Omawiany produkt to thermobag HEAD TOUR EXTREME 12R.
Wracając któregoś razu z tenisa zobaczyłem ślady niebieskiej farby na swoich spodenkach - jak się okazało, spodenki do wyrzucenia, bo farba jest nie do sprania. Pomyślałem, że po prostu przez nieuwagę się ubrudziłem, jednak problem powtórzył się kolejnego dnia, na zupełnie innych kortach - tym razem koszulka do wyrzucenia. Winowajcą okazała się być część mojej torby, pokryta czymś w rodzaju gumy/kauczuku. Farba po prostu się stopiła i pozostaje cały czas w takiej formie, zostawiając ślady na wszystkim, z czym się zetknie. Torba jeździła z reguły w bagażniku, a poza tym użytkowałem jej standardowo - 2/3 godziny na słońcu na kortach i tyle. Nigdy nie miałem kontaktu z jakimkolwiek innym źródłem ciepła niż słońce.
Po reklamacji w firmie HEAD, "eksperci" uznali, że torba miała kontakt z rozpuszczalnikiem (rzekomo torba nosiła ślady rozlania jakiejś cieczy). No tak - bo przecież każdy normalny tenisista wozi w swojej torbie rozpuszczalnik. Jeżeli nawet cokolwiek się kiedykolwiek w niej rozlało, choć nie przypominam sobie takiej sytuacji, a torby używałem dosłownie codziennie i dbałem o jej stan, to była to co najwyżej woda. Poza tym, ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ten "rozpuszczalnik" tak wybiórczo potraktował elementy, które sobie zaleje, zalewając trochę z jednej strony, trochę z drugiej, zostawiając ogromne pole pośrodku, którego jednak nie zaleje

Poniżej zdjęcia dla zaprezentowania problemu.
Reasumując - radzę uważać na wszystkie torby HEAD, które mają gumo-podobną powłokę, a niestety widzę, że większość tych nowych takową posiada. Ja, po próbie zrobienia ze mnie idioty, więcej się na tę markę nie zdecyduję.

