Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Amatorskie możliwości

Jestem bardzo ciekaw waszej opini lub doświadczenia.
Czy amator w miarę rozwinięty sportowo, koordynacyjne itd. może dojść do poziomu tenisowego średniej klasy zawodnika lub byłego zawodnika który teraz najczęściej przytula rakietę jako trener a nie sam trenuje?
przykład: wysportowany 18/20 latek łapie za rakietę i jako tako odbija. Po jakimś okresie czasu się rozwija i dobrze mu to wychodzi ( jak na czas grania i poziom amatorsk). Zamarzył żeby być na poziomie tenisowym który pozwoli mu być sparing partnerem treningowym dla słabego/średniego lokalnego zawodnika który już nie trenuje zawodowo tylko daje lekcje innym osobom i czasem pogra z kimś na swoim poziomie.
Kogo mam na myśli słaby/średni? Np ktoś kto do wieku 16 lat szedł równo z innymi ale potem już niczego wielkiego nie osiągnął. Słabego porównując do czołówki już nawet nie ATP ale chociażby czołowych juniorów krajowych czy europejskich.
I teraz pytanie czy taka osoba może to marzenie spełnić i dojść do takiego poziomu? Oczywiście wiadomo (jeśli w ogóle możliwe), że to sporo treningu i kasy. Ale nie o to w tym chodzi. Chodzi mi o sam poziom sportowy.
I od razu powiem, że nie chodzi tu o mnie. Do wysportowanego to mi daleko. rotfl
Po prostu czasem się zastanawiam jakie są granice amatorskiego grania lub spóźnionych czasowo ambicji? :)
Często mówimy o zawodowcach lub typowych amatorach- meczyk, piwko i grill (ewentualnie McDonald) :twisted:
A mnie interesuje poziom nie ten zawodowy ale też tych co mają ambicje wybić się ponad normalnego amatora Kowalskiego. :D i nie chce tu nikogo urazić, bo większość z nas to robi, bo lubi czy ma pasję a nie parcie na wynik. I jest to bardzo fajne. :)
Awatar użytkownika
wwojtek
Obywatel Forum
Obywatel Forum
Posty: 810
Rejestracja: 18 wrz 2013, 20:17

Re: Amatorskie możliwości

Porównując chłopaków, którzy trenowali regularnie w wieku 12-18 lat dążąc do poziomu zawodowego do tych, którzy trenowali z dużo mniejszymi obciążeniami widać wielką różnicę w technice, taktyce, poruszaniu się po korcie. Mówię tu o czasie teraźniejszym, gdy lata "wyczynowe" już dawno minęły. Nadal jest duża różnica. Krótko mówiąc, bez profesjonalnego (czy. prowadzonego przez ogarniętego trenera), systematycznego treningu nie sposób dojść do poziomu tenisowego "średniej klasy zawodnika". Szczególnie zaczynając w wieku 18-20 lat.
8:7 40:15
Awatar użytkownika
Nolan
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 313
Rejestracja: 28 paź 2010, 16:46

Re: Amatorskie możliwości

Temat trochę złożony.
Nie napisałeś nic o obecnym wieku tego byłego zawodnika, a to bardzo ważna zmienna.

Znam osobiście dwóch zawodników, którzy swego czasu byli w seniorskim TOP 10 Polski, którzy obecnie dostają regularne bęcki od totalnego amatora. Jednak jest jeden haczyk w tym co napisałem. Obaj byli zawodnicy są starsi od tego amatora o 15 lat,a taka różnica robi swoje. (40 lat vs. 55)
Technikę gry ma dużo gorszą ale jest piekielnie inteligentnym zawodnikiem.

Jednocześnie ten amator walczy jak równy z równym z byłymi zawodnikami w swoim wieku, którzy zakończyli zawodową karierę w wieku 16-18 lat czyli ponad 20 lat temu przeszli na amatorstwo.

Jeżeli zakładasz, że w Twoim porównaniu bierzemy pod uwagę 20 letniego byłego zawodnika oraz 20 letniego amatora, który rozpoczyna treningi i chce dogonić tego byłego zawodnika to będzie bardzo trudne ale możliwe.
Będzie to jednak wymagało sporego talentu, wielu lat ciężkiej pracy oraz zbierania doświadczenia turniejowego na najwyższym amatorskim poziomie.

