Forum tenisowe

No niestety nie ma co liczyć, że z bukmacherki można "wyżyć", bo przecież nikt normalny nie będzie uzależniał swojej pensji od tego, czy taki Isner trafi 2cm wyżej i idealnie piłka poleci w linię zamiast uderzyć w siatkę, albo czy Lewandowski strzeli decydującego gola a bramkarz nie popisze się jakąś niesamowitą interwencją.
Co do budżetu przeznaczanego na grę dla jednego to będzie 50 zł, a dla drugiego 5000 zł na miesiąc, po prostu grajmy za tyle ile możemy bez stresu spisać na straty na starcie.
No i to prawda, że najbardziej podatni na wizję wielkich wygranych mogą być ci, którzy dopiero zaczynają grać, oprócz reklam na koszulkach klubów teraz jeszcze mnóstwo dziennikarzy sportowych reklamuje zakłady bukmacherskie, a jako swego rodzaju autorytety mają wpływ na zachowanie ludzi (szczególnie jeszcze jak na początku wpadnie jakaś wygrana, która już zupełnie przyćmi umysł, później odda się to zwykle z nawiązką).

Jak już się nagadałem to mogę wrzucić co tam na dziś wymyśliłem, choć tenisa mało.

https://www.efortuna.pl/pl/strona_glown ... &kind=MAIN

https://www.efortuna.pl/pl/strona_glown ... &kind=MAIN

Masz rację. Nie chodziło mi konkretnie o 50 zł, ale o to żeby wyznaczać sobie jakiś rozsądny (cokolwiek to znaczy dla danej osoby) limit (kwotowo-czasowy) i się go konsekwentnie trzymać.

Celna uwaga o wszechobecności reklam buków w sporcie i wśród dziennikarzy sportowych.

Fansportu: z jakiegoś powodu powstaje coraz więcej firm bukmacherskich, które odpowiednio zwiększają nakłady na marketing. Istnieje też
argument fiskalny dlaczego ministerstwo finansów uregulowało (zmonopolizowało) ten segment rynku w Polsce.
Zresztą nawet statystyki pokazują, że co raz więcej Polaków gra (typuje). Z różnych powodów, głównie dla zabawy, z chęci zysku, do tego dochodzi typowa polska potrzeba udowadniania posiadania racji (a nie mówiłem, że XYZ wygra, miałem rację JA a nie WY )
Pewnie tych co wygrywają jest 1% (np ja), a tych, którzy z tego żyją jest procent procenta i nie grają oni w ten sposób co my, lecz wykorzystują
zakłady systemowe i różnice kursowe tworząc surbety - ale na tym się zwyczajnie nie znam. Nie wyobrażam sobie życia tylko i wyłącznie z kuponów, ale podejrzewam, że tacy są i mają się dobrze.

Odnośnie tego czy da się wygrywać na zakładach, macie mój screen z wczorajszego dnia:
https://pluto.uploadfile.pl/pobierz/179 ... 980696.jpg

Artlight: Szacun za zdrowe podejście, nie tyle za samą rezygnację z gry, bo to mniejszy problem, ale za życie w zgodzie z samym sobą, co nie
zawsze jest łatwe Wiele argumentów, które tutaj przytoczyłeś są bardzo łatwe do odparcia. Np. poprzez stosowanie limitów grania (na stronach buka możesz ustawić limit dzienny/miesięczny), a także trzymania się prostych zasad - ja np. prawie nigdy nie gram na kuponach drużyn/graczy, którym kibicuję albo których skrajnie nie lubię i źle im życzę (oczywiście tylko sportowo). Dobrze też czasem zrobić sobie przerwę (np tydzień-dwa), szczególnie po takich imprezach jak wielki szlem. Oczywiście nie piszę tego by namawiać Cię do dalszego grania, skoro nie masz z tego ani kasy, ani przyjemności to po co sobie truć życie

Pozdrawiam i życzę zieloności wszystkim grającym

Edit: 2 uwagi, które mnie naszły jeszcze po napisaniu posta:
1) oczywiście nie każdego dnia tak fajnie mam, na US Open dopiero wczoraj odrobiłem straty
2) przy tych stawkach i kwotach, która włożyłem w cotygodniowym rankingu jestem na ok 200 miejscu, zatem pomyślcie na jakie kwoty grają zawodowcy

Jasne. Masz rację co do mechanizmów których stosowanie pomaga nie odpłynąć. Problem (przynajmniej w moim przypadku) polega na tym, że ja nie umiem konsekwentnie ich stosować. Dlatego ta zabawa nie dla mnie (także dlatego że wcale mnie nie bawi, o czym pisałem wyżej).

Ale jeszcze raz: wiem, że są ludzie, którzy grają mega rozsądnie i nie dają się wciągnąć „ciemnej stronie bukmacherki” .

Wszystkim tak grającym - zieloności!

