No. Tak lepiej. Tym ostatnim gemem się zrehabilitowałeś koleś.
I przestań polować na liniowych, dżizas..
Ćwiczy, bo w następnym meczu może być powtórka z Bustą.
Nie ma potrzeby, dziś znowu trafił idealnie. Do tego nowy fryz na osiedlowego zakapiora, spojrzenie spode łba " masz jakiś problem?" i od razu każdy wyskakuje z fona, fajek i kieszonkowego.
Sędziowie wykupują ubezpieczenia.
A poza tym uważam, że Vivida należy zlinczować. Notabene dalej nienawistnie milczy.
Teraz się chowa w wątku "transmisyjnym".
Dobrze jej idzie w graniu przeciwko "trybun", jak Serbowi. Dziś Ferro, wcześniej w turnieju w Lyonie z Dodin, w Melbourne z Barty. Wszędzie miała przeciwko sobie głośne trybuny.
Kortowy Seba i jego Zośka.
Oglądałem jej mecz z Azarenką w Rzymie i patrząc na zachowanie ojca Kenin, na miejscu tenisistki szybciutko bym zrezygnował z jego usług. Rozumiem, że można być podirytowany słabą grą swojej podopiecznej, ale nie w taki sposób. Pełno krzywych min i krzyków prawdopodobnie okraszonymi niecenzuralnymi słowami- ze swoją zawodniczką, a tym bardziej córką, powinno być umieć wyhamować negatywne emocje. Strach się bać, co jej mówił w cztery oczy. Podobnie kiedyś zachował się papa Sharapov, który po srogim laniu od Davenport, uciekł wściekły z kortu.
O ile w sporcie amatorskim relacje rodzic-dziecko często bardzo fajnie się sprawdzają, o tyle, kiedy mówimy o sporcie zawodowym, emocjach, ambicjach, kasie, rzadko kiedy to potrafi działać. Osobiście nie pracuję z dziećmi, aczkolwiek mam styczność z wieloma rodzicami dzieciaków w różnym wieku, którym kiedy mogę, staram się dobitnie i surowo wykładać - rodzic jest od mobilizowania, czasami nawet przymuszenia, wożenia na treningi i wykładania na nie kasy. Rodzic jest dla każdego dziecka autorytetem (mniej lub bardziej) w różnych kwestiach stricte życiowych i ciężko połączyć to z posiadaniem autorytetu na korcie.SABR pisze: ↑5 paź 2020, 21:48 Oglądałem jej mecz z Azarenką w Rzymie i patrząc na zachowanie ojca Kenin, na miejscu tenisistki szybciutko bym zrezygnował z jego usług. Rozumiem, że można być podirytowany słabą grą swojej podopiecznej, ale nie w taki sposób. Pełno krzywych min i krzyków prawdopodobnie okraszonymi niecenzuralnymi słowami- ze swoją zawodniczką, a tym bardziej córką, powinno być umieć wyhamować negatywne emocje. Strach się bać, co jej mówił w cztery oczy. Podobnie kiedyś zachował się papa Sharapov, który po srogim laniu od Davenport, uciekł wściekły z kortu.
Co masz na myśli z tym przymuszaniem? Bo w tym momencie mam - WTF?!
Można tu dodać Dementievą.
Raczej zatrudniają kancelarie prawne
Mam na myśli chimeryczność 7-12 latków, które ni stąd, ni zowąd strzelają fochem i mówią rodzicom, że np. nie jadą na trening. Standard w pracy z 90% dziećmi, zwłaszcza tymi z potencjałem i charakterem. Paradoks jest taki, że im dziecko bardziej charakterne w życiu, tym trudniejsze do ogarnięcia, ale i z większym potencjałem na korcie - z reguły...