Trzeba pamiętać o jednej ważnej rzeczy - młodzi zawodnicy 6-7 letni są "programowani" techniką. Ich mięśnie uczą się sekwencji ruchowych i zapamiętują je na całe życie. Dorosły amator będzie miał z tym problem.
Wiadomo od dawna, że dzieci uczą się łatwiej i szybciej. W tenisie to też obowiązuje.
Żeby pokonać przeciwnika trzeba najpierw pokonać samego siebie.
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Mam na myśli wersje którą napisał Nolan. Powiedzmy zawodnik w wieku amatora. Amator zaczyna grać w wieku 20 lat to może będą mogli się zmierzyć w wieku 27?
Żeby było łatwiej. Przykład: ja.
Zacząłem trenować w wieku 20 lat. Wcześniej uprawiałem różne sporty w tym tenis stołowy. Gdy przyszedłem na tenisa od pierwszej lekcji nie miałem problemu z przebijaniem na małe pole jak i z końca kortu. Wiadomo na jakim poziomie i z jaką regularnością ale byłem dużo dalej już na początku niż niektórzy na których patrzę na pierwsze kroki. Ręka automatycznie mi chodziła przy FH. Może wynik 10 lat oglądania tenisa i grania w tenisa stołowego.
Po niecałych dwóch latach gram i potrafię wygrać z amatorami którzy grają dość dobrze i grają 5 razy tyle lat co ja.
Talent? Trener mowi, że mam. Ktoś tam też. Na stołowym też mówili. Czy mam? Nieważne. Nie o to chodzi. To jest przykład i dla niego załóżmy, że jest.
Trener? Jest. Dobry, miał kilku zawodników którzy są ułożeni bardzo fajnie.
Załóżmy teraz, że taki ja Sebex chce być godnym sparingpartenerem dla tego byłego zawodnika. Siędzę i myślę: czy jest to możliwe? Co muszę zrobić?
O taką sytuacje mi chodzi. Owszem przeszło mi przez myśl, że chciałbym spróbować to osiągnąć. Ale temat też z ciekawość założony. Czemu? Na kursie widziałem jak była zawodniczka i zawodnik odbijali i grali 11. Szybkość, precyzja, praca nóg.... Stałem, oglądałem i .... Zazdrościłem. :)
Awatar użytkownika
rafbat
Weteran
Weteran
Posty: 1331
Rejestracja: 11 sty 2014, 18:18
Lokalizacja: Sokołów Podlaski

Re: Amatorskie możliwości

Moim zdaniem, jeżeli chodzi o bycie stałym sparing-partnerem, z którym można będzie grać ostro; który będzie trzymał wymiany na wysokiej dynamice - nie ma szans. Jednakże, jednorazowo, taki amator, który w wieku 20lat zaczął grać w tenisa, może okazać się przydatny dla 14-16 latków trenujących wyczynowo. Spytacie w jaki sposób? Otóż, taki, dajmy na to - 15latek, często zdarza się, że gra fenomenalnie na wysokiej intensywności i dynamice. Potrafi przyspieszać forhend, bekhend; serwis bomba, itd. jednak nie potrafi radzić sobie z graczami, którzy bardzo mocno zwalniają grę. W takiej sytuacji, amator, który jest tzw. "baloniarzem", może okazać się bardzo przydatnym sparing-partnerem, jeśli chodzi o naukę gry na wolnym tempie. Już nie raz spotkałem się z sytuacją, że nastolatek, który łoił wszystkich, jak się patrzy, miał ogromny problem z amatorem, który tylko biegał i przebijał, a o winnerach to tylko gdzieś kiedyś czytał, że coś takiego w tenisie istnieje. ;)
Wystarczy spojrzeć też na amatorskie ligi. Nie wiem, jak to jest w Warszawie, ale podejrzewam, że sytuacja zważywszy na fakt, jak wielu ludzi gra tam w tenisa, wygląda nieco inaczej, niż w mniejszych miejscowościach. Zaręczam, że w każdym rankingu znajdzie się pozornie słaby tenisista-amator, którego żadne z uderzeń nie ma nic wspólnego z poprawnością techniczną, ale swoim uporem, wybieganiem i antycypacją, będzie w stanie generować naprawdę przyzwoite wyniki. Reasumując - tak, moim zdaniem amator może być fajnym sparingpartnerem dla zawodnika, ale nie takiego wytrawnego, a jedynie nastolatka. Nie wiem, jak może to wyglądać z tenisem kobiecym, bo w tym temacie zbyt mocno nie siedzę, aczkolwiek podejrzewam, że wygląda to podobnie.
Wilson Pro Staff 97
Wilson Revolve 1.25/Babolat Pro Hurricane Tour 1.25 - 27/26 kG
----------------------------------------
Head Graphene 360+ Extreme Pro
Wilson Revolve 1.25 26,5/26 kG
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Dzięki za odpowiedź. Zgadzam się z tym co piszesz. :)
Ja miałem raczej na myśli nie zawodnika która gra wciąż żeby coś osiągnąć tylko raczej zawodnika który ma 20/22 lata a wyczynowo przestał grać w wieku np. 16 lat a teraz sobie tylko pogrywa lub gra trenując innych znacznie słabszych. Taki co powiedzmy o regularnym treningu na wysokim poziomie zapomniał 3/4 lata temu. :)
Awatar użytkownika
Nolan
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 313
Rejestracja: 28 paź 2010, 16:46

Re: Amatorskie możliwości

Sebex jeszcze jedno sprostowanie.

Ten mój przywołany przykład to gracz, który jako 20 latek był już całkiem niezłym amatorem.
Czyli punkt startowy inny niż u Ciebie.
Jednocześnie był wcześniej zawodowym hokeistą, a z tego co zaobserwowałem hokeiści jakoś fajnie wchodzą w tenis.
Żeby pokonać przeciwnika trzeba najpierw pokonać samego siebie.
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Nie no jasne. Ja podałem siebie jako przykład żeby sprawę zobrazować. :)
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Amatorskie możliwości

Sebex pisze:Czy amator w miarę rozwinięty sportowo, koordynacyjne itd. może dojść do poziomu tenisowego średniej klasy zawodnika lub byłego zawodnika który teraz najczęściej przytula rakietę jako trener a nie sam trenuje? (...) Kogo mam na myśli słaby/średni? Np ktoś kto do wieku 16 lat szedł równo z innymi ale potem już niczego wielkiego nie osiągnął. Słabego porównując do czołówki już nawet nie ATP ale chociażby czołowych juniorów krajowych czy europejskich.
I teraz pytanie czy taka osoba może to marzenie spełnić i dojść do takiego poziomu?
Drogi Sebexie :), Twoje pytanie jest "wielopoziomowe" i na każdym z tych poziomów rodzi spore trudności z odpowiedzią.

