Strona 2 z 2

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 25 lip 2013, 21:29
autor: Ania
Ja tak trochę nieśmiało tego dusiowego byłego starego bym pobroniła. Każdy ma prawo do swojego własnego hobby, ja nie wyobrażam sobie, aby kogoś do czegoś zmuszać jeśli widzę, że nie ma ochoty czy nie czuje się w danej dziedzinie dobrze. Nie lubię też jak mnie się do czegoś zmusza. Dobrze mieć partnera, z którym można podzielić się swoją pasją, ale równie dobrze jest mieć coś swojego, tylko dla siebie. Choć jak najbardziej jestem za taką inicjatywą, aby coś robić razem (właśnie najlepiej aktywnie) i tym sposobem spędzać produktywnie wspólnie czas. Ale nic na siłę. Nie to nie, zacytuję klasyka "A poszedł won!" rotfl :wink: .

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 25 lip 2013, 21:45
autor: PitS
Ania pisze:Ja tak trochę nieśmiało tego dusiowego byłego starego bym pobroniła. Każdy ma prawo do swojego własnego hobby, ja nie wyobrażam sobie, aby kogoś do czegoś zmuszać jeśli widzę, że nie ma ochoty czy nie czuje się w danej dziedzinie dobrze. Nie lubię też jak mnie się do czegoś zmusza. Dobrze mieć partnera, z którym można podzielić się swoją pasją, ale równie dobrze jest mieć coś swojego, tylko dla siebie. Choć jak najbardziej jestem za taką inicjatywą, aby coś robić razem (właśnie najlepiej aktywnie) i tym sposobem spędzać produktywnie wspólnie czas. Ale nic na siłę. Nie to nie, zacytuję klasyka "A poszedł won!" rotfl :wink: .
Dokładnie, mnie zaczęło niepokoić kiedy moja żona zaczęła się interesować tenisem, generalnie spocony facet był zawsze fuuuuuu, przychodziła wprawdzie na moje mecze ligowe, ale w stanie kawalerskim to się nie liczy. :wink:
Tu nagle gdy okazało się, że moje zainteresowanie tenisem nie jest przejściowe, chciała się przyłączyć. Stać mnie było żeby zrobić "sprawdzam". Sama się poddała.

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 25 lip 2013, 22:37
autor: dusia
Ja mam robotę za biurkiem, więc jak już się z jednej, drugiej i trzeciej pracy wygrzebię, to mnie nosi. Ale jasne - przykład dość skrajny i celowo przedstawiony w żartobliwej formie, ot dla równowagi dla "Poszła won...!" :).
Różne temperamenty mają szansę się dogadać (no w końcu te przeciwieństwa ten teges...), ale przy wspólnym trenowaniu dobrze, aby oboje chciało tak samo bardzo. :) A przynajmniej razem chciało.

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 26 lip 2013, 12:26
autor: ppeter
Jest jeszcze jeden sposób na "wspólne" trenowanie/uprawianie jakiejś dyscypliny, z powodzeniem stosowałem to na nartach, z tenisem też się tak da. Jak miałem jeździć na nartach rodzinnie na urlopie, to po prostu wstawałem wcześniej, jechałem na dwie godziny się "upodlić" i wracałem po moje Panie, z którymi już na spokojnie woziłem się na jakiejś mniejszej górce, aż miały dosyć. Jak robiły przerwę, to znowu jeździłem sam i tak wszyscy byli zadowoleni.
Wspólnie trenując tenis, też można wydłużyć trening z trenerem, powiedzmy o pół godziny, tak żeby, osoba bardziej zaawansowana, miała okazję poćwiczyć więcej.

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 26 lip 2013, 14:53
autor: Vivid
Dla zdrowia związkowego warto mieć coś swojego.
Poza tym kwestia intencji, nic z tego nie będzie jak motywem jest chęć "przypodobania" się partnerowi. Efekt raczej będzie odwrotny do zamiarów ...

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 26 lip 2013, 18:59
autor: PitS
Vivid pisze:Dla zdrowia związkowego warto mieć coś swojego.
Poza tym kwestia intencji, nic z tego nie będzie jak motywem jest chęć "przypodobania" się partnerowi. Efekt raczej będzie odwrotny do zamiarów ...
Zgadzam się z Tobą w 100%, tak samo będzie jak motywem jest przypilnowanie drugiej strony.
:]

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 26 lip 2013, 21:56
autor: Vivid
PitS pisze:Zgadzam się z Tobą w 100%, tak samo będzie jak motywem jest przypilnowanie drugiej strony. :]
To też fakt, ale to jest dodatkowo lekko żałosne i źle wróży ...

Re: Czy warto zaczynać od zera i trenować z partnerką?

: 3 sie 2013, 19:12
autor: Padzonk
Sam zaczynałem grać pod okiem trenera z żoną. Nie było to nic wymuszonego bo oboje uwielbiamy tenis, więc postanowiliśmy poćwiczyć. Muszę przyznać że na początku nie robiło mi to różnicy podczas "statycznej gry". Później czułem pewien niedosyt jak musiałem uderzać co drugą piłkę. Strasznie wybijało mnie to z rytmu, po prostu się nudziłem czekając na piłkę.
Zwróciłbym ci uwagę na jeszcze jedną rzecz, której sam doświadczyłem dopiero jak sam zacząłem grać z trenerem. Dopóki grałem z żoną, trening 1h nie był żadnym problemem. Byłem lekko zdyszani ale nic więcej, jeszcze 1h bym chętnie łyknął. Gdy pierwszy raz poszedłem sam i grałem już na tyle dobrze, że dostawałem szybkie piłki to po 30 min. miałem dość. Dodam, że o swojej kondycji miałem nie najgorsze mniemanie.
Puenta. Jeżeli zaczynasz i będzie to powolna i statyczna gra to we dwójkę nie ma różnicy. Później to kwestia psychiki. Ja na piłkę nie lubię czekać :).