quest123 pisze:Dobra bez techniki możesz se pograć do pewnego poziomu, potem ani nie wygrasz dużo ani nie będziesz zadowolony ze swojej gry.
Ja jestem zadowolony ze swojej gry, z każdej dobrej obrony, z każdego minięcia, z każdego skróta, którego odegrałem na tyle dobrze, że zdobyłem punkt. A przede wszystkim mam satysfakcję z wygranych.
quest123 pisze:I raczej nikt ogarnięty nie umówi się z Tobą na gierkę bo co ma grać z jakimś przebijaczem, jedynie z musu w jakimś turnieju
No cóż, Miłościwie Nam Panujący Towarzysz Rekin na pewno się ucieszy, że uważasz go za nieogarniętego. Nieogarnięci też muszą być inni gracze z czołówki GPW, a także trenerzy z DeSek, którzy ustawiają mi sparingi ze swoimi zawodnikami. W zasadzie powyższe zdanie pokazuje dobitnie jak mało jeszcze wiesz o tenisie, zwłaszcza tym turniejowym i ligowym.
abaszydze pisze:quest123 pisze: No, ale teraz pytanie czy chcemy grać tylko i wyłącznie po to aby wygrywać żerować na błędach innych i ciągnąć to przez następne xx lat ?
Ja tak, mogą przecież nie robić tych błędów.
Dokładnie tak. Mam takie samo podejście. Jak ktoś nie robi błędów, to staram się grać mocniej, bardziej kierunkowo, może wtedy te błędy popełni. A jak popełnia z balonów na środek, to gram balony na środek, bo po co ryzykować? Poryzykować można na sparingu, ale w meczach ligowych gra się to, co przynosi efekt.
abaszydze pisze:quest123 pisze:Trenuje, przegram ok, ale przynajmniej jestem zadowolony z dobrego/fajnego meczu.
Nie, byle jak, aby wygrać.
Tenis to bardzo skomplikowany sport, technika jest tylko jednym ze środków do celu jakim jest mistrzostwo, czyli wygrywanie.
Też tak to widzę. Gdybym miał mnóstwo kasy i mógł poświęcać czas tylko tenisowi, to bym poprawił technikę, natomiast jeśli mam tego czasu mniej, a do tego ograniczone środki finansowe, to wolę zagrać 3-4 sparingi a nie jedną lekcję z trenerem. W tenisie najważniejsza jest głowa, na drugim miejscu nogi, a dopiero na trzecim technika, więc przede wszystkim rozwijam łeb do gry na punkty. Co z tego, że ktoś technikę w skali od 0 do 100 (0 to totalna kaleka trzymająca za główkę i uderzająca rączką, a 100 to Federer czy Haas) ma 90, jeśli przez brak ogrania meczowego ma wiecznego hebla i wstrzymuje rękę, a jego technika spada do poziomu 20, bo nagle wszystkie uderzenia spóźnia? To samo z repertuarem zagrań, który dziwnie się zawęża ludziom nieogranym meczowo. Na treningu grają woleje, skróty, loby, a w meczu tylko forehand cross lub backhand na środek.
quest123 pisze:Nie martw się o moją edukację, możliwe iż ktoś ją zaniedbał. Zastanów się jednak kto zaniedbał Twoją edukację na lekcjach w-f'u w szkole podstawowej czy gimnazjum.
Chyba nikt, biorąc pod uwagę, że byłem reprezentantem każdej szkoły w biegach przełajowych, a w liceum także w piłce nożnej. Na studiach co prawda do sekcji tenisowej się nie dostałem, bo rekrutacja wyglądała tak, że odbijało się przez 10 minut po prostej na pół kortu, a baba prowadząca tę sekcję (a na co dzień zajęcia z pilates) oceniała. No cóż, moja technika jej się nie spodobała i przyjęła innych. Startowałem 2 razy i z tych, którzy się wtedy dostali tylko jednego uważam za lepszego (gra w GPW, przegrałem z nim 7/9). Na AMWiWM jeden z przyjętych zamiast mnie przegrał 0/6 0/6 z gościem na moim ówczesnym poziomie.
kolt pisze:Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. To że bojkotujesz lub to, że nie ma na świecie turniejów poniżej 35 roku życia nie oznacza, że nie można mieć ambicji na bycie najlepszym na świecie. Wskazałem tylko istnienie osób które mają większe ambicje od ciebie (nawet jeśli je za jakiś czas zmodyfikujesz to w chwili obecnej, jak sam napisałeś, ich nie masz).