Po pierwsze - o kimś kto, jak piszesz: "do wieku 16 lat szedł równo" (zakładam, że równo z czołówką polską), trudno mi myśleć w kategoriach "słaby, średni" były zawodnik. Ale oczywiście rozumiem o co Ci chodzi i się nie czepiam drobiazgów :).

Po drugie - chyba dla wszystkich czytających Twój wyjściowy wpis w tym wątku oczywiste jest, że zastanawiasz się nad tym problemem w swoim kontekście i żadne "oczywiście nie chodzi mi o mnie, bo ja nie jestem koordynacyjnie rozwinięty" tego nie zmienią :) - ale to naturalne, że każdy z nas kiedyś zastanawiał się, ile dzieli nasz tenis od takiego czy innego poziomu gry (zwłaszcza gdy zaczynamy grać, a ktoś nam mówi, że nieźle odbijamy albo że mamy "talent", ale tak naprawdę gdy nie było jeszcze okazji skonfrontować swojego tenisa z bardzo dobrymi amatorami, a co dopiero z byłymi zawodnikami).

Po trzecie - wydaje mi się, że tak między wierszami interesuje Cię jak Twój (czy może szerzej nasz - amatorski) tenis ma się nie tylko do byłych niezłych kadetów (16 lat), którzy dziś grają sztundy (dają lekcje), ale pewnie też do byłych zawodników z czołówki polskiej (no, bo mam nadzieję, że jednak nie masz wątpliwości jak się on ma do tenisa aktualnych polskich najlepszych seniorów, nie mówiąc o światowej czołówce...:)).

Mając na uwadze powyższe - poniżej moja odpowiedź :).

1. Tak, jak pisał ktoś powyżej - jeśli mówimy o kimś kto do 16 roku życia trenował zawodniczo (czyli około 10 lat) i był w krajowej czołówce, a potem został trenerem (i pewnie czasem grywa jeszcze sparingi z innymi byłymi zawodnikami lub sam trenuje młodych zawodników), to zdecydowana większość amatorów nie ma szans załapać się z kimś takim na grę, zakładając że nasz były gracz nie jest jeszcze emerytem i że zechce mu się zagrać z nami na poważnie. Pod "załapać się na grę" rozumiem grać jak równy z równym, zmusić naszego przeciwnika do zaangażowania się na 100% i być dla niego zagrożeniem nie w pojedynczych punktach, ale przez całe 2 sety.

2. Powyżej napisałem "zdecydowana większość amatorów". To oznacza, że dla bardzo dobrych amatorów byli zawodnicy (tak opisani, jak zrobiłem to powyżej) są zdecydowanie w zasięgu. Mam tu na myśli takich amatorów jak JCz, a w dalszej kolejności Gary czy Obi. Każdy z nich zawsze będzie miał gorszą technikę (na korcie zawsze rozpoznasz kogoś, kto trenował zawodniczo kilka lat, choćby skończył "karierę" w wieku 16 lat), ale umiejętności własne, zaangażowanie w grę, pomysł, waleczność i takie tam :) pomogą w wygrywaniu takich spotkań. I to nawet regularnie. Tak w ogóle, szczególnie cenna byłaby tutaj wypowiedź JCz, którego znam wyłącznie z widzenia, ale który jest (a już zwłaszcza "był" przed problemami ze zdrowiem, które Jacek dość szczegółowo opisywał na Forum) prawdopodobnie najlepszym znanym mi przykładem amatora, który doszedł niezwykle wysoko w rozgrywkach (GPW) zdominowanych przez byłych topowych kadetów, juniorów, a czasem nawet seniorów.

3. Sprawa oczywiście się komplikuje, gdy:
a) podnosimy wiek, w którym nasz przykładowy zawodnik skończył karierę (czy mogę grać jak były topowy polski junior albo wręcz senior?);
b) zakładamy, że mamy do czynienia z czynnym zawodnikiem z czołówki polskiej (gdzie się kończą moje możliwości załapania się na grę - gdy przeciwnik wymiata w juniorach? kadetach? a może raczej już na młodzikach, czy nie daj Boże - skrzatach?);
c) nie jesteśmy jednak zawodnikami-amatorami poziomu JCz, IATW, Garego czy (no niech mu będzie...) Obiego?

Moim zdaniem:
Ad a) no, tu krzywa "nieprawdopodobności" rośnie w zabójczym tempie. Każdy rok dłużej zawodniczej kariery (uwaga: nadal zakładamy, że nasz były zawodnik kończąc karierę był w polskim topie) okrutnie podnosi nam amatorom poprzeczkę. Patrząc na ścisłą czołówkę GPW (lub patrząc, gdzie dziś grają najlepsi - Mera Challenge) to już jest poziom, gdzie bez przeszłości zawodniczej na poziomie juniora lub seniora, ciężko liczyć na nawiązanie wyrównanej walki, o ile nasz przeciwnik rzeczywiście zagra na 100% swoich aktualnych (nie historycznych!) umiejętności.

Podam Ci jeszcze ekstremalnie skrajny przykład - chłopak, który nieco ponad 10 lat temu był Mistrzem Polski seniorów w deblu i jednocześnie Wicemistrzem Polski seniorów w singlu (dla uproszczenia nazywam go dalej "Mistrz"). Mój kumpel (moim zdaniem - poziom Obiego lub tylko ciut wyżej jeśli chodzi o siłę gry, jednak lepszy technicznie) ma przyjemność uczyć się od Mistrza i mówił mi, że jeśli Mistrz zechce mu pokazać co potrafi (a ciężko go namówić, bo jako bardzo rozsądny trener wie, że naparzanie w mojego kumpla na jego aktualnym poziomie jest zupełnie bez sensu z punktu widzenia procesu szkoleniowego), to mój kolega jest na korcie bezradny jak 5-letnie dziecko.

Żeby uzmysłowić Ci jaka to przepaść, to wrócę do aktualnej czołówki GPW/Mera. Mam nadzieję, że powyżej udało mi przekazać w miarę klarownie moją opinię, która brzmi: chłopaki grają niebotyczny dla większości z nas amatorów tenis, a najlepsi z nas tylko z niektórymi z nich potrafią nawiązać walkę, o ścisłej czołówce mogąc tylko pomarzyć. Są świetni, prawda?

No to teraz dopiero zonk - otóż ten Mistrz w cyklu GPW zbyt wiele nie grywa. Ale jak gra, to wygrywa. Wszystko. Ma bilans 38-0. Wszystko w meczach najwyższych kategorii - PRO/Open, czy jak tam się zwały w danym momencie...

Czy nasz Mistrz jest najlepszy w Warszawie? Nie wiem, nie znam środowiska aż tak dobrze. Ale na pewno jest zarąbiście dobry. Oczywiście, kogoś z czytających może korcić, by wątek rozwinąć dalej - jak dobry był lub nawet jest nasz Mistrz na tle aktualnej czołówki polskiej, o światowej nie mówiąc? I na to można próbować odpowiedzieć, ale ten nieznośnie długi wpis, zrobiłby się wówczas już cholernie niestrawny.

Ad b) Czy amator może regularnie grać na poziomie aktualnego polskiego:

TOP seniorów - taa....jasne :)
TOP juniorów - zapomnij, ale zawsze możesz zapytać np. IATW, który czasem odbija z Michałem Dembkiem, czołowym polskim juniorem, który niedawno przeszedł w wiek seniorski;
TOP kadetów - no, tu się już robi ciekawie...dla bardzo dobrych amatorów, cała reszta z nas - zapomnij;
TOP młodzików - o, tu ma się szansę załapać na grę już więcej...naprawdę dobrych amatorów, większość - zapomnij;

Podam przykład: mój chrześniak właśnie został młodzikiem i na pierwszej liście rankingowej jest w okolicach 20-tego miejsca (ale to efekt wejścia dopiero na listę, za chwilę powinien być w TOP10) - chłopak trenuje od czwartego roku życia i dziś uderza regularniej i mocniej niż Obi (przepraszam, że w kółko powołuję się na Obiego - ale wiem, że Sebex z nim grał na TF-ie i że - całkiem zasłużenie - tenis Obiego zrobił na nim duże wrażenie, do tego stopnia, że Sebex wyznaczył sobie pokonanie Obiego jako kolejny krok w swoim tenisowym rozwoju), radzi sobie z tempem piłki zagrywanej przez dorosłych sparingpartnerów, biega jak szatan do wszystkiego, gra na półszpagatach jak Djoko i to na betonie. Jedyne gdzie "zwykły" amator może go ugryźć to serwis własny (zwłaszcza jeśli ładujesz z pierwszego po 130-140 km/h albo potrafisz zagrać szybki slajs w linię boczną lub z drugiego grasz kicka, który gówniarza przeskoczy :)) i return (bo jego serwis jeszcze odstaje od reszty uderzeń) oraz psychika i inteligencja w grze, bo to jednak mentalnie dziecko jeszcze jest. Oczywiście, da się z nim wygrać, ale będziesz miał poczucie, że dzieciak gra już z Tobą jak równy z równym. Z resztą, ci z Was, którzy mieli okazję zobaczyć grę syna keicama na TF-ie (a to także młodzik), pewnie potwierdzą, że nie mieli poczucia, że to dziecko gra, tylko raczej ktoś kto jest mniej więcej na zbliżonym poziomie. A więc - bójmy się już trzynastolatków... :::yay:::.

O graniu z byłymi zawodnikami może też napisać ESP - miał przyjemność odbijać np. z byłą rumuńską juniorką, która grała wówczas jak równa z równą z Simoną Halep. Konrad gra na poziomie zdecydowanie powyżej średniej czytających to Forum, a jak sam mi opowiadał - nie miał najmniejszych szans załapać się na grę z panną. To tak dla tych z Was, którzy myślą, że pokonaliby - dla przykładu - Martę Domachowską. Fajnie mieć marzenia...:).

Ad c) Tu się nie będę rozpisywał - nawiązywałem do tego po drodze. W skrócie - jak nie jesteś JCz, IATW, Garym, Obim, czy np. TomPL (ze względu na wysoką inteligencję w grze - tak słyszałem :)), to sam wiesz co...Dobra wiadomość: do poziomu tych panów masz szansę dojść, jeśli będziesz rozwijał swój tenis :::gd::: ...choć akurat do "ścigania" poziomu Garego zachęcam tylko jeśli chodzi o siłę gry, bo w kwestii techniki odbić to już raczej niekoniecznie :).

