie o tyle trudniejsze, że rywal wie dokładnie jak grasz, czy działa to w obie strony?

Na pewno będzie to bardzo ciężkie spotkanie, on też będzie się starał poprawić kilka elementów, więc będę musiał zagrać jeszcze lepiej niż ostatnim razem. Na pewno na tego typu spotkaniach jest ogromna ilość adrenaliny. Nie czuję się zmęczony. Ciężko o tym teraz mówić. Wiadomo, gdybym rozgrywał pięciosetowe mecze to tak, zdarzają się takie momenty. Ale chodzi przede wszystkim o to, żeby utrzymać jak najbardziej stabilny poziom przez cały czas trwania spotkania. Do takiego meczu trzeba na pewno pozytywnie podejść, być zadowolonym z tego wszystkiego, co się dobrze zrobiło i cały czas myśleć o tym, co można zrobić, żeby poszczególne elementy poprawić. 

Zgodzisz się z tym, że twoja kariera rozwija się harmonijnie, jesteś zwolennikiem metody „krok po kroku”? 

Dokładnie, wszystko idzie właśnie spokojnie, krok po kroku do przodu. Ale na pewno to był dla mnie bardzo ważny krok. Ostatnie rozegrane mecze dały mi dużo pewności siebie, co powinno zaprocentować w najbliższym czasie. Ale cały czas jest mnóstwo rzeczy do poprawy, także w serwisie. Przecież to tak naprawdę początek gry na najwyższym poziomie. 

A co robisz, żeby nie myśleć o tenisie?

To też jest właśnie bardzo ważne, żeby nie myśleć cały czas o tenisie. Na pewno staram się coś poczytać, ale myślę że daję sobie jak  oś z tym radę (śmiech). Wiadomo, że jest trochę inaczej niż było wcześniej, trochę więcej obowiązków, ale tak to po prostu jest i tak to wygląda, jak gra się lepiej i idzie się wyżej. Po prostu jeśli będzie tego jeszcze więcej to będzie oznaczało, że idzie mi coraz lepiej, więc oby tak było. Cały czas  czekam na większe wyzwania, więc nie ma z tym problemu. 

 

Rozmawiał Piotr Dąbrowski