Artlight pisze:Tegoroczne Winston-Salem i US Open to moja absolutnie pierwsza "przygoda" z jakąkolwiek bukmacherką.

Poniżej dwa kupony, które udało mi się trafić, a dalej kilka refleksji. Jeśli ktoś ma w nosie moje przemyślenia (serio, rozumiem ), to serdeczna prośba o przeczytanie tylko ostatniego punktu, który pozwoliłem sobie pogrubić.

https://www.efortuna.pl/pl/strona_glown ... &kind=LIVE

https://www.efortuna.pl/pl/strona_glown ... &kind=MAIN

Piękny kuponik! Przebiłeś stoflera, który ponad rok się czaił na takie coś i w końcu wygrał coś koło tysiąca a ty w 2 tygodnie zrobiłeś to z wynikiem 2 razy lepszym Ale... to, jak napisałeś, fajny fuks. Zakłady z kursem ponad 20 i obstawianie ich za 100-200 zł to dla mnie czysta abstrakcja i samodestrukcja, ale optymista jakoś daje radę!? Widać ma swoje sposoby...
Ja od siebie dodam tylko, że staram się nie oglądać/śledzić obstawionych meczy na żywo, bo wiem, że wtedy nerwy mogą nie wytrzymać

Zabrakło Popyrina. Ale Monfils i Rublev do przodu. Na razie przez cały turniej oscyluję na 0.

Jakuboto pisze:Zabrakło Popyrina. Ale Monfils i Rublev do przodu. Na razie przez cały turniej oscyluję na 0.

Mam tak samo, tym razem nawet deble mnie nie uratowały. Dlatego dla mnie już koniec grania. Drugi tydzień zostawiam zawodowcom .

Mi też deble nie wyszły (grałem za 50zł), bo nasze kobitki wygrały!?

Wieszczyłem (to trzeba teraz odszczekać - hau, hau), że dostaną łomot a one wygrały i potem jeszcze w następnej rundzie poważnie nastraszyły faworytki! Nie oglądałem, więc nie wiem jak to możliwe...
W sumie US Open mam ze 30zł do tyłu i też już kończę.

Ja już nie obstawiam w tym tygodniu US Open, ale zaczynam się obawiać, że te poniższe przemyślenia z pierwszego dnia turnieju okażą się trafne a ja tego nie zagrałem - łączny kurs spokojnie ponad 100 by wyniósł.

fansportu pisze:Jeszcze chciałem tak dla zabawy pograć na półfinał dla Berretiniego i przynajmniej półfinał Switoliny ale nie ma kursów na Włocha więc się powstrzymałem.

Nic nie mogłeś zrobić, twoja wyobraźnia przerosła rzeczywistość (i bukmacherów oczywiście).
Zastanawiam się, czy ktoś może przegonić Isnera:

Ja zakończyłem obstawianie na USO. Bilans taki, że jestem 91,84 PLN do przodu. Ale nie jestem zadowolony. Trafiałem parę razy zawodników nie będących faworytami, ale psuli mi kupon papierowi faworyci.
W Australii będzie lepiej.

Medvedev ma już 78 asów...

No nie wytrzymałem (to pewnie jakiś objaw chorobowy hazardzisty?) i zapragnąłem jednak poprawić sobie bilans na tegorocznym US Open.


Ufff, Berrettini, ech ty.

Bardzo ładny kupon. Tak się gra.

Wszyscy śpią? Zaczyna się azjatycka część WTA, na którym jest dużo dobrych meczów do obstawiania. Do tego puchar Davisa, w którym wyjątkowo grają gwiazdy z uwagi na konieczność "nabijania" występów z konieczności na minima przed IO, niby kursy nikłe, ale na podpórki (podatek) w sam raz.

Ja nawet próbowałem te kobiece azjatyckie obstawiać, ale ze średnim skutkiem, no w sumie do przodu ale... nawet jeden super "rekord" zaliczyłem.



A to moje rekordy:



Linette w 3-cim secie w TB prowadziła 5:4 i serwowała i... przegrała 5:7 a w końcu Peterson wygrała cały turniej.

Kolejne 2 azjatyckie próby - szału nie ma ale wstydu też nie i w sumie troszkę do przodu:

Tak w międzyczasie w tym azjatyckim zamieszaniu udało mi się ustrzelić fajne deble(!) i nie tylko:

Ciąg dalszy azjatyckich potyczek - najpierw Bencic zawiodła:



a dzisiaj nikt nie zawiódł ale krecz Nara spowodował, że mało zarobiłem:

Ładnie, ładnie - czas podnieść stawki wczoraj/dziś bardzo przewidywalnie było, natomiast przyznam się, że popłynąłem dziś na Wang (!) i meczu USA-Brazylia w siatkówkę. Kuponów nie będę wrzucał, bo chyba już tylko we 2 to czytamy