I na absolutny koniec: W tenisie jest zawsze nieprawdopodobnie wiele poziomów ponad naszym aktualnym. Ja ostatnio wygrałem mecz rowerkiem, przegrywając w każdym secie po cztery piłki. Znam gościa, który bez problemu taki sam rower sprzeda mi. On sam może tak samo przegrać z kolejnym znanym mi zawodnikiem. A jeszcze nie dotarliśmy do szczytu GPW, o szczycie Polski nie mówiąc. A po drodze jest jeszcze masa poziomów pośrednich (pamiętając, że mój przykład szedł po "rowerkach"). A gdzie poziom najlepszych amatorów świata? A co z zawodniczym tenisem? Szkoda pisać :).

Na co dzień nie ma sensu się nad tym zastanawiać. W tenisie amatorskim chodzi o to, żeby stale się rozwijać, wchodzić na kolejne szczeble własnych możliwości. Jak u Małysza - skok po skoku. Bez zastanawiania się jak daleko mi jeszcze do szczytu. Tak sądzę :).

Sorry, że tak się rozgadałem...
Ostatnio zmieniony 14 lut 2016, 02:21 przez Artlight, łącznie zmieniany 2 razy.
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

No i coraz bardziej mi się temat podoba. Dzięki Artlight za odpowiedź! I to jaką! A jeszcze przeprasza za to.... :rolleyes:

Nie myślałem, że kogoś temat tak zainteresuje, że odpisze tak szczegółowo. No chyba, że po prostu zadziałało w drugą stronę: temat głupi i tak prosty, że raz odpisze i nie ma co więcej głowy zawracać sobie tym. rotfl

Po pierwsze pozwól, że nie zacytuje Twojego postu, bo dwa by stronę zajęły. rotfl
Przejdźmy do wypowiedzi. Aż żałuje, że nie można o tym pogadać "na żywo", bo wtedy łatwiej wymieniać argumenty lub zadawać pytania czy najprościej w świecie prowadzić rozmowę. :) jednak mową znacznie łatwiej i szybciej przekazywać informacje niż klepać w klawiaturę czy ekran (ten słownik na tablecie :tired: ).
Czy temat się tyczy mnie? Owszem. Ale po części. Serio interesuje mnie też to teoretycznie. Często rozmawiam z amatorami u mnie i taki temat się pewnie pojawi również kiedyś.
Może źle opisałem zawodników ale zrozumiałeś mnie. :) nie chodziło mi o czołówkę Polski jak np. Janowicz za juniora. :) raczej o zawodników którzy w takich mistrzostwach grają ale raczej w pierwszej fazie turnieju lub zawodników z turniejów typ "otek, wutek". Myślę, źe do pewnego wieku jest ich sporo. Potem na trenowaniu zawodowym zostają najlepsi - i o nich zapomnijmy. (:]
Wracamy na poziom niżej. Zawodnicy którzy w Polskich turniejach grali ale zazwyczaj zajmowali średnie lub gorsze pozycje. Taki zawodnik też trenował lat kilka/kilkanaście. Czegoś zabrakło, talentu, zaangażowania czy ciężkiej pracy. Ma np. 16/17 lat i już widać, że nic z zawodostwa nie będzie. No to pogrywa sobie z kumplami raz na Ruski rok ale od trenowania to mu daleko. Czy jest ułożony? Jest. Czy gra mocną piłkę? Gra. Czy umie grać taktycznie? Umie. Jednak większości z tych rzeczy brakuje do tego co umieją lepsi.
Czyli mamy ułożonego zawodnika na dobrym poziomie i.... Tyle. I o takiego mi chodzi. Grałem z Obim. Nawet mu chyba 4 gemy urwałem. (Niech tylko się nie przyznaje, że grał żeby się nie zmęczyć rotfl ). Nie o to chodzi. Załóżmy, że Obi skoro jest zaliczany do dobrych amatorów ma 23 lata i gra na poziomie swoim. Wychodzi z założenia: no dobra, zacznę ostro trenować. Będę trenował kilka razy w tygodniu + sparingi. (Zapomnijmy, źe jest praca, obowiązki i to kosztuje kupę kasy. Czysta teoria.) Czy on ma szansę być równym sparingpartnerem z takim zawodnikiem? Tym naszym załóżmy 20 latkiem "który nic nie osiągnął" a od zakończenia kariery minęły 3/4 lata. Myślę, że będzie widać, że jeden trenuje od dziecka a drugi przeszedł karierię amatorską ale wydaje mi się, źe w pewnym momencie mogą to być różnice raczej tylko wizualne.
W jakimś temacie pisałeś o tych chłopakach co wrzucają na YT filmy szkoleniowe. Jeden trenował z Federerem. Trafiłem na to zanim o tym tutaj wspominałeś. Gdyby doszło do meczu no to by było 6:0 zapewne. Okej, teź był zawodnikiem. Ale między byłym zawodnikiem a Fedem pewnie jest róźnica jak między amatorem a zwykłym lokalnie trenującymi zawodnikiem. I na filmie widać, że jako sparingpartner dawał radę. Utrzymywał piłkę na tempie Rogera. Nie wiem czy na stałe by zdało to egzamin ale akurat na tym treningu wyglądało to dobrze.
Więc załóżmy, bo tak jest, że na wynik meczu ma znaczenie wiele czynników: technika, nogi, głowa, dyspozycja itd.
A co jeśli chodzi o trening z tym naszym niedoszłym "numerem 1"? Czy amator może dojść do poziomu aby z kimś takim trenować crossy, returny itd.? Jak ten chłopak z Rogerem tylko przeniesione na nasze kilka poziomów niżej. :)
Dlaczego pytam? Granie na punkty z amatorami to jedno. (O graniu meczy z zawodnikami chociażby byłymi nawet nie myślę :) ). Ale chciałbym dojść do poziomu na którym stanę się godnym sparingpartenerem dla takiego kogoś. Chociażby po to, że jak pójdziemy sobie jako znajomi pograć żeby to wyglądało normalnie a nie jak dorosły z przedszkolakiem. :) albo jak ktoś by chciał sparingpartnera. Zderzę się z rzwcyziwstością prawdopodobnie w lato. Może będę grał regularnie z właśnie zawdnikiem tego typu chociaż teraz zaczął znowu grać chyba 5 razy w tygodniu po 2 godziny. Oczywiście on w roli bardziej trenera i osoby żebym miał okazje pograć na wyższym poziomie. Przynajmniej popróbować. rotfl
No ale cóż.... Lubie postawić sobie wyznawanie i do niego dążyć. Co mi to daje? Jak postawie poprzeczkę wysoko to będę dawał z siebie wszystko żeby do niej dosięgnąć. Czy się uda? Może. Nie planuje być w rankingu ATP więc i tak jest to wyzwanie bardziej dla siebie niż po coś. No i kocham tenis a ca za tym idzie chce osiągnąć poziom najwyższy jaki jeszcze jest dla mnie możliwy.
Nawet jak odpowiedzi będą: nie! Zapomnij itd. To grać nie przestanę i rozwijać siebie pod tym względem. Obi, jeszcze Cie pokonam! :twisted:
No i jak pisałem, owszem jest to pytanie które się mnie tyczy ale po części (większej?) teoria, bo nawet jak się da to podejrzewam, że aspekty takie jak chociażby finanse skutecznie rozwiążą problem próbowania. Nie wspominając o normalnym życiu czy obowiązkach. :)
Projekt Sebex? rotfl rotfl rotfl rotfl
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Amatorskie możliwości

To ja tym razem krótko.

Moim zdaniem, tak postawione wyzwanie jest bardzo trudne do zrealizowania. Ale całe piękno tej zabawy polega na tym, że nawet jak nie dojdziesz do poziomu "godnego sparingpartnera dla byłego bardzo dobrego kadeta czy juniora, który dziś ma 20- czy 30-parę lat", to i tak niezwykle podniesiesz poziom swojego tenisa. Czyli i tak będziesz wygrany.

Więc śmiało zaczynaj Projekt Sebex! :)
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
Nolan
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 313
Rejestracja: 28 paź 2010, 16:46

Re: Amatorskie możliwości

Artlight świetnie opisał sprawę.

Ja też proponowałbym żebyś się wziął do ostrych treningów i cieszył się z czasem wzrostem swojej siły gry.

Po drodze do wymarzonego poziomu będziesz miał wiele kroków milowych, których pokonanie da Ci wiele satysfakcji. ;)
Żeby pokonać przeciwnika trzeba najpierw pokonać samego siebie.
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

I o to w tym chodzi. :)
Być coraz lepszym. Żeby w wieku 40 lat nie powiedzieć sobie: miałem 23 i moglem wejść na ładny poziom. Były możliwości a nie skorzystałem. :(
Nie chcę tu obrażać 40 latków, ale przy podobnych predyspozycjach 23 latek zrobi więcej niż 40. :)
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Amatorskie możliwości

Sebex pisze:...nie chce tu obrażać 40 latków ale przy podobnych predyspozycjach 23 latek zrobi więcej niż 40. :)
Oj Sebex, mało jeszcze w tenisie widziałeś :).

W praktyce - to, kiedy dany gracz osiąga szczyt swoich możliwości jest bardzo, ale to bardzo zindywidualizowane. I nie każdy 23 latek zrobi więcej niż nawet dwa razy starszy grajek.

Jak miałem 22 lata, to zacząłem w Warszawie trenować z nowym trenerem. Grałem z nim kolejne 10 lat. Gdy zaczynaliśmy, facet miał 40 lat, gdy kończyliśmy - jak łatwo policzyć - 50.

Przez te 10 lat mój tenis na pewno uległ zdecydowanej poprawie. Myślę, że większość amatorów byłaby zachwycona podobną skalą postępów. Ale to, jak poprawił się na przestrzeni tych 10 lat tenis mojego trenera, to już czysty szok, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jego wiek. Ujmując to wynikowo - jak facet miał 45 lat, to grając mój najlepszy tenis potrafiłem w pojedynczych setach grać z nim jak równy z równym (przegrywać, ale np. po tajach albo na jedno przełamanie), a właściwie nie zdarzało się, żebym nawet grając słabiej nie urwał gema czy dwóch na każdego seta. Dziś jak gościu ma +50 lat i gramy sparing, to cieszę się z pojedynczych piłek, które uda mi się wygrać.