Ambicje, których nie mogę zrealizować, bo nie mogę tego sprawdzić mało mnie interesują. Ranking atp jest niewiarygodny i niemiarodajny, gdyby było inaczej, to miałbym ambicje być najwyżej z wszystkich prawdziwych amatorów w kraju, ale że atp to syf, to nie zastanawiam się, jak to wygląda, bo jest to po prostu niesprawdzalne. Jako osoba lubiąca usystematyzowanie i opisywanie świata liczbami nie bawię się w teoretyzowanie, tylko wolę obiektywne kryteria - rankingi. Możesz powiedzieć, że masz większe ambicje, bo chcesz być najlepszy na świecie, ale pozostanie Ci co najwyżej przekrzykiwanie się z innymi, którzy takie ambicje mają. Mnie to nie interesuje, lokuje cele tam, gdzie mogę je zweryfikować.
basic pisze:I jak dla kogoś liczą się wyłącznie cyferki na koniec meczu, to takie podejście może mu dać upragnione efekty nie korzystając w ogóle z techniki, zwłaszcza na poziomie amatorskim.
Jak już wspomniałeś o poziomie amatorskim, to napiszę to, co mi się rzuciło w oczy. Większość prawdziwych amatorów, bez przeszłości zawodniczej i/lub papierów trenerskich ma co najwyżej średnią technikę i raczej żerują na błędach, bo te amatorzy popełniają przez braki w technice, kondycji, ograniu. Nawet styl gry JCz w meczach z czołówką GPW to przebijanie i czekanie na błędy rywali. Po prostu, amator nie będzie nigdy grał jak zawodnik. Można próbować, jeśli komuś zależy na stylu, to ok, natomiast jeśli chodzi o wyniki, to skuteczniej jest grać bardziej defensywnie. Oczywiście nie chodzi tu tylko o balony na środek czy backhand, ale co do zasady trzeba trafić w kort tak, żeby nie zostać skończonym, mało który z amatorów z sukcesami jest ofensorem w meczach z równymi sobie rywalami.
kolt pisze:Dziwne rozważania. Na potrzeby wyjaśnień podam prosty przykład. Postawcie przeciwko sobie Garego (obecnego) i Garego (z dobra techniką). Który z nich ma większe szanse na wygranie meczu?
Nie wiem, to zależy czy zmienimy tylko technikę, czy też mentalność. Bo cały czas powtarzam, nie czepiam się ćwiczenia techniki, ale podejścia: technika jest najważniejsza, kto gra brzydko nie gra w tenisa. I w domyśle to granie ładnie to granie ofensywne. Gdybyście więc kazali Gary'emu z techniką atakować, to by przegrał. Bo nie czytałby zagrań tego bez techniki, a ten z drugiej strony - tak, do tego atakujący Gary z techniką nadal byłby kurduplem, więc ataki do siatki byłyby trudne, za mały zasięg ramion i wzrost, a z głębi nie skończyłby tylu piłek, żeby wygrać. Natomiast gdyby obaj przebijali, to wygra ten z techniką, bo będzie miał większy repertuar zagrań.
quest123 pisze:I tak jak kolt podkreślę jeszcze raz, uważam, że technika to priorytet, to krok dzięki którym to wszystko może iść w dobrym i właściwym kierunku.
A ja podkreślę, że ważniejsza jest głowa i tylko przy ograniu meczowym wszystko będzie szło w dobrym i właściwym kierunku.
I teraz wrócę do właściwego tematu, czyli rotowanych piłek, bo jak zauważył abaszydze, technika lub podejście do tenisa ma wpływ na to, jak się to robi. Tak więc:
-Gracz dbający tylko o technikę powinien odgrywać mocno rotowane piłki poprawnie technicznie, ruch musi być płynny, ustawienie dokładne. Efekt jest nieważny, można trafić w płot lub siatkę, byle było ładnie.
-Gracz grający, żeby wygrać powinien odegrać w ułamku sekundy przeanalizować, co potrafi z takiej piłki zagrać w kort i która z tych opcji będzie najtrudniejsza dla rywala. Jeśli rywal nie umie smeczować, to można grać balona, najlepiej przez backhand. Jeśli gra słabo z ciętych piłek, to można próbować slajsa. Najpiękniejsze w tenisie jest właśnie to, że nie ma jednej drogi do wygranej - można wygrywać grając mocno i można wygrywać grając lekko, można wygrać grając rotacyjnie i można wygrać grając płasko.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"