Ale facet oprócz tego, że gra z uczniami po 6-8 godzin dziennie 5 dni w tygodniu, to jeszcze gra 2-3 sparingi tygodniowo z byłymi zawodnikami, do tego 2-3 razy w tygodniu ćwiczy serwis. Grywał z maszyną oraz z własnoręcznie skonstruowaną mobilną ścianką O_O. Do tego siłownia i ogólnorozwojówka oraz oczywiście precyzyjna dieta i suplementacja. Facet żyje tenisem 24h na dobę (poza weekendami :) ). Powiem, że to taki kozak, że jak niedawno grałem mecz, a on przyszedł w połowie mojego rozgrzewać się przed swoją grą, to wyjął skakankę...i skakał na niej równe 30 minut. To znaczy, jak zaczął skakać, to skończył 30 minut później jak zadzwonił budzik w zegarku...bez żadnej przerwy czy "skuchy" po drodze O_O. I dodam jeszcze, że jego skakanka to jakiś ręcznie robiony potwór - gruba stalowa linka i dodatkowe obciążniki na rączkach "żeby nie było za łatwo". Jak wziąłem to cudo do ręki, to w głowie nie tyle było mi skakanie na tym czymś, ile raczej przypięcie tym roweru do najbliższego słupa...

Oczywiście to przykład ekstremalny - facet żyje tenisem do przesady i praktycznie nikt z nas nie ma możliwości podporządkować wszystkiego tenisowi aż w takim stopniu. Ale chciałem tylko pokazać, że wiek nie musi być ani przeszkodą, ani tym bardziej wyznacznikiem tego, kto jak gra w tenisa.
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
Obiektyw
STRATEG
STRATEG
Posty: 6842
Rejestracja: 22 paź 2007, 15:10
Lokalizacja: Warszawa

Re: Amatorskie możliwości

Tylko się wtrącę (bo mnie tak miło i często wspominacie).

Im więcej gram, z większą ilością ludzi, tym więcej uczę się pokory. Jak ktoś wspomniał poziomów w tenisie jest pewnie z 50, żeby dojść do czołówki. Często dostaję bęcki totalne od graczy, którzy w następnej rundzie turnieju dostają takie same od następnego gościa. Potem ten następny jest lany w następnej rundzie. To dla mnie dość traumatyczne, ale też pokazuje złożoność tego sportu.

Jakiś czas temu grałem z chłopakiem 23-24 lata. Byłym zawodnikiem. Momentami nawiązywałem z nim walkę. Nawet ugrałem seta już po faktycznym meczu (w luźnej grze, bo stracił koncentrację). Jednak w meczu różnica w mocy uderzeń i przede wszystkim serwisie była ogromna. W czasie gry powiedziałem do niego, że nigdy nie zbliżę się do takich zawodników jak on, bo nie mam takiego serwisu (on katował mnie asami i wygrywającymi serwisami). Powiedział, że nie zna czystego amatora, który miałby dobry, mocny serwis. Zastanowiło mnie to. I faktycznie, jako amatorzy nie ćwiczymy tego elementu wystarczająco długo i dużo. Gość, który trenuje od małego ma tutaj przewagę w ilości wykonanych serwisów i choćby to daje gigantyczną przewagę. Zmierzam tutaj do stwierdzenia:
- ILOŚĆ SIĘ LICZY.

Tego osoby, które zaczynają późno nie przeskoczą. Smutna konstatacja brzmi ... dla nas jest już za późno. W tenis możemy się bawić. Ograć czasem kogoś teoretycznie lepszego od siebie, ale pewnego, rozsądnego poziomu już nie przeskoczymy. :)
Obrazek
Szacowane NTRP: 3.75 ... zrobiłem postęp
Załoga TenisNET
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Amatorskie możliwości

Obiektyw pisze:Często dostaję bęcki totalne od graczy, którzy w następnej rundzie turnieju dostają takie same od następnego gościa. Potem ten następny jest lany w następnej rundzie. To dla mnie dość traumatyczne, ale też pokazuje złożoność tego sportu.
Ty to zapewne rozumiesz, ale ktoś mniej w temacie może nie ;), dlatego lepiej wyjaśnić wprost:
Jeżeli A wygrywa z B, a B wygrywa z C, to nie znaczy, że A wygra z C. I nie chodzi tu o tzw. dyspozycje dnia czy jakieś skrajnie niekorzystne warunki obiektowe czy nawet pogodowe. Chodzi o to, że komuś może jakiś prezentowany styl idealnie pasować i wtedy leje jak w bęben, a może i totalnie nie pasować, gotuje się, frustruje i mimo oczywistej przewagi technicznej i fizycznej łatwo przegrywa.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
koza
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 169
Rejestracja: 25 lut 2012, 13:45
Lokalizacja: Kraków

Re: Amatorskie możliwości

Tak trochę obok tematu. Bardzo często wszelki progres w sporcie jest skokowy, a nie liniowy. Można przez 2 lata stać w miejscu, żeby nagle coś zaskoczyło i wbić się z dnia na dzień kilka poziomów wyżej (no dobra, trzeba się jeszcze na tym poziomie ograć itd. ale sedno chyba jasne). Kwestia wyłapania i wyeliminowania słabego ogniwa, które blokuje. Jeśli słabym ogniwem jest kondycja czy motoryka to jest zwykle z górki, ale jak problem leży głębiej w szeroko rozumianym układzie nerwowym - np. koordynacja albo po prostu głowa, to może to pochłonąć bardzo, bardzo dużo pracy (a więc czasu), a nawet może okazać się nie do przeskoczenia. Czyli kwestia bardzo zindywidualizowana.

Można też słabe ogniwo "obejść" podciągając inne elementy wysoko ponad przeciętność - patrz Nadal, a wśród amatorów - baloniarze, ale jest to droga na około, nie u każdego się sprawdzi (wymagane ponadprzeciętne predyspozycje np. motoryczne) i nie da się tak w nieskończoność.
Awatar użytkownika
Jakuboto
Nestor
Nestor
Posty: 6820
Rejestracja: 22 cze 2013, 10:23
Lokalizacja: Warszawa

Re: Amatorskie możliwości

Co do samego pytania z tematu, to zależy co taki były zawodnik będzie robił. Jak się zapuści, będzie jadł w MC, mniej ruchu itp. to jak najbardziej amator go może lać wręcz jeśli będzie miał kondycję i wolę walki. Jeśli jednak będzie miał motywację i chęć dalszego grania to amatorowi będzie ciężko.
Dodatkowo kiedyś jakiś trener mi powiedział, że bez jakiegoś rytmu i jak tylko gra z koszyka i coś odbija to by nie był w stanie w meczu zagrać na więcej niż 30-40% swoich możliwości (tu mam na myśli to co jest w stanie zagrać technicznie i mieć dużą powtarzalność poprzez regularne granie na punkty z wyrównanymi przeciwnikami).
Yonex Vcore 100
NTRP 3.14159265359
2_D
Orator
Orator
Posty: 583
Rejestracja: 27 sty 2016, 16:08
Lokalizacja: K.G.

Re: Amatorskie możliwości

Cześć. :) Bardzo fajny temat i myślę, ze wielu z nas grających i chcących się rozwijać tenisowo - liga amatorska, treningi indywidualne pod okiem trenera zadawało i zadaje sobie pytanie ile mi jeszcze brakuje. I to oczywiście bez względu na nasz wiek, bo zawsze znajdzie się ktoś kogo podpatrujemy i do kogo staramy się równać
To co napisał Artlight w 99% (co przypomniałem poniżej) rozwiewa wszelkie wątpliwości. Ale np. ja pocieszam się, że zawsze jest ten jeden procent i wg mnie warto o niego walczyć. :) Byle przede wszystkim zdrowia i wytrwałości starczyło.
Artlight pisze:1. Tak, jak pisał ktoś powyżej - jeśli mówimy o kimś kto do 16 roku życia trenował zawodniczo (czyli około 10 lat) i był w krajowej czołówce, a potem został trenerem (i pewnie czasem grywa jeszcze sparingi z innymi byłymi zawodnikami lub sam trenuje młodych zawodników), to zdecydowana większość amatorów nie ma szans załapać się z kimś takim na grę, zakładając że nasz były gracz nie jest jeszcze emerytem i że zechce mu się zagrać z nami na poważnie. Pod "załapać się na grę" rozumiem grać jak równy z równym, zmusić naszego przeciwnika do zaangażowania się na 100% i być dla niego zagrożeniem nie w pojedynczych punktach, ale przez całe 2 sety.
E:
Na marginesie dodam i jest to oczywiście moja subiektywna opinia- u naszych Południowych Sąsiadów jest niemożliwym, aby amator grał jak równy z równym z byłym zawodnikiem. I to nie tylko dlatego, że np. na amatorskich turniejach w Trutnowie byłym zawodnikom kulturalnie dziękują. ;)
Z racji bliskiego sąsiedztwa, mam czasami okazję oglądać treningi młodych zawodników i zawodniczek i to co potrafią ich trenerzy i to jest przepaść.
Awatar użytkownika
HeadShot
Senior
Senior
Posty: 2895
Rejestracja: 2 lut 2008, 10:50

Re: Amatorskie możliwości

Artlight pisze: Ad b) Czy amator może regularnie grać na poziomie aktualnego polskiego:

TOP seniorów - taa....jasne :)
TOP juniorów - zapomnij, ale zawsze możesz zapytać np. IATW, który czasem odbija z Michałem Dembkiem, czołowym polskim juniorem, który niedawno przeszedł w wiek seniorski;
TOP kadetów - no, tu się już robi ciekawie...dla bardzo dobrych amatorów, cała reszta z nas - zapomnij;
TOP młodzików - o, tu ma się szansę załapać na grę już więcej...naprawdę dobrych amatorów, większość - zapomnij;
Potwierdzam, przykład z rodzimego podwórka, ostatni raz z zawodnikiem będącym teraz w TOP10 kadetów w Polsce udało mi się wygrać tuż po jego zmianie kategorii na młodzika, gdy był młodzikiem drugi rok przegrałem łapiąc się jeszcze na jakąkolwiek walkę, dość jednak już nierówną, gdy przeszedł do kadetów zrobił ze mnie miazgę... Teraz już na szczęście dawno z nim nie grałem, pewnie dwa punkty w gemie byłyby niezłym wyzwaniem (fakt, że raczej mój tenis pasuje takiemu zawodnikowi, nie jest to upierdliwe pykanie, podnoszenie i slajsowanie, chociaż na poziomie kadeta to czołowy zawodnik z takimi piłkami radzi już sobie i kasuje bezlitośnie...).
#NKrising

Wróć do „Technika, taktyka